Wysoki Sejmie!
Przed 8 laty Sejm Polskiej Rzeczypospolitej
Ludowej specjalną uchwałą zainaugurował uroczyste obchody Tysiąclecia historycznych
dziejów państwowości polskiej. W tych jubileuszowych latach staramy się określić
nasze miejsce w historycznym ciągu długiego szeregu pokoleń, które naszą ziemię
ojczystą zasiedliły, odwieczną puszczę przemieniły w rolę uprawną,
ukształtowały państwo polskie, wzniosły polskie miasta, stworzyły język polaki
i polską kulturę, wielekroć krwią serdeczną broniły niezawisłości naszej
ojczyzny.
Wybraliśmy wigilię 22 rocznicy Manifestu
PKWN, dzień 21 lipca, jako najwłaściwszy dla tej sesji Sejmu dlatego właśnie,
aby podkreślić ową nierozerwalną więź, która łączy socjalistyczną
teraźniejszość Polski z tym, co było najlepsze, najbardziej wzniosłe, twórcze i
patriotyczne w jej przeszłości. Minione 22 lata stanowią bowiem nie tylko
najnowszy odcinek historii Polski, lecz zarazem są uwieńczeniem przebytej
przez naród polski drogi dziejowej ku wolności i postępowi, drogi, której
początki sięgają o wiele dalej w przeszłość niż umownie przyjęte daty 961 czy
966 r.
Nam, pokoleniu budowniczych Polski
socjalistycznej, najbliższe są tradycje i dorobek historyczny polskiego ludu
pracującego, który przez stulecia trwał na tej ziemi i cierpiąc ucisk
własnych, a nieraz obcych wyzyskiwaczy uprawiał polskie pola, rozwijał rzemiosła,
tworzył podstawy bytu materialnego narodu i glebę dla jego kultury, który
zawsze w każdej epoce historycznej, na swych barkach niósł główny ciężar obrony
ziemi ojczystej.
Ale będąc przedstawicielami politycznymi
ludu pracującego, rzecznikami jego ideałów i dążeń, jesteśmy równocześnie wraz
z całym narodem dziedzicami tego wszystkiego, co w przeszłości dla Polski, dla
jej rozwoju i dobra uczyniły inne klasy, stany i warstwy społeczne —
monarchowie i szlachta; patrycjat miejski i duchowieństwo, ludzie nauki i kultury.
Nie dzielimy naszej narodowej przeszłości
na dwie nieprzystawalne do siebie części: naszą i obcą. Historia nie jest dla
nas lamusem starszyzny, z którego wydobywa się i odkurza to, co w danej chwili
potrzebne. Czujemy się dziedzicami całej bogatej i złożonej spuścizny dziejowej
narodu. Wiemy, że są w tym dziedzictwie rzeczy dobre i złe. Są karty piękne,
napawające dumą, do których chcemy nawiązać i nawiązujemy. Są również karty
ciemne, gdy prywata, egoizm i krótkowzroczność polityczna prowadziły naród na
skraj przepaści, te tradycje jako przestroga służą nam w całokształcie naszej
działalności.
Idąc na spotkanie nowym czasom, podejmując
i rozwiązując właściwe im zadania i problemy, winniśmy mieć w swym ideowym
uzbrojeniu rzetelną wiedzę o drodze przebytej przez nasz naród, o
doświadczeniach, które ona nam dała. Bez takiej samowiedzy naród nie mógłby
się zdobyć na jasne spojrzenie w przyszłość, na prawidłowe określenie swego
miejsca, roli i drogi w świecie, którego jest współtwórcą. Bez takiej samowiedzy
świadomość narodu byłaby uboga i niepełna, a nadwątleniu uległyby te związki,
które decydują o ale więzi narodowej i głębi uczuć patriotycznych.
Złożony charakter losu historycznego
Polaków, pełen sprzeczności i kontrastów bieg naszych dziejów nagromadził
wielkie bogactwo doświadczeń politycznych i nauk z przeszłości, które stanowią
nieodłączną część polskiej myśli politycznej. Marksistowska analiza historii
Polski, a zwłaszcza badania prowadzone w związku z Tysiącleciem pozwalają nam
dzisiaj pełniej, z lepszym uzasadnieniem i większą precyzją wydobywać z
przeszłych doświadczeń Polski te najbardziej fundamentalne wartości i nauki,
które pozostaną źródłem siły moralnej, patriotyzmu i ideowości.
GDY NA TERYTORIUM PIASTOWSKIM RODZIŁ SIĘ
TERMIN „POLSKA”
Obywatele posłowie!
Rok bieżący jest ostatnim z lat obchodów
Tysiąclecia Państwa Polskiego. Zdajemy sobie jednak wszyscy sprawę, że państwo
Piastów, które tysiąc lat temu ujawniło się jako jeden z najważniejszych
składników politycznego i gospodarczego obrazu Europy, ma tradycję o wiele
dawniejszą i bogatszą. Poprzedziły je państwa plemienne, takie jak Polan i
Wiślan, które później weszły w skład większego organizmu, o którym właśnie
tysiąc lat temu pisał współczesny kupiec i podróżnik Ibrahim ibn Jakub: „Kraj
Mieszka to najrozleglejszy ze słowiańskich krajów”. I jest dla tego państwa niezmiernie
charakterystyczne, że nie mamy żadnych przekazów historycznych, z jedynym
wyjątkiem, dotyczącym Pomorza, które by mówiły o użyciu siły w procesie
scalania państewek plemiennych. To dobrowolne zjednoczenie nastąpiło przede
wszystkim w obliczu narastającego niebezpieczeństwa ze strony grabieżczych
feudałów niemieckich. Nie oparły im się rozbite i skłócone plemiona Lutyków,
Obodrytów i szereg innych plemion zachodniosłowiańskich. Skuteczny odpór
feudałom niemieckim dało dopiero państwo Piastów. I to jest jego największy
wkład w dzieje Europy. Jest to zarazem dowód siły i wysoko rozwiniętej
organizacji gospodarczej i wojskowej tego państwa, nie mniej wymowny niż liczne
świadectwa kronikarskie, fakty te potwierdzające.
Wówczas też pojawił się na określenie
całości terytorium państwa piastowskiego termin „Polska”, który już odtąd pozostał
na zawsze.
W ówczesnej Europie pełnoprawnym
współuczestnikiem polityki międzynarodowej mogło być tylko państwo chrześcijańskie.
I to był pierwszy powód, dla którego Polska piastowska, podobnie jak wszystkie
ościenne państwa, przyjęła nową religię. Był i powód drugi, z poprzednim
zresztą pośrednio związany. Ekspansja niemiecka na wschód odbywała się pod
hasłem walki z pogaństwem i szerzenia nowej wiary, jako prawdziwej. Temu celowi
służyć miały biskupstwa zakładane przez Niemców na wschodzie z zadaniem akcji
misyjnej. Przyjęcie chrześcijaństwa przez Polskę piastowską wytrącało ten
„misyjny” oręż z rąk feudałów niemieckich. Nie likwidowało to jednak
całkowicie niebezpieczeństwa podporządkowania ziem polskich Niemcom przy
pomocy kościoła. Mimo bowiem przyjęcia chrztu za pośrednictwem Czech, do
zwierzchnictwa nad kościołem w Polsce pretendowało przez długie lata
arcybiskupstwo magdeburskie, co potwierdzone było przez papieży Benedykta IX,
Leona IX i Innocentego II, a nie zostało zrealizowane tylko ze względu na
zdecydowany opór władców polskich i związanej z nimi hierarchii kościelnej.
O tej postawie papiestwa wobec walczącej o
swą niezależność od Niemiec Polski już dawno pisali nasi historycy. W 1926 r.
profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Roman Grodecki zwrócił uwagę, że ostatni
z wymienionych tu papieży, Innocenty II, wydał złowieszczą, antypolską bullę w
dniu koronacji w Rzymie cesarza niemieckiego Lothara, „dając wyraz
porozumienia się w tej sprawie dwóch najwyższych w chrześcijaństwie władz”.
Niezależnie od przyczyn zewnętrznych
przyjęcie chrześcijaństwa miało i przyczyny wewnętrzne. Kościół ówczesny
wszędzie był związany z klasami panującymi społeczeństwa feudalnego. W
podlegającej feudalnym przekształceniom Polsce nowa religia stawała się jednym
z ramion aparatu władzy państwowej i oparciem ideologicznym i kulturalnym
nowych stosunków społecznych.
W sumie — chrzest był dziełem państwa i
jego organem był za pierwszych Piastów kościół polski, służący wzmocnieniu jego
sił obronnych. Jest to w pełni zgodne z podstawową cechą charakterystyczną
ówczesnego państwa polskiego, które miało, rzecz prosta, charakter klasowy.
Byłoby jednak uproszczeniem upatrywać w
państwie wyłącznie i jedynie organizację zabezpieczającą panowanie określonej
klasy społecznej. Gdy monarchia piastowska jednoczyła kraje Polan, Wiślan i
Ślęzan, gdy jej urzędnicy i sądy strzegły bezpieczeństwa przed zbrodnią i rozbojem,
a załogi i zamki przed napaścią z zewnątrz, młode państwo polskie, choć
podobnie jak wszędzie w Europie kształtowane przez klasy panujące
społeczeństwa feudalnego i stojące na straży ich interesów — spełniało zarazem
najistotniejsze zadania ogólnonarodowe, było żywotnie potrzebne ogółowi
ówczesnych mieszkańców tej ziemi. Jakkolwiek sprzeczne byłyby interesy różnych
klas i warstw ówczesnego społeczeństwa oraz poszczególnych dzielnic ówczesnego
państwa — to jednolita monarchia stała się nie tylko symbolem prawowitej władzy
w świadomości powszechnej, lecz także doniosłym katalizatorem poczucia
jedności, pierwocin świadomości narodowej.
Państwo pierwszych Piastów ulegało
następnie ewolucji, podobnej jak wszystkie państwa ówczesnej Europy. Zmiany w
układzie sił społecznych musiały doprowadzić do powszechnego wówczas rozbicia
feudalnego, do rozczłonkowania organizmu państwowego, ale i wówczas nie
zatarło się pojęcie wspólnoty, zarówno u ludności ziem polskich, jak i w rozgałęzionej
szeroko dynastii piastowskiej przechowującej ideał „ojcowizny” jako niezbywalnego
dziedzictwa przodków.
Rozbicie dzielnicowe, w którego ramach
również dokonaj się określony postęp gospodarczy i społeczny, było w Polsce
połączone z wielkim ryzykiem dla istnienia państwa i narodu W tym okresie
osłabła bowiem zdolność powaśnionych władców rozdrobnionych dzielnic do
stawiania czoła zaborczym atakom niemieckich feudałów.
Wówczas to penetracja niemieckich rycerzy i
duchowieństwa, zwłaszcza zakonnego, spowodowała osłabienie więzi łączącej
Pomorze Zachodnie i Śląsk z resztą Polski. W rezultacie dzielnice te nie weszły
w skład odbudowanego z początkiem XIV wieku Królestwa Polskiego. Kazimierz
Wielki chcąc zabezpieczyć się przed dalszymi napaściami Krzyżaków zrzekł się
swych praw do Śląska na rzecz Czechów w zamian za zrzeczenie się przez dynastów
czeskich pretensji do Korony Polskiej, a później ta prastara dzielnica polska
wpadła w ręce cesarzy niemieckich. Ponurym rezultatem okresu rozbicia
dzielnicowego i politycznej krótkowzroczności niektórych książąt mazowieckich
było usadowienie się na północy kraju Zakonu Krzyżackiego, oficjalnie
mieniącego się teutońskim, który korzystając ze stałej protekcji papiestwa i
cesarstwa zagarnął Ziemię Chełmińską, Prusy i Gdańsk, najeżdżał i łupił
Polskę i Litwę, niosąc mord i pożogę ich ludności. Groźba rozszerzenia się
ekspansji tego obcego tworu na ziemie polskie stała się ważnym czynnikiem
przyspieszającym odbudowę jedności państwowej Polski.
Wielekroć podejmowane próby zjednoczenia
Polski uwieńczone zostały sukcesem za panowania Władysława Łokietka. Jedyną
porażką w akcji scaleniowej Łokietka jest klęska poniesiona w 1308 r., gdy
Krzyżacy podstępnie opanowali wierny Łokietkowi Gdańsk i wymordowali jego
polską ludność. Powodzenie podjętej przez Łokietka, a kontynuowanej przez
Kazimierza walki o zjednoczenie miało swe źródło w woli powszechnej, w
pragnieniu wszystkich warstw społecznych. Stanowe państwo dwóch ostatnich
Piastów było wynikiem przede wszystkim przyczyn wewnętrznych, ale i ono miało
przed sobą istotne i ważne zadania obronne wobec tego samego wroga, co i w
pierwszych wiekach państwowości polskiej. Godne jest bowiem podkreślenia, że
Polska Piastów prowadzi w ciągu wieków wiele wojen z Niemcami, nigdy jednak
nie sięga po ziemie niemieckie, zawsze jest to obrona przed agresją.
Równocześnie, z wyjątkiem sporu o Grody Czerwieńskie, nie prowadzi ona wojen
przeciw swym słowiańskim sąsiadom z południa i wschodu. Nie można bowiem za nie
uważać włączania się poszczególnych władców w normalne dla ówczesnej epoki
spory dynastyczne.
Nie odbiera też jeszcze polskiego ogólnie
charakteru państwa objęcie w drodze spadku dynastycznego przez Kazimierza
Wielkiego części ziem południoworuskich. Główna jego uwaga bowiem skierowana
jest na kontynuowanie ojcowskiego dzieła skupienia ziem etnicznie polskich.
Potrafił Kazimierz włączyć do Polski Kujawy, Ziemię Dobrzyńską, Łęczycką,
Sieradzką, Wieluńską, objął w zwierzchnie władanie Mazowsze, Santok i
Drezdenko. Poza zasięgiem jego władzy były jednak jeszcze Śląsk i Pomorze.
Śmierć ostatniego z Piastów na tronie polskim przerwała jego przygotowania do
podjęcia nowej walki o ziemie zachodnie i w pozostawionym przez niego kształcie
terytorialnym pozostało państwo polskie przez wiele lat, ulegając
przeobrażeniom dopiero za dynastii Jagiellonów.
ROZKWIT I SPRZECZNOŚCI EPOKI JAGIELLONÓW
Groźne niebezpieczeństwo, jakie na
przełomie XIV i XV wieku stanęło przed Polską i Litwą, w postaci zachłannego i
żądnego wciąż nowych podbojów Zakonu Krzyżackiego, popieranego przez całe
ówczesne Niemcy, stało u podłoża Unii Polsko-Litewskiej. Owocem tego
politycznego i militarnego sojuszu bvł wiekopomny
triumf polsko-litewsko-ruskiego oręża pod Grunwaldem, a w następnie ostateczna
klęska Zakonu, odzyskanie przez Polskę Pomorza Gdańska i Warmii oraz objęcie
zwierzchnim władaniem reszty ziem zakonnych, przekształconych następnie w tzw.
Prusy Książece. Z dawnego terytorium piastowskiego poza granicami Polski
pozostały Pomorze Zachodnie i prawie cały Śląsk, gdyż tylko jego skrawki
powróciły do Polski.
Unia Polski z Litwą przechodziła różno
koleje, posłużyła ona do zbudowaniu rozległego
imperium Jagiellonów, a Polska — główny trzon tego imperium
— stała się wielką siłą europejską. Do czasu jednak Unii Lubelskiej w 1569 r.,
a więc przez ponad półtora wieku, Polska i Litwa stanowiły dwa wyraźnie różne
państwu. Na innych zasadach opieruła się naczelna władza państwowa, odrębne
były jej instytucje, odrębnymi rządziły się prawami, niejednokrotnie odrębną
miały politykę.
Czasy te — to słynne Odrodzenie polskie,
okres wielkiego rozkwitu kultury mającej swe podłoże w nie znanej uprzednio
prężności gospodarczej Polski. Ośrodkiem nauki jest Uniwersytet Jagielloński,
przeżywający szczyt swego rozwoju, a uczniowie jego, w całym kraju
rozprzestrzeniający oświatę poprzez sieć szkół, w których pracują jako
nauczyciele — to najczęściej mieszczanie, czasem chłopi. Księgarze i drukarze
to również z reguły mieszczanie, wśród uczonych i pisarzy dominują synowie
mieszczan i średniej szlachty. Nazwiska Kopernika, Dantyszka, Reja,
Kochanowskiego, Frycza-Modrzewskiego są tego wymownym przykładem. Odrodzenie
polskie obejmuje nie tylko ziemie należące do państwa polskiego, ale cały nasz
narodowy obszar etniczny. Wówczas to spod pióra Hieronima Wietora, Ślązaka z
Jeleniej Góry, wyszły wzruszające słowa o jego pragnieniu, „aby języka
polskiego pismo się rozmnożyło ku czci i sławie tej sławnej korony polskiej”.
Wyzwala się też wówczas kultura polska spod
przemożnego wpływu łaciny. Uczeni wciąż jeszcze piszą po łacinie, aby dzieła
ich mogły być
rozumiane i poza
granicami kraju, ale rozszerza się
gwałtownie zasięg kulturalny języka polskiego, w tym języku powstaje wspaniała
literatura piękna, język polski zdobywa dominującą pozycję w życiu państwowym i
politycznym.
Kultura Odrodzenia ma
charakter nu wskroś świecki, a rozwijający się równocześnie wielki prąd reformacyjny,
przeciwstawny panującemu katolicyzmowi, niesie kulturę w szerokie musy społeczne, nie tylko do drobnej szlachty i mieszczaństwa, ale w pewnej mierze również do
chłopstwa.
Przeciw Odrodzeniu i reformacji niemal od
samych początków tego ruchu wystąpiły ostro elementy reakcyjne, znajdujące
oparcie w zmieniającym się układzie sił społecznych, bowiem już w samych
podstawach ówczesnej siły państwa tkwiły zarodki przyszłych dlań wielkich
niebezpieczeństw.
Już za czasów ostatnich Jagiellonów zaczęły
narastać głębokie sprzeczności wewnętrzne. Odzyskanie ujścia Wisły i otwarcie
drogi dla eksportu polskich płodów rolnych i leśnych skłoniło szlachtę do
rozszerzenia gospodarki folwarcznej, co niezmiernie pogorszyło dolę chłopa
wskutek upowszechnienia pańszczyzny i zacieśnienia więzów poddaństwa. Wzrost
bogactwa szlachty umacniał jej supremację polityczną nad pozostałymi stanami,
zwłaszcza nad mieszczaństwem, i prowadził do stopniowego przekształcania
monarchii stanowej w rzeczpospolitą szlachecką. Drugą połowę epoki jagiellońskiej
znamionuje ostra walka postępowego odłamu średniej szlachty pod nazwą ruchu
egzekucji praw o umocnienie jedności Rzeczypospolitej i władzy królewskiej
przeciw przewadze i wpływom możnowładztwa. Najbardziej światli przedstawiciele
tej epoki wzywają do wypełnienia narodowego obowiązku i przywrócenia Koronie
Polskiej utraconych ziem zachodnich. I jeśli jeszcze wychowawca synów
Kazimierza Jagiellończyka, Jan Długosz, marzył o odzyskaniu Szczecina, widząc w tym ukoronowanie polskich dążeń zjednoczeniowych, to w wiekach
późniejszych próżno byłoby szukać podobnych planów politycznych.
Walka między obozem egzekucji praw a
magnaterią toczyła się o dalszy kierunek rozwoju Polski. O jej wyniku przesądziła
ostatecznie Unia Lubelska, która na trzy lata przed wygaśnięciem dynastii
Jagiellonów zastąpiła dotychczasowy luźniejszy związek Polski i Litwy
federacją obu państw, czemu towarzyszyła inkorporacja bezpośrednio do Korony
rozległych i żyznych ziem ukraińskich.
W rezultacie Unii Lubelskiej powstało
państwo zwane ,,Rzecząpospolitą obojga narodów”. Słusznie jednak stwierdza
współczesny historyk Konstanty Grzybowski, że w Lublinie zawierały Unię tylko
klasy rządzące dwóch państw, a nie narody, których było nie dwa, lecz cztery:
polski, litewski, ukraiński i białoruski. Istniała tu więc już w samych
podstawach głęboka sprzeczność między charakterem etnicznym sfederowanych
państw a charakterem Unii. Prawda, że oba organizmy łączące się w
Rzeczpospolitą zachowywały autonomię, formalnie aż do języka państwowego
włącznie. Ale jednocześnie — i to było decydujące — łączyły się w jeden
organizm społeczny klasy panujące obu państw. Zniesione bowiem zostały
ograniczenia w nabywaniu dóbr i piastowaniu urzędów przez szlachtę obu części
Rzeczypospolitej, co otwierało magnatom litewskim dostęp do gospodarczych i
politycznych wpływów w Koronie, a szlachcie polskiej otwierało szerokie pole
ekspansji na wschodzie. Połączenie społeczeństwa Korony, o przewadze średniej
szlachty, rozwiniętych miastach i dużej stosunkowo swobodzie chłopa, ze
społeczeństwem Wielkiego Księstwa o przewadze magnackiej, słabych miastach i
wciąż wzrastających tendencjach do jak najpełniejszego ujarzmienia masy
chłopskiej — musiało w tych warunkach prowadzić do regresu w Polsce.
RZECZPOSPOLITA SZLACHECKA NA DRODZE DO
UPADKU
Wraz z Unią Lubelską i śmiercią Zygmunta
Augusta Polska wkroczyła w nową epokę jej dziejów, epokę trwającą ponad dwa
stulecia i zakończoną utratą niepodległego bytu państwowego w wyniku rozbiorów.
Był to najsmutniejszy okres w dziejach narodu, okres staczania się państwa
polskiego po równi pochyłej ku upadkowi. Czynnikiem sprawczym tego upadku
była oligarchia magnacka, sobiepaństwo możnych, obskurantyzm i fanatyzm
triumfującej kontrreformacji, które w krótkim czasie roztrwoniły siłę i dorobek
wielu poprzednich pokoleń. W warunkach stworzonych przez Unię „obojga narodów”
rozwinęła się faktyczna ekspansja na wschód panów polskich i litewsko-ruskich,
rządzących Wielkim Księstwem Litewskim. Ta ekspansja sprawiła, że państwo
polskie na kilka wieków straciło zainteresowanie dla zamieszkałych przez
ludność polską ziem zachodnich, a magnat i szlachcic polski lub spolszczony na
wschodzie stał się ciemiężycielem chłopa ukraińskiego i białoruskiego. Na
wschodnich kresach Rzeczypospolitej lub kosztem tych kresów wyrosły potężne
latyfundia magnackie, głęboko naruszające równowagę polityczną kraju,
uzurpujące sobie atrybuty państwa, tworzące własne armie i administracje,
sprzymierzające się przeciw wszelkim dążeniom do wzmocnienia władzy centralnej.
Wzrostowi potęgi „królewiąt" —
Radziwiłłów, Wiśniowieckich, Ostrogskich, Koniecpolskich, Lubomirskich i im
podobnych, towarzyszy zmniejszenie liczebności i upadek znaczenia średniej
szlachty. Demokracja szlachecka staje się jedynie parawanem dla rządów
oligarchii magnackiej. Dominacji tej oligarchii sprzyja system elekcyjny,
który pozbawiał kraj autorytetu monarchy, poczuwającego się do
odpowiedzialności za swoje państwo. Większość królów elekcyjnych uzyskiwała
tron w drodze zakulisowych przetargów i pozostawała przez cały czas
marionetkami stronnictw magnackich lub obcych mocarstw.
U podłoża osłabienia sił politycznych
państwa leżał regres społeczny i gospodarczy. Rozwój folwarku pańszczyźnianego
i surowcowego eksportu przekształcał Polskę w kolonialne zaplecze Zachodu,
podrywał podstawy egzystencji rodzimych miast, a dyktatura szlachty wyzuwała z
praw stan mieszczański i kmieci. Zanim wstrząsnęła Rzecząpospolitą wyzwoleńcza
wojna Kozaczyzny ukraińskiej, zanim zalał ją „potop” szwedzki — obraz jej
struktury gospodarczej i społecznej wykazywał ogromne zmiany w porównaniu ze
„złotym” wiekiem Odrodzenia. Na szczycie drabiny społecznej stali magnaci,
„królewięta” na pół suwerenni w swych rozległych dobrach, na jej dole — chłopi
poddani, doprowadzeni niemal do prawdziwego niewolnictwa. Nie co innego bowiem
znaczyły słowa prawnika szlacheckiego z XVII wieku, Teodora Ostrowskiego, gdy
dowodził, że „poddani na roli osiedli i pańszczyznę odbywający nie tylko sami,
ale i z potomstwem swym są własnością dziedzica, także ich darować, przedać, na
inną rolę lub wieś przenieść prawnie wolno”.
Chłop cierpiał nie tylko ucisk
pańszczyźniany; olbrzymim ciężarem kładły się nań wielkie podatki na rzecz
kleru w postaci „dziesięciny”, opłat za usługi religijne, procenty od
zadłużenia itd. Dodać należy, że już w drugiej połowie XVI wieku wymiar
robocizny w dobrach duchownych wzrósł poważnie i stwarzał dla chłopów sytuację
nawet gorszą niż w posiadłościach szlacheckich, co powodowało, że chłopi zbiegali
z dóbr kościelnych do świeckich. Rosną też szybko latyfundia biskupów, kapituł
i zakonów, np. majątki kapituły gnieźnieńskiej wzrosły od XVI do XVIII wieku o
100 proc. W tych warunkach wyższy kler tworzył swoistą grupę wielkiej
magnaterii.
A w środku tej drabiny był rozległy stan
szlachecki: szlachta średnia, coraz bardziej od magnatów zależna, swą pozycję
gospodarczą ugruntowująca na wyzysku chłopa, oraz szlachta drobna i bezrolna,
trzymająca się pańskiej klamki, służąca w pańskiej administracji, sprzedająca
swój głos na sejmiku magnatowi, bo jej prawa polityczne stanowiły dla niej podstawę
egzystencji. A wreszcie uzupełniały ten obraz słabnące miasta, również w
olbrzymiej części stanowiące własność magnatów.
Gdy w roku Unii Lubelskiej, 1569, na
Mazowszu 36 proc. kmieci posiadało ziemi więcej niż po 1/2 łanu, w 1616 r. było
takich chłopskich posiadaczy już tylko 10 proc., a w niespełna sto lat po Unii
już ani jednego. Chłopska gospodarka towarowa została wyparta przez folwark
szlachecki, a ciężary pańszczyźniane rosły z coraz większą bezwzględnością.
W połowie XVI wieku mieszczanie stanowili
25 proc. ludności Korony, chłopi 65 proc., a szlachta 10 proc. W dwa wieki
później — u szczytu regresu i agraryzacji — chłopów było około 73 proc., mieszczan
jedynie 17 proc., a szlachty 8 proc. Równocześnie rośnie liczba tzw. ludzi
„luźnych”, nie związanych ze stałym warsztatem i miejscem pracy.
Nie mniej groźne zmiany nastąpiły w
strukturze narodowościowej ludności państwa polskiego. Polskę Chrobrego, o powierzchni
ok. 250 tys. km2 wg szacunku historyków, zamieszkiwało około 1,2 mln
mieszkańców etnicznie jednorodnych. W granicach monarchii Kazimierza Wielkiego
na 240 tys. km2 (wraz z ziemiami lennymi) mieszkało blisko 2 mln
ludności w ogromnej większości — poza Rusią Halicką — polskiej. Wówczas jednak
pozostawało już poza granicami państwa polskiego kilkaset tysięcy ludności
polskiej na gęsto zaludnionym Śląsku, Ziemi Chełmińskiej i na Pomorzu
Zachodnim. Terytorium Polski i Litwy, związanych unią personalną, pod koniec
panowania Kazimierza Jagiellończyka wynosiło łącznie bez ziem lennych ok. 1 115
000 km2, w tym Polska tylko 260 000 km2. I wreszcie w
pierwszej połowie XVII w., w szczytowym okresie rozrostu terytorialnego
Rzeczypospolitej szlacheckiej, na ogromnym terytorium liczącym blisko 1 mln km2,
obejmującym na wschodzie bez mała całe dorzecze Dniepru - mieszkało około 10 mln
mieszkańców. Ale jedynie 1/5 tego terytorium stanowiły obszary o zwartym
zaludnieniu polskim a Polaków nie było więcej niż 40 proc. ogółu ludności
państwa.
Wewnętrzną sytuację polityczną tego
wielonarodowego państwa pogarszała struktura religijna jego ludności. Podstawowa
masa ludności w Wielkim Księstwie Litewskim i na Ukrainie wyznawała
prawosławie. Nabrało to szczególnego znaczenia od końca XVI w., gdy w Polsce
zdobył przewagę kontrreformacyjny, wojujący katolicyzm, a polityka tolerancji
religijnej oraz zgodnego współżycia różnych wyznań ustępuje miejsca rugom i
prześladowaniom schizmatyków i innowierców. Z ducha kontrreformacji zrodzona
Unia Brzeska pozbawiła duchowieństwo prawosławne praw stanowych, przyśpieszyła
proces polonizacji szlachty rusko-litewskiej, zantagonizowała wobec
Rzeczypospolitej masy chłopskie. Wobec chłopa bowiem katolicki szlachcic na
swoją modłę i ze swoją korzyścią batem i karami pieniężnymi urzeczywistniał
zasadę „cuius regio eius religio”, czyja władza, tego religia, narzucając mu katolicyzm, i to pośledniejszego
gatunku, unicki, gdyż rzymski był zarezerwowany dla panów. Równocześnie
kresowe „królewięta”;, którym ciągle brakowało rąk do pracy w rozległych
majątkach, wbrew żywotnym interesom państwa usiłowały przekształcić w swych
poddanych i zapędzić do pańszczyzny wolną ludność kozacką.
Katastrofy wojenne XVII wieku
przypieczętowały proces regresu. Polityka ekspansji na wschód spowodowała
bowiem nie tylko osłabienie sił wewnętrznych Polski, ale również niebezpieczne
dla jej bytu państwowego zaangażowanie zewnętrzne. W rezultacie tej polityki
powstały głębokie sprzeczności interesów między Polską a Rosją, prowadzące do
wyniszczających kraj konfliktów zbrojnych. W początkowym okresie wojny te
przyniosły zwycięstwa i rozszerzenie terytorium Państwa Polsko-Litewskiego
kosztem Rusi Moskiewskiej, podnoszącej się dopiero z upadku spowodowanego niewolą
tatarską. Później odmieniła się kolej losu. Wojny kozackie w połowie XVII
wieku, najazd szwedzki, a następnie długotrwałe wojny polsko-rosyjskie i
polsko-tureckie o Ukrainę podcięły podstawy siły gospodarczej i militarnej
Polski. Niesławną rolę odegrały w tym okresie dziejów narodu hierarchia
kościelna i zakon jezuitów, które pod hasłem „przedmurza chrześcijaństwa”
narzucały Polsce ciężar obrony obcych jej interesów.
W wyniku wojen XVII wieku Rzeczpospolita
utraciła część swych niepolskich terenów na wschodzie, przede wszystkim Ukrainę
Zadnieprzańską. Oderwały się od niej również Prusy Książęce. Mimo to pozostała
terytorialnie jednym z największych państw europejskich. Siła jej jednak
absolutnie nie była proporcjonalna do jej rozmiarów geograficznych. W czasie
wojen szwedzkich uległy ruinie miasta. Na Mazowszu tylko 14 proc. domów w
miastach nie zostało zniszczonych, podobnie było i w innych polskich województwach.
Uległa zniszczeniu i wieś. Najszybciej jednak odbudowały się fortuny
magnackie, jeszcze bardziej umacniając swą dominującą w państwie pozycję.
Zubożała średnia szlachta popadła w jeszcze większą zależność od magnatów,
zwiększając zarazem ucisk chłopa, by jak najszybciej odrobić straty. Nie mając
naturalnych warunków rozwoju nie mogły się podźwignąć miasta, które nie
odbudowały się całkowicie niemal aż do końca istnienia Rzeczypospolitej. A w
kulturze zapanowała ciemnota i zacofanie. Upadła nawet sławna Akademia
Krakowska, całe szkolnictwo znajdujące się w rękach zakonów stało na bardzo
niskim poziomie. Państwo polskie jako całość, mimo chwilowych przebłysków
dawnej siły, jak w czasach Sobieskiego, staczało się nieuchronnie w anarchię
ponurych czasów saskich.
I w tym samym czasie, gdy państwa ościenne
unowocześniały się, umacniały się wewnętrznie, gdy w większości krajów Europy
w oparciu o rosnące znaczenie miast, o wpływy mieszczaństwa i drobnej szlachty
umacniała się centralna władza państwowa, rosły w potęgę monarchie absolutne
szlachta polska wołała obłędnie, że „Polska nierządem stoi”, a wyzyskując
bezlitośnie masy ludowe mogła „pić i popuszczać pasa”, jak głosiło przez nią
samą stworzone przysłowie. Polska Sasów, rzekomo silna własną słabością, stała
się krajem bez wojska, bez granic, krajem bezbronnym wobec rosnących w siłę
mocarstw ościennych, zalewanym przez niszczycielskie najazdy, stanęła w
obliczu zbliżającej się katastrofy.
130 LAT BEZ WŁASNEJ PAŃSTWOWOŚCI
W drugiej połowie XVIII wieku ujawniło się
w pełni zachwianie się podstaw ustrojowych państwa w węzłowym punkcie
problemów socjalnych okresu feudalizmu. Opór chłopów przeciw uciskowi
szlacheckiemu począł wzrastać z siłą nie znaną od czasów powstania Chmielnickiego
na Ukrainie, Kostki-Napierskiego na Podhalu i buntów chłopów wielkopolskich. Po
upływie przeszło 100 lat sytuacja była analogiczna, nowe powstanie na Ukrainie,
tym razem prawobrzeżnej, i bunty chłopskie na ziemiach etnicznie polskich
wykazały, że najbardziej ciemiężeni doszli do kresu wytrzymałości ucisku. W
tych warunkach król pruski Fryderyk Wielki zainicjował pierwszy rozbiór Polski,
dokonany przez trzy sąsiadujące z nią mocarstwa, pewne, że zanarchizowana
Rzeczpospolita nie znajdzie w sobie sił obronnych wobec ich ekspansji.
Tzw. demokracja szlachecka, stanowiąca w
istocie swoisty system „klienteli” z magnaterią na czele, przyniosła w ten
sposób swoje gorzkie owoce. Groźba utraty bytu państwowego wstrząsnęła głęboko
bardziej świadomą częścią społeczeństwa polskiego. Słusznie też powiedział
Engels: „Następstwem już pierwszego rozbioru Polski był zupełnie naturalny
sojusz szlachty, mieszczaństwa, częściowo chłopstwa, zarówno przeciw ciemięzcom
Polski, jak i wielkim magnatom swego kraju ojczystego”.
Ekonomiczną, a stale wzmacniającą się bazą
tego sojuszu były zmiany dokonujące się wówczas w strukturze gospodarczej
Rzeczypospolitej, jak powolne, ale stałe ożywianie się handlu i rzemiosła,
rozwój manufaktur, wzrost ludności miast, stałe rozszerzanie się rynku
wewnętrznego, mówiąc ogólnie — formowanie się elementów układu
kapitalistycznego. W postaci słabej i zapóźnionej w porównaniu z innymi
krajami poczęły się w Polsce tworzyć warunki przemian, którym podlegała
ówczesna Europa. „Naturalny sojusz”, o którym mówił Engels, nieprędko mógł w
owych warunkach dojrzeć i przynieść rezultaty. Potrzeba na to było bez mała
lat 20 i przykładu, jaki niosła światu rewolucyjna Francja.
Na tym tle rozpatrywać należy Sejm
Czteroletni, jego największe dzieło — Konstytucję 3 maja 1791 r., prawo o miastach
i inne jego akty ustawodawcze. Nie były to akty rewolucyjne, nosiły one wyraźne
piętno kompromisu, wynikającego ze złożoności koalicji antymagnackiej. Góra
mieszczaństwa polskiego i średnie ziemiaństwo tworzyły wspólny front średnich
posiadaczy zwróconych przeciw feudalnemu konserwatyzmowi magnatów, ale bały się
emancypacyjnych dążeń zarówno plebsu miejskiego, jak i chłopstwa. Miasta
polskie zbyt niedawno dopiero poczęły się dźwigać z upadku, zbyt krótki był
okres walki mieszczaństwa o prawa polityczne, także poczucie własnej siły było
w nim bez porównania słabsze niż np. u „trzeciego stanu” we Francji, nie mogło
więc ono stać się hegemonem rewolucji burżuazyjnej, która we Francji
przyniosła wolność chłopu.
Mimo to Konstytucja Majowa i reformy Sejmu
Czteroletniego, łamiąc rządy magnackie w Rzeczypospolitej, otwierając drogę
dalszym przeobrażeniom społecznym i politycznym, posiadały ogromną doniosłość.
Sejm Czteroletni, aby wzmocnić obronność
kraju, musiał się uciec w 1789 r. do zwiększenia podatków. Mimo to nie udało
się zdobyć środków, jakich wymagała sytuacja. Przy całym bowiem wzmożonym
wysiłku, mimo iż do 75 proc. faktycznych dochodów przeznaczono na wojsko,
wydano na ten cel w latach 1788—1790 tylko 30 mln zł, tj. 17 razy mniej niż
trzy państwa zaborcze, rozporządzające przecież od lat silnymi i dobrze
uzbrojonymi armiami.
Siły patriotyczne kierujące Sejmem
Czteroletnim zamierzały też dla ratowania państwa przejąć majątki biskupów w
zamian za przyznanie im stałych pensji. A że były to majątki niemałe —
świadczą obliczenia wybitnego historyka Jana Rutkowskiego, według którego pod
koniec XVIII w. z ogółu chłopów 17 proc. przypadało na dobra duchowne. Jeden
tylko biskup krakowski już po pierwszym rozbiorze osiągał 575 tys. zł czystego
dochodu rocznie. Co oznaczała ta suma, wyjaśnić może porównanie jej z dochodami
państwowymi. Globalny roczny dochód skarbu koronnego wynosił w latach 1776—1789
od 11,6 mln zł do 14,8 mln zł rocznie, a skarbu litewskiego ok. 5 mln zł
rocznie.
Jednak żywot postanowień Sejmu
Czteroletniego był bardzo krótki, większość ich w ogóle nie weszła w życie.
Uznane one były bowiem przez magnaterię, hierarchię kościelną i ich sojuszników
za największą klęskę, dla której odrobienia zmobilizowały się wszystkie siły
wstecznictwa, uciekając się do krwawej rozprawy, do zdrady własnego kraju nawet,
byle tylko dzieło Sejmu Czteroletniego zniweczyć. O pomoc nie musiały zbytnio
prosić sąsiadów Polski. Zbyt byli oni bowiem zaniepokojeni wydarzeniami nad
Wisłą, widząc w nich zarzewie tych samych zjawisk, które rozpaliły się nad
Sekwaną.
Tak doszło do Targowicy, klęski wojsk
broniących Konstytucji, nowego rozbioru Polski i wreszcie Sejmu Grodzieńskiego,
który na pozostałych resztkach Rzeczypospolitej przywrócił dawny system rządów
i zlikwidował reformy społeczne Sejmu Czteroletniego. Wojska zaborców poddały
swej kontroli całość życia społecznego w niepodległej jeszcze nominalnie części
państwa polskiego.
Siły patriotyczne zerwały się raz jeszcze
do walki w obronie ojczyzny. I cześć oddając wszystkim twórcom i bojownikom
Insurekcji Kościuszkowskiej, zamykać nie możemy oczu na to, że choć nikłe były
szanse ich zwycięstwa, nie potrafili zmobilizować wszystkich potencjalnie w
narodzie tkwiących sił do walki o wolność. Klucz wszelkich problemów społecznych
epoki tkwił bowiem na wsi, w położeniu pańszczyźnianego chłopa. Jednak te
ogromne możliwości, które tkwiły w wyzwoleńczych dążnościach chłopstwa, nie
były doceniane i w małej tylko części zostały wyzwolone. A tylko powszechna,
rewolucyjna walka ludu wiejskiego mogła mieć perspektywy zwycięstwa.
W konsekwencji, mimo bohaterstwa wojsk
Kościuszki, mimo niewiarygodnej ofiarności d męstwa ludu Warszawy, insurekcja
upaść musiała, a w ślad za tym przyszedł trzeci rozbiór i likwidacja
Rzeczypospolitej.
Po ośmiuset latach niepodległego bytu
Polska — wielkie państwo, jeszcze przed 300 laty czołowa potęga w Europie
środkowej i wschodniej — została podzielona między trzy zaborcze monarchie i na
okres 130 lat wymazana z mapy politycznej. Było to wydarzenie w nowożytnej
Europie bez precedensu. Decydującą, z punktu widzenia współczesności, fazę
swego rozwoju naród nasz przebył bez własnej państwowości. Wykazał on w tym
niezmiernie trudnym okresie swych dziejów ogromny hart ducha, niezłomny
patriotyzm i zdolność stawiania czoła przeciwnościom losu. Mimo podziału między
państwa zaborcze i włączenia poszczególnych części ziemi polskiej do różnych
organizmów gospodarczych, mimo braku wspólnego rynku narodowego i wynikających
zeń więzi ekonomicznych — naród nasz nie tylko utrzymał, lecz także umocnił
swą jedność, nie tylko przechował, lecz rozwinął wspólnotę kultury i obyczaju, dowodząc w ten sposób, że
te czynniki mogą odegrać wiodącą rolę w kształtowaniu nowoczesnej świadomości
narodowej.
„NIE WSROD RZĄDÓW, LECZ WŚRÓD LUDÓW
EUROPY...”
Dzieje Polski Piastów i Jagiellonów oraz
dzieje upadku Rzeczypospolitej szlacheckiej pozostawiły nam po sobie naukę
polityczną o zasadniczym znaczeniu: suwerenność narodowa i państwowa Polski
może się umacniać tylko wówczas, gdy ustrój społeczny i polityczny kraju na
danym etapie dziejowym pozostaje w zgodzie z postępem.
Najbardziej społecznie reakcyjne koła
wielkiej magnaterii i wyższej hierarchii kościelnej pogodziły się z zaborcami.
Karty historii łych czasów rejestrują wiernopoddańcze oświadczenia polskich
książąt kościoła katolickiego składane monarchom państw, które dokonały
rozbiorów Polski, a także potępienia rzucane na powstańców przez Watykan.
Ogromna większość społeczeństwa polskiego dążyła jednak do zrzucenia obcego
jarzma, zależnie jednak od klasowego punktu widzenia różnie pojmowano drogi
prowadzące do wyzwolenia. Stąd też w każdym powstaniu polskim i w
poprzedzających je ruchach spiskowych widoczne są wyraźnie dwa przeciwstawne
sobie nurty. Jeden, konserwatywny, społecznie niechętny do odwoływania się tak
do polskich, jak obcych mas ludowych, bojący się rewolucji, a szukający oparcia
w rządach europejskich. Drugi — postępowy, łączący ideę wyzwolenia narodowego z
walką mas ludowych o swe wyzwolenie społeczne, zwrócony nie tylko przeciw
zaborcom, ale również przeciw reakcyjnym i ugodowym wobec wroga klasom społecznym,
szukający pomocy w ruchach postępowych w Europie, a w szczególności w masach ludowych
państw zaborczych. Wierni tym założeniom byli polscy bojownicy Wiosny Ludów, z
największym naszym poetą Adamem Mickiewiczem na czele, wierna im była lewica
„Czerwonych” w powstaniu styczniowym, tradycje te odziedziczyli bojownicy
polskiego proletariatu.
Ruchy wyzwoleńcze Polski łączyła głęboka
więź ze sprawą wolności i rewolucji na świecie. Liczne zastępy polskich patriotów
i demokratów zapisały się chlubnie w historii walk wyzwoleńczych innych
narodów. Z myślą o wolności ludu Kościuszko i Pułaski walczyli za oceanem o
niepodległość Republiki Stanów Zjednoczonych. Hasło „Wszyscy ludzie wolni są
braćmi” prowadziło do walki legiony Dąbrowskiego. Szlachetne wezwanie „za
Wolność Waszą i Naszą” wiodło później gen. Bema do szeregów rewolucji węgierskiej,
a Jarosława Dąbrowskiego i Walerego Wróblewskiego na barykady Komuny
Paryskiej. Głęboka więź łączyła patriotów polskich z dekabrystami, a u podstaw
planów powstania w 1863 r. leżał sojusz „Czerwonych” z rewolucjonistami
rosyjskimi spod znaku „Ziemi i Woli”.
Stulecie walk o odzyskanie utraconej
niepodległości dowiodło, że „nie wśród rządów, lecz wśród ludów Europy” sprawa
polska znajdowała wiernych sojuszników. Wielka emigracja po powstaniu
listopadowym przez dziesięciolecia daremnie kołatała do „sumienia” rządów
zachodnich, nie potrafiła od nich niczego uzyskać dla przywrócenia Polsce
niepodległości.
W okresie niewoli, w dobie ciężkich walk
wyzwoleńczych ukształtował się ostatecznie nowoczesny naród polski. Ale żadna
z klas społecznych nie była zdolna doprowadzić do wyzwolenia, dopóki główną
siłą rewolucyjną nie stał się proletariat. W połowie wieku XIX zakończył się
ostatecznie w zachodniej Europie okres rewolucji burżuazyjnych i nie w klasach
posiadających mógł szukać naród polski sojuszników w swej walce o wolność.
Jedynym prawdziwym jego oparciem mógł być już odtąd tylko międzynarodowy ruch
robotniczy. A gdy w ostatniej ćwierci XIX wieku ośrodek ruchu rewolucyjnego
przeniósł się do Rosji — tam wyrósł główny naturalny sojusznik polskich sił
wyzwoleńczych.
Edukacja klasowa i narodowa proletariatu
polskiego przebiegała w warunkach szczególnie skomplikowanych. Etapami jej
drogi rozwojowej był „Wielki Proletariat” Ludwika Waryńskiego, było utworzenie
w latach dziewięćdziesiątych wieku XIX Polskiej Partii Socjalistycznej i
Socjal-Demokracji Królestwa Polskiego — późniejszej SDKPiL, potężne strajki,
manifestacje, demonstracje robotnicze i walki na barykadach rewolucji lat
1905—1907. W tych ciężkich zmaganiach z policją i żandarmerią zaborców i z
rodzimą burżuazją wyrastał i dojrzewał politycznie rewolucyjny ruch polskiej
klasy robotniczej. Przebyć on musiał trudną i długą drogę, zanim potrafił
przezwyciężyć fałszywe koncepcje polityczne i prawidłowo wytyczyć strategię i
taktykę walki o narodowe i społeczne wyzwolenie. Ale od początku swego
istnienia polski ruch robotniczy stał się główną siłą, która wzniosła sztandar
walki przeciw zaborcom o niepodległość Polski, która budziła sumienie narodu,
jego wolę oporu i walki, jego poczucie godności. Pozostaje historyczną prawdą,
że właśnie marksistowska lewica polskiego ruchu robotniczego najwcześniej
zrozumiała istotę historycznych doświadczeń narodu polskiego i specyfikę nowego
okresu historycznego, wiążąc sprawę wolności Polski z wielką rewolucją
socjalistyczną w Rosji i Europie.
Żadna ze szkół polskiej burżuazyjnej myśli
politycznej nie okazała się zdolna wysnuć właściwych wniosków z historycznych
doświadczeń narodu polskiego. Cała mądrość polityczna tych szkół zamykała się w
alternatywie: bądź sojusz z klasami posiadającymi imperium rosyjskiego przeciw
Niemcom, bądź współdziałanie z imperializmem niemieckim i Austro-Węgrami
przeciw Rosji. Ten pozornie nierozwiązalny dylemat rozstrzygnąć mogło jedynie
zespolenie niepodległościowych dążeń narodu polskiego z walką klasy robotniczej,
wszystkich uciskanych i wyzyskiwanych w mocarstwach zaborczych, a zwłaszcza
jedność walki wyzwoleńczej proletariatu polskiego i rosyjskiego. Potwierdził
to w pełni bieg wydarzeń.
BŁĘDNE KONCEPCJE I TRAGICZNY ICH KRACH
W wyniku Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji
Październikowej w Rosji, w wyniku klęski militarnej mocarstw centralnych w
pierwszej wojnie światowej i rewolucji w Niemczech i Austro-Węgrzech zaistniały
warunki, w których odrodzić się mogło niepodległe państwo polskie.
Wiele przyczyn złożyło się na to, że władza
w powstającej do życia iw listopadzie 1918 r. Polsce znalazła się w ręku burżuazji
i obszarników, że II Rzeczpospolita ukształtowała się jako państwo burżuazyjne.
Siły polityczne, które w tym państwie wzięły władzę, nie potrafiły wyciągnąć
wniosków z lekcji historii, z upadku Rzeczypospolitej szlacheckiej i niewoli
rozbiorowej. Powolne interesom żubrów kresowych, wciągały one nadal Polskę na
zgubną drogę ekspansji wschodniej i interwencji przeciw rewolucyjnej Rosji,
budowały wielonarodowe, na ucisku obcych narodowości oparte państwo, zaniedbując
obronę żywotnych interesów kraju na zachodzie.
Ani endecja, ani sanacja, sprawujące rządy
w Polsce okresu międzywojennego, nie rozwiązały nabrzmiałych problemów bytu
narodowego, nie nadrobiły opóźnień w rozwoju gospodarczym kraju, a nawet
zacofanie to w wielu dziedzinach jeszcze pogłębiły. Uzależniały one kraj nasz
od obcego kapitału. Masowe bezrobocie w miastach stało się zjawiskiem strukturalnym,
z każdym rokiem zwiększały się milionowe rzesze zbędnych ludzi na wsi, a
młodzież pozbawiona została szans na wykształcenie i nie miała perspektyw na
zatrudnienie we własnym kraju. Cała ich polityka wewnętrzna i zagraniczna
załamała się tragicznie we wrześniu 1939 r.
Jedynie rewolucyjna partia proletariatu
Polski — Partia Komunistyczna — od pierwszych dni powstania II Rzeczypospolitej
prowadziła zdecydowaną walkę przeciw zagranicznej i wewnętrznej polityce
kapitalistów i obszarników, w obronie praw ludu i podstawowych interesów
narodu. Walkę tę podejmowały również lewicowe nurty PPS, radykalne skrzydło
ruchu ludowego i demokratyczne ugrupowania inteligencji. Ale te właśnie
postępowe siły narodu były przez władze sanacyjne pozbawione prawa do
swobodnej działalności politycznej, prześladowane i tępione środkami przemocy
i terroru. KPP została zepchnięta do podziemia, a na jej sojuszników
politycznych raz po raz spadały represje policyjne. Prawicowe kierownictwa PPS
i SL — głównych partii legalnej opozycji wobec rządzącej sanacji — w istocie
rzeczy hołdowały takim samym jak ona zgubnym, antyradzieckim koncepcjom w
polityce zagranicznej i dalekie były od dążenia do radykalnych zmian w
polityce wewnętrznej.
Oceniamy dziś surowo rządców II Rzeczypospolitej
za ich krótkowzroczność polityczną, za ich politykę zagraniczną i wewnętrzną,
za ich egoizm klasowy. Ale ta surowa ocena nie oznacza, iż nie doceniamy tych
pozytywnych elementów, które w dzieje naszego narodu wniosło samo istnienie
państwa polskiego w latach 1918—1939. Dzięki temu bowiem naród polski odzyskał
wiarę we własne siły, upadły dzielące go bariery zaborowe, a dawne podziały
dzielnicowe zostały zatarte, powstało wprawdzie elitarne i niedostatecznie
rozbudowane, ale polskie szkolnictwo wszystkich szczebli, wzrósł zasięg oddziaływania
polskiej kultury na społeczeństwo. I przede wszystkim poważnie rozszerzył się
zakres wzajemnego przenikania się świadomości narodowej i państwowej. Gdy w
przededniu pierwszej wojny światowej dyskutowano jeszcze, czy w ogóle może
istnieć niepodległe państwo polskie, to w latach drugiej wojny światowej ta
kwestia nie podlegała już wśród Polaków żadnej dyskusji, toczyła się jedynie
wałka o to, jaka ma być społeczna treść niepodległej Polski. 20-lecie walk społecznych
i politycznych w II Rzeczypospolitej odegrało doniosłą rolę w dojrzewaniu
polskiej klasy robotniczej i ludu pracującego do przejęcia odpowiedzialności za
losy narodu i państwa polskiego.
Okupacja hitlerowska wystawiła naród polski
na najcięższą próbę w jego dziejach. Okupant z premedytacją zmierzał do
unicestwienia materialnych, społecznych i kulturalnych podstaw bytu narodu
polskiego, do jego biologicznej zagłady. Okupacja hitlerowska trwająca pięć lat
wyrządziła Polsce niepowetowane straty w ludziach i niezmiernie ciężkie szkody
materialne. Ten tragiczny okres najnowszych dziejów narodu z niezwykłą
jaskrawością potwierdził słuszność tych nauk historycznych, które zostały
zlekceważone przez władców II Rzeczypospolitej. Ale tym razem nie zlekceważył
ich i nie mógł zlekceważyć naród polski.
W sprawiedliwej wojnie przeciw
hitlerowskiemu najeźdźcy naród nasz nie tylko wzniósł się na wyżyny
patriotycznej ofiarności i bohaterstwa, lecz równocześnie dokonała się w jego
świadomości głęboka i zasadnicza reorientacja polityczna. W latach drugiej
wojny światowej starły się ze sobą dwie zasadnicze koncepcje polityki polskiej:
koncepcja kontynuowania zgubnej dla narodu linii II Rzeczypospolitej, reprezentowana
przez emigracyjny rząd londyński, i koncepcja Polski socjalistycznej, wysunięta
przez Polską Partię Robotniczą. W czas najwyższej potrzeby, gdy w walce z
okupantem hitlerowskim rozstrzygało się „być albo nie być” narodu polskiego,
PPR — organizator walki zbrojnej przeciw okupantowi — wystąpiła przeciw
wielowiekowym przesądom i rojeniom mocarstwowym, wezwała naród polski do
zwrócenia oczu ku jego praojcowskim piastowskim ziemiom, do rezygnacji z ziem
etnicznie niepolskich na wschodzie, do sprzymierzenia się z bratnimi narodami
Związku Radzieckiego w walce przeciw hitlerowskiemu najeźdźcy.
Ta nowa koncepcja polityczna zwyciężyła,
zdobyła poparcie lewicy PPS, radykalnego skrzydła ruchu ludowego, demokratycznej
inteligencji, wszystkich postępowych sił narodu i wytyczyła drogę rozwoju
współczesnej Polski.
W GRONIE NARODÓW WYTYCZAJĄCYCH PRZYSZŁOŚĆ
LUDZKOŚCI
Obywatele posłowie!
Powstanie Polski Ludowej było przełomowym
zwrotem w całej dotychczasowej historii narodu i państwa polskiego. Zwrot ten
odpowiadał duchowi epoki współczesnej, warunkom społecznym i politycznym XX
wieku, a równocześnie wyrastał z historycznych doświadczeń narodu, z ukształtowanych
w ciągu stuleci potrzeb i palących problemów bytu narodowego Polski.
U schyłku pierwszego 1000-lecia naszych
dziejów Polska odrodziła się do niepodległego bytu w nowej sytuacji, w nowym
układzie sił w Europie. Faszystowska Rzesza legła w gruzach pod uderzeniami
antyhitlerowskiej koalicji, przede wszystkim pod ciosami bohaterskiej Armii
Radzieckiej, a werdykt narodów i układ poczdamski potępiły niemiecki faszyzm i
militaryzm i uznały prawa Polski do jej prastarych piastowskich terytoriów.
Powrót Polski nad Odrę, Nysę i Bałtyk był największym zwycięstwem w dziejach
naszego narodu. W swych nowych granicach Polska Ludowa stała się państwem
jednonarodowym.
Po raz pierwszy w 1000-letniej historii
Polski znalazł swe ostateczne i sprawiedliwe rozwiązanie problem granic państwowych
Polski.
Ten historyczny zwrot w położeniu państwa i
narodu polskiego zawdzięczamy socjalizmowi. Socjalizm bowiem pozwolił zasypać
przepaść wrogości, którą klasy posiadające wykopały między narodem polskim a
naszymi słowiańskimi sąsiadami na Wschodzie. Socjalizm sprawił, że po raz
pierwszy od tysiąca lat na wszystkich granicach naszego kraju mamy przyjaciół,
że odwiecznie płonąca zachodnia
granica Polski przekształciła się w granicę pokoju i przyjaźni z Niemiecką Republiką
Demokratyczną — socjalistycznym
państwem niemieckiego ludu pracującego.
Za sprawą socjalizmu Polska znalazła się w
najbardziej postępowym nurcie współczesności, w gronie narodów wytyczających
przyszłe drogi całej ludzkości, weszła w skład wielkiej wspólnoty państw,
których polityka, siła materialna i autorytet moralny — są ostoją dla
wszystkich, którzy na naszym globie toczą sprawiedliwą walkę przeciw imperializmowi,
o wolność, niepodległość i postęp. Należymy do grona tych państw, których
potęga nie budzi niepokoju, lecz jest źródłem nadziei, że złowieszczym siłom
wojny nie uda się wtrącić ludzkości w otchłań katastrofy termonuklearnej, że
sprawa pokoju odniesie ostateczny triumf.
Jest historycznym powołaniem zarówno tego
pokolenia, które Polskę Ludową stworzyło i zbudowało, jak i nowych pokoleń,
które obecnie wkraczają w życie, umacnianie fundamentów naszej niepodległości i
bezpieczeństwa kraju — sojuszu Polski ze Związkiem Radzieckim, ze wszystkimi
państwami socjalistycznymi oraz solidarności z rewolucyjnym ruchem
robotniczym, narodowowyzwoleńczym i demokratycznym na całym świecie. Jedynie bowiem
zespalając siłę Polski z potęgą obozu socjalistycznego możemy i dziś, i jutro
skutecznie stawić czoło niebezpieczeństwu, którym grozi Polsce i Europie
odrodzony w Niemczech Zachodnich militaryzm i rewizjonizm niemiecki.
CHCEMY ŻYĆ W POKOJU ZE WSZYSTKIMI NARODAMI
Polityka ma to do siebie, że jej owoce ujawniają
się z reguły dopiero po upływie lat, a nawet dziesięcioleci. Szczególnie
wnikliwa i dalekowzroczna musi być nasza polityka w kwestii niemieckiej.
Tysiącletnia historia Polski i doświadczenia całego okresu powojennego uczą
nas, że w polityce Polski Ludowej, w czasach naszego pokolenia i w czasach,
kiedy ster tej polityki obejmie w swe ręce młode dzisiaj pokolenie narodu polskiego,
dominować musi zabezpieczanie Naszego kraju przed niebezpieczeństwem agresji
militaryzmu niemieckiego. Że niebezpieczeństwo to będzie długotrwałej może z
łatwością przewidzieć każdy, kto pilnie śledzi za rozwojem sytuacji w
Niemczech Zachodnich, za polityką rządu bońskiego.
Niemiecka Republika Federalna nie graniczy
z Polską. Mimo to od chwili jej powstania rząd boński podniósł do rangi
oficjalnej polityki państwowej NRF roszczenia terytorialne wobec Polski.
Istniejący stan rzeczy uważa bowiem za prowizorium. Poprzez aneksję
Niemieckiej Republiki Demokratycznej — co obecnie stanowi główny cel polityki
rządu bońskiego — militaryści i rewanżyści zachodnioniemieccy pragną otworzyć
sobie drogę prowadzącą do ponownego wydarcia Polsce jej ziem piastowskich.
Chcemy żyć w pokoju i przyjaźni ze
wszystkimi narodami, w tym także z całym narodem niemieckim. Nie odmawiamy mu
prawa do zjednoczenia Niemiec w jedno miłujące pokój państwo niemieckie, takie
państwo, które wyrzeknie się militaryzmu i nie stanie się nigdy groźbą dla
swych sąsiadów, dla pokoju w Europie. Powstać ono może tylko w wyniku długotrwałego procesu przyjaznej współpracy między NRF i NRD i za
zgodą wszystkich sąsiadów Niemiec oraz innych zainteresowanych państw.
Naród polski musi być w pełni i zawsze
świadom tego, że gdyby nad Odrą i Nysą znalazła się stopa żołnierska militarystycznych
Niemiec, które reprezentuje dzisiejsza NRF, oznaczałoby to — niezależnie od
oficjalnego stanowiska Bonn w sprawie zachodniej granicy Polski — nie tylko
osłabienie obozu państw socjalistycznych i wszystkich sił pokoju w Europie.
Byłoby to zarazem zburzenie zapory stojącej na drodze agresywnej ekspansji
militaryzmu niemieckiego na Wschód. Zjednoczenie Niemiec w myśl koncepcji rządu
bońskiego prowadziłoby prostą drogą do nowej wojny w Europie, do światowej
katastrofy nuklearnej.
Nam i naszemu młodemu pokoleniu nie wolno
nigdy zapomnieć o tym, że dopóki NRF kontynuować będzie prowadzoną od wielu
lat politykę, dopóty bezpieczeństwo Polski i innych krajów socjalistycznych,
bezpieczeństwo pokoju w Europie i świecie związane będzie jak najściślej z
bezpieczeństwem i nienaruszalnością granic NRD. Zachodnia granica świata
socjalistycznego znajduje się bowiem na Łabie. W imię własnych życiowych,
interesów Polska wraz z innymi krajami socjalistycznymi musi zawsze bronić tej granicy przed
agresywnymi zakusami zachodnioniemieckiego militaryzmu.
JEDNOŚĆ NARODU GŁÓWNYM ŹRÓDŁEM NASZEJ SIŁY
Obywatele posłowie!
W ciągu dziesięciu wieków jednym z
naczelnych problemów bytu narodu polskiego było stworzenie dynamicznej gospodarki
stanowiącej podstawę siły gospodarczej państwa i dobrobytu społeczeństwa. Problem
ten rozwiązała dopiero Polska Ludowa, przezwyciężając odwieczne zacofanie
gospodarcze naszego kraju.
W ciągu 22 lat trudem jednego pokolenia
został udziesięciokrotniony i unowocześniony potencjał przemysłowy Polski. Ogromnym
wysiłkiem całego narodu zostały stworzone potężne przemysłowe siły wytwórcze,
oparte na nowej technice. Pełniej czerpiemy z dawnych i nowo odkrytych bogactw
naszej ziemi: węgla, siarki, miedzi, gazu ziemnego. Powstały dziesiątki nowych
gałęzi wytwórczości. Po raz pierwszy od wieków wyszliśmy szeroko na morza i
oceany.
Zapewniliśmy pracę wszystkim obywatelom
naszego kraju otworzyliśmy szerokie możliwości rozwoju i zastosowania myśli
twórczej polskich inżynierów i techników. Jeszcze w poprzednim pokoleniu 2/3
naszego społeczeństwa zatrudnione było w rolnictwie. Dziś dla 2/3 naszego
narodu główną podstawą utrzymania jest praca w przemyśle, budownictwie
transporcie i usługach, a tylko 1/3 utrzymuje się z rolnictwa. Praca naszego
narodu w oparciu o nowoczesne siły wytwórcze wytwarza dziś dochód narodowy
większy 3,7 razy niż przed wojną. Z pracy w przemyśle żyje dziś ponad 25 proc.
ludności kraju, a ludność zatrudniona w tym dziale wytwarza niemal 11-krotnie
więcej dóbr przemysłowych niż przed wojną. Praca zaś tej części ludności kraju,
która żyje z rolnictwa, dzięki bardziej nowoczesnym środkom daje Polsce o 42
proc. więcej niż przed wojną żywności i innych produktów rolnych. Jeszcze w
poprzednim pokoleniu 1/4 mieszkańców Polski nie umiała nawet czytać i pisać, a
wykształcenie 2/3 młodzieży nie przekraczało 4 klas. Dziś Polska należy do
krajów przodujących w świecie pod względem powszechności i dostępności oświaty
na wszystkich szczeblach. Polska Ludowa udziesięciokrotniła kadry inteligencji
z wyższym wykształceniem technicznym i rozwinęła system szkolny zapewniający
młodemu pokoleniu przygotowanie do pracy zawodowej i życia.
Rozwój gospodarczy i sprawiedliwy podział
dochodu narodowego zniósł nędzę i krzywdę społeczną oraz zapewnił stały wzrost
poziomu życia narodu. Państwo przyjęło na siebie w decydującej mierze
niezmiernie ważne dla każdej rodziny wydatki na oświatę, ochronę zdrowia i
macierzyństwa, ubezpieczenie chorobowe, zaopatrzenie emerytalne i inwalidzkie,
zasadniczo rozszerzając uprawnienia i zdobycze socjalne ludzi pracy.
W latach, które nadchodzą, musimy rozwiązać nowe skomplikowane problemy
dalszego wzrostu ekonomicznego odpowiednio do naszych potrzeb, do wielkiego
potencjału sił ludzkich kraju. W najbliższym 10-leciu 700 tys. młodych ludzi
co rok stawać będzie do pracy w gospodarce narodowej. Wielkim zadaniem, a
zarazem wielką szansą naszego narodu jest wykształcenie, uzbrojenie w
nowoczesną technikę i efektywne wykorzystanie dla dobra kraju tych
nieprzebranych zasobów energii, wiedzy i talentów twórczych, które wniosą ze
sobą te młode zastępy pracowników.
Stoimy w obliczu nowego etapu w rozwoju
gospodarki narodowej, polegającego na przejściu do coraz bardziej intensywnych
metod gospodarowania, które zakładają rekonstrukcję techniczną całych gałęzi
wytwarzania, doskonalszą organizację produkcji, osiąganie w decydujących dla
Polski dziedzinach produkcji światowych standardów wydajności, jakości i
nowoczesności. W oparciu o wzrost kultury rolnej i wielkie nakłady państwa
rolnictwo nasze musi w ciągu niewielu lat rozwiązać kluczowy problem zbożowy i
paszowy.
Cała nasza polityka gospodarcza jest i
będzie podporządkowana dążeniu do realizacji podstawowego celu socjalizmu, do
zagwarantowania stałego polepszania warunków życia narodu.
Obywatele posłowie!
Po raz pierwszy w dziejach naszego narodu
powstało państwo ludu pracującego, państwo całego narodu, a nie jego
uprzywilejowanej mniejszości. To demokratyczne państwo szanujące prawa
obywatela i otaczające troską sprawy ogółu, wolne od samowoli i anarchii,
bazujące na świadomej dyscyplinie społecznej, to państwo, które budujemy
pomyślnie od 22 lat — jest podstawą wszystkich osiągnięć narodu polskiego i
rękojmią jego rozwoju na przyszłość.
Państwo to powinniśmy umacniać, doskonalić
instytucje demokracji socjalistycznej, podnosić sprawność działania wszystkich
organów władzy.
Głównym źródłem siły naszego ludowego
państwa jest jedność polityczna Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Zjednoczonego
Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego, tych partii, które państwo
to powołały do życia i o jego umocnienie stoczyły ciężką walkę z obozem
reakcji. Partie te tworzą trzon Frontu Jedności Narodu, który skupia wszystkich
pragnących pracować i działać dla Polski Ludowej i który jest wyrazem coraz
głębszej i pełniejszej wspólnoty interesów, dążeń i poglądów całego naszego
społeczeństwa, klasy robotniczej, chłopstwa i inteligencji. Jedność ta wyrasta
z trudnych doświadczeń przeszłości, umacnia ją i utrwala prawda dnia
dzisiejszego, znajduje ona oparcie w nowej strukturze społecznej, w której nie
ma miejsca na wyzysk człowieka przez człowieka.
Tej jedności naszego narodu będziemy strzec
i bronić jak źrenicy oka przed tymi, którzy niepomni minionych nieszczęść i klęsk,
chcieliby Polskę cofnąć wstecz, skłócić ją z najwierniejszym sojusznikiem
—Związkiem Radzieckim — i wprowadzić ją w orbitę wpływów imperialistycznego
Zachodu.
Znajdują się bowiem jeszcze w
społeczeństwie polskim ludzie, których, wbrew przysłowiu: „Mądry Polak po
szkodzie”, niczego nie nauczyły dzieje Polski, którzy nie potrafili wyciągnąć
wniosków z jej katastrofy wrześniowej; nie przysparzają im rozumu nawet
roszczenia terytorialne militarystów niemieckich do ziem polskich ani to, że z
wyjątkiem Francji, mocarstwa zachodnie po dziś dzień nie zdobyły się na oświadczenie
o nienaruszalności granicy państwowej Polski na Odrze i Nysie. Wszystkie szkody
i klęski, jakich doznała Polska w przeszłości wskutek błędnej i sprzecznej z interesami
narodu polityki jej rządów, nie zmieniły ich rozumowania kategoriami
antysocjalistycznymi. Ich umysł polityczny zastygł w czasie, pozostał takim,
jakim był w okresie Polski międzywojennej.
Nie zdobędą oni sławy Herostrata. Polska
socjalistyczna to świątynia nie do zburzenia. Powstała ona z krwi i trudu klasy
robotniczej i mas ludowych i na nich się opiera. Jej 22-letni wspaniały dorobek
jest dziełem narodu polskiego, wspólnym dziełem wierzących i niewierzących.
W naszej epoce w świadomości milionów
Polaków stosunek do religii nie pozostaje w związku z ich postawą polityczną.
Proces emancypacji życia świeckiego spod wpływów kościoła już dawno pozbawił
religię charakteru uniwersalnego światopoglądu. Wiara i ateizm nie stoją w
sprzeczności w kształtowaniu jednomyślności narodu w żywotnych dla niego
sprawach bezpieczeństwa Polski i zapewnienia rozwoju jej ekonomiki i kultury. O
to przecież w istocie rzeczy chodzi w całym konflikcie między kościołem a
państwem wywołanym przez episkopat i zaostrzonym przez jego rzymskie orędzie
do biskupów niemieckich. Z całym naciskiem trzeba podkreślić, że w sporze z
kierownictwem episkopatu chodzi o sprawy
na wskroś polityczne, a nie o religię, jak to niektórzy dostojnicy kościoła
usiłują przedstawiać.
Rządowi Polski Ludowej obca jest nawet myśl
prowadzenia walki z kościołem, z religią. W stosunku do okresu przedwojennego
duchowieństwo kościoła rzymskokatolickiego wzrosło ilościowo w Polsce Ludowej
o 66 proc., a liczba biskupów zwiększyła się o 70 proc. Same te liczby
wskazują, jak wielkim fałszem są twierdzenia o rzekomym prześladowaniu kościoła
w Polsce. Zwalczamy i zwalczać będziemy tylko wykorzystywanie uczuć religijnych
dla szkodliwych interesom Polski celów politycznych. Polityka państwa wobec
kościoła mieści się w ramach nakreślonych przez ostatni sobór watykański dla
stosunków między kościołem i państwem, natomiast politykę i postawę
kierownictwa episkopatu polskiego wobec naszego państwa socjalistycznego w ramy
te należy dopiero wprowadzić, gdyż od dawna w nich się nie mieści.
Paradoksalnym przejawem zacietrzewienia
niektórych hierarchów kościoła w zwalczaniu duchowieństwa zajmującego lojalną
postawę wobec władz państwowych — a taka postawa charakteryzuje ogromną jego
większość — jest wystąpienie arcybiskupa z Wrocławia przeciwko inicjatorom
postawienia pomnika papieża Jana XXIII, który dał wyraz swego przychylnego
stosunku do naszych ziem zachodnich, określając je jako „po wiekach
odzyskane”. Z inicjatywą budowy pomnika wystąpili księża i działacze katoliccy
i w tych dniach odbyła się we Wrocławiu uroczystość wmurowania aktu erekcyjnego
pod ten pomnik, w której uczestniczyło ponad 1000 księży i kilkuset działaczy
katolickich z całego kraju zebranych na akademii z okazji 1000-lecia Państwa
Polskiego i chrztu Polski. W pojęciu niektórych kierowników episkopatu nawet
wzniesienie pomnika Jana XXIII ma być przejawem walki państwa z kościołem i
rozbijaniem jedności kościoła tylko dlatego, że decyzja ta nie uzyskała
aprobaty episkopatu.
Normalne stosunki między kościołem a
państwem mogą być przywrócone, gdy kierownictwo kościoła stanie na gruncie
poszanowania Konstytucji PRL, przestrzegać będzie ustaw i przepisów
państwowych, wyrzeknie się nadużywania uczuć religijnych dla swoich celów
politycznych, zajmie lojalną postawę wobec Polski Ludowej i honorować będzie
jej rację stanu, rację stanu narodu, którego językiem przemawia.
NASZE PRAGNIENIA NA PROGU DRUGIEGO
TYSIĄCLECIA
Obywatele posłowie!
Żyjemy w przełomowej epoce nie tylko w dziejach
naszego narodu, lecz całej ludzkości. Znamionują ją głębokie przeobrażenia
świata, socjalistyczna rewolucja przekształcająca stosunki społeczne i
międzynarodowe, rewolucja otwierająca przed całą ludzkością perspektywę
zniesienia wyzysku i ucisku człowieka przez człowieka i możliwość
wyeliminowania wojen z życia narodów. Jednocześnie epoka ta jest widownią zaciekłego
oporu i barbarzyństwa wstecznych sił broniących starego, odchodzącego w
przeszłość świata rządzonego wilczym prawem siły — świata imperializmu i
kolonializmu.
Znamionują tę naszą epokę rewolucyjny i
burzliwy postęp nauki i techniki, zwielokrotniający ludzką potęgę tworzenia,
ale także ludzką zdolność niszczenia. Jest to więc epoka największych nadziei
i najgroźniejszych niebezpieczeństw. Wystawia ona na próbę wszystkie siły
duchowe i materialne każdego narodu. Wymaga hartu ideowego i mądrości
politycznej.
Spoglądamy w przyszłość z nadzieją i wiarą.
Losy narodu polskiego, jego suwerenność i byt niepodległy zespolone zostały na
zawsze z losami socjalizmu. Światowy system socjalistyczny stał się już siłą
nie do zwyciężenia. Rozwoju historycznego ludzkości zatrzymać nie można.
„Wszystkie narody dojdą do socjalizmu, to jest nieuniknione, ale dojdą wszystkie
niezupełnie jednakowo” — pisał Lenin. Praktyka blisko pięciu dziesiątek lat,
które upłynęły od tego czasu, w pełni potwierdziła te wieszcze słowa Lenina.
W naszych czasach droga narodów do
socjalizmu, jako powszechnego, światowego ustroju społecznego, stała się jeszcze
bardziej złożona. Naczelną jej cechą stała się walka o pokój, o zapobieżenie
nuklearnej katastrofie świata. Wszystkie narody muszą dojść do socjalizmu, gdyż
nie chcą spłonąć w kataklizmie wojennym, który będzie wisiał nad światem,
dopóki ze sceny historii nie zejdzie ustrój kapitalistyczny, dopóki nie
zniknie jego najbardziej zatruty owoc — imperializm. Trwały pokój może
przynieść ludzkości tylko socjalizm.
W czasach, w których żyjemy, w czasach
największego przełomu w dziejach świata, kiedy niebezpieczeństwo nowej wojny
światowej może być unicestwione tylko przez rosnącą potęgę światowego
socjalizmu sprzymierzonego z ruchami narodowowyzwoleńczymi i wszystkimi
światowymi siłami pokoju, najważniejszym zadaniem narodu polskiego jest wszech,
stronne wzmacnianie sił Polski Ludowej poprzez zacieśniacie, braterskich więzów
ze Związkiem Radzieckim i wszystkim; krajami socjalistycznymi, skupienie się w
szeregach Frontu Jedności Narodu wokół zadań budownictwa socjalistycznego w
naszym kraju, wokół polityki naczelnych władz partyjnych i państwowych.
Nie wiemy, jaki kształt nadadzą
socjalizmowi i jak go rozwiną i wzbogacą pokolenia, które przyjdą po nas. Ale
świadomi jesteśmy kształtu i treści istotnych tej idei socjalizmu która nam
przyświeca i którą w dziedzictwie przekażemy. potomnym. Jest to idea socjalizmu
otwartego na wszystko nowe, co niesie życie. To idea życia skierowana przeciw
śmierci — przeciw wojnom, klęskom, tragediom grożącym istnieniu człowieka i
ludzkości. To idea nieustannego, dynamicznego postępu, przemian człowieka, jego
ekonomicznych i społecznych warunków życia, przemian społeczeństwa, zmierzających
ku temu, by mnożyć szczęście jednostkowe i społeczne, by wspólnym wysiłkiem polepszać
te warunki, w których każdej jednostce ludzkiej dane jest przeżyć kilkadziesiąt
lat jej bytowania. By lata te były wypełnione pracą, którą cieszy, twórczością,
która budzi dumę.
Takie są nasze pragnienia, takie są idee
naszego narodu na progu drugiego tysiąclecia dziejów Państwa Polskiego.
Trybuna
Ludu
22
lipca 1966 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz