Referat
wygłoszony na akademii z okazji Dni
Kultury Polskiej we Wrocławiu 9 czerwca 1946 r.
Doba wielkich przemian dziejowych, doba
powrotu Polski nad Odrę i Nysę, na ziemie Piastów, postawiła nasze pokolenie w
obliczu tak wielkich zadań, jak wielkim jest przełom, który w wyniku II wojny
światowej dokonał się w historii naszego narodu. Pokolenie nasze, my wszyscy
stoimy jeszcze tak blisko, powiedziałbym twarzą w twarz, wobec dokonanych i
dokonywających się przemian, że niejednokrotnie trudno nam ogarnąć ich wielkość
i znaczenie. Trudność ta jest tym większa, że przemiany dziejowe, jakie się
dokonały, nie zastały nas dostatecznie przygotowanymi, nie były poprzednio i
nie są jeszcze dzisiaj dostatecznie ugruntowane w świadomości narodu. Nie
tylko w okresie naszej drugiej niepodległości, ale również w okresie okupacji
niemieckiej nie wychowywaliśmy narodu na historii Polski piastowskiej, na
historii prochów naszych ojców, które od tysiąca lat gromadziły polskie ziemie,
dziś odzyskane. Cały ogrom tej pracy podjęliśmy dopiero w chwili, gdy w ślad za zwycięskim żołnierzem Wojska
Polskiego i Armii Radzieckiej trzeba było posyłać
polskiego repatrianta i przesiedleńca,
by objęli w posiadanie ziemie swoich przodków.
Równorzędnie z wielkim naczelnym zadaniem, jakim jest zagospodarowanie Ziem Odzyskanych, stoi przed
nami zadanie tej samej wagi —
zespolenia tych ziem z Macierzą. Aby je w pełni wykonać w możliwie najkrótszym czasie, aby
Ziemie Odzyskane stały się organiczną
całością państwową i narodową odradzanego
państwa polskiego,
nie wystarcza
usunięcie z nich- Niemców i zaludnienie przez repatriantów
czy
przesiedleńców centralnych województw. Zespolić Ziemie Odzyskane z Macierzą, to przede wszystkim odrodzić tam kulturą polską. 800 tysięcy Polaków-autochtonów ze Śląska Opolskiego, około 100 tysięcy Mazurów i Warmiaków przywróconych zostanie w pełni polskości, zespoli się
całkowicie z narodem polskim, — jeśli w pełni będą żyć polskim życiem kulturalnym, polską szkołą, polską książką, polską pieśnią, polską sztuką i polską historią. Razem z Niemcami musimy usunąć z Ziem Odzyskanych wszystkie pozostałości niemczyzny, które dzisiaj tkwią jeszcze w psychice i kulturze Polaków-autochtonów. Wymaga to wielkiej pracy, dużej ilości środków
i przede
wszystkim ludzi. Wiekowa polityka wynaradawiania i germanizacji doprowadziła na tej ziemi do pełnego prawie zaniku autochtonicznej warstwy inteligencji polskiej, warstwy polskich pracowników kulturalnych. Dlatego nawet w tych bardzo licznych miejscowościach Opolszczyzny, gdzie prawie cała ludność jest polska i mówi po polsku, polskie życie kulturalne możemy odrodzić tylko przy pomocy Polaków przybyłych z innych dzielnic naszego kraju.
Zespolenie Ziem Odzyskanych z Macierzą
oznacza zorganizowanie i rozbudowanie na nich gęstej sieci szkół, bibliotek,
czytelni, teatrów itp. instytucji i placówek kulturalnych. Bez żywego tętna
życia kulturalnego, które obejmie całą ludność tych ziem, proces zespalania ich
z resztą ziem polskich będzie się opóźniał. Można nawet powiedzieć, że tempo
rozwoju tego procesu jest ściśle uzależnione od tempa rozwoju życia kulturalnego.
Aby to tempo rozwoju było jak najszybsze, potrzebne są trzy elementy:
po pierwsze — środki materialne, po drugie — ludzie, którzy przy ich pomocy będą działać, po trzecie — prężność twórczości kulturalnej.
Sytuacja powojenna
kraju i związany z nią stan finansów państwa nie zezwalają rządowi na wydatkowanie takich sum, jakich wymagają potrzeby odrodzenia i rozbudowy życia kulturalnego na Ziemiach Odzyskanych. Kto uważnie śledzi i porównawczo analizuje budżety państwowe odrodzonej Polski, ten przyzna, że rząd zrobił bodaj maksymalny wysiłek dla sfinansowania potrzeb
kulturalnych narodu,
szczególnie dla od budowy i rozbudowy szkolnictwa i wyższych zakładów naukowych.
Byłoby pójściem po linii najmniejszego oporu, które nie dałoby pożądanych rezultatów, gdybyśmy w dążeniu do
uzyskania
niezbędnych środków
na cele życia kulturalnego na Ziemiach Odzyskanych widzieli jedyne źródło w kasach państwowych. Można i należy odwołać
się do świadomości i ofiarności społeczeństwa. Powinniśmy pomóc sami sobie. Szczęśliwa była myśl, aby na starej ziemi Piastów, oderwanej przed
sześcioma wiekami od Polski, zorganizować dni kultury. Jednak te dni kultury wówczas przysłużą się dobrze sprawie,
jeżeli ich inicjatorzy
i uczestnicy odwołają
się do społeczeństwa o pomoc na rzecz odrodzenia kultury polskiej na Ziemiach Odzyskanych i potrafią tę pomoc zorganizować. Każda książka
i każda
złotówka, przeznaczona na
ten cel, będzie tutaj najlepiej zainwestowana.
Środki finansowe nie są jednak najważniejszym elementem dla krzewienia kultury. Najważniejszym elementem jest człowiek, są ludzie. Na Ziemiach Odzyskanych brakuje nam ludzi, nie starcza pracowników kultury. Mamy tutaj za mało nauczycieli, profesorów, artystów, pisarzy, poetów, dziennikarzy, publicystów i innych krzewicieli
kultury i nauki. Wstyd
się przyznać,
ale są tutaj dzieci polskie, które tylko, dlatego nie uczęszczają do szkoły,
gdyż nie ma ich kto uczyć. To nie
jest tylko problem finansowy. W pierwszym,
początkowym okresie,
kiedy rząd
polski organizował akcję osiedleńczą, nie można było nawet
i myśleć, że powodzenie tej akcji uzależnione jest
od środków finansowych, które na ten cel można przeznaczyć.
Zagadnienie stało w innej płaszczyźnie, O
powodzeniu tej akcji decydowała i decyduje świadomość dzieła, które tu
tworzymy. Decydowała i decyduje świadomość tego faktu, że nie za chlebem wędruje się na Ziemie Odzyskane, ale wraca
się na ojcowiznę, na ziemię swoich
przodków, aby jako prawy gospodarz objąć ją w posiadanie.
Ta świadomość ogarniała również pionierów kultury polskiej na Ziemiach Odzyskanych. Nie pozostali oni w tyle za robotnikiem i inżynierem polskim, którzy obejmowali w posiadanie i uruchamiali zakłady pracy. Nie pozostali w tyle za chłopem polskim, który wrócił tutaj, aby orać ziemię swoich ojców, ani za urzędnikiem i pracownikiem państwowym, którzy przyszli budować administrację państwa polskiego. Mimo to za mało jest jeszcze na tych ziemiach krzewicieli kultury, a szczególnie dotkliwie odczuwa się brak wychowawców naszego najmłodszego pokolenia. Wynika to m. In z tego prostego faktu, że zapotrzebowanie na pracowników kultury na Ziemiach Odzyskanych nie może być mierzone tylko ilością
osiadłych
dotychczas Polaków, lecz
obszarem tych ziem, które, jak wiadomo, stanowią jedną trzecią obszaru państwa polskiego. Na przykład nauczyciel jest niezbędny zarówno w tej
miejscowości, gdzie znajduje się
50 dzieci w wieku szkolnym, jak i tam, gdzie dotychczas jest tylko dziesięcioro
takich dzieci. To samo można powiedzieć i o innych dziedzinach pracy kulturalnej.
Stoi więc przed nami zadanie zapełnienia próżni kulturalnej i wychowawczej
wszędzie tam, gdzie ona jeszcze istnieje. Próżni tej nie usunie nic, tylko
ludzie świadomi i ofiarni, prawdziwi pionierzy, których nie zrażą żadne braki i
trudności, z jakimi borykać się muszą w pracy codziennej. Brak takich ludzi
bardzo jeszcze odczuwają Ziemie Odzyskane.
Zwykliśmy dotychczas mówić o zespoleniu
Ziem Odzyskanych z Macierzą. Mówimy, że tym
szybciej cel ten
osiągi my, im
głębiej i szerzej rozkrzewimy na nich kulturę polską. Lecz takie postawienie sprawy jest niepełne, powiedziałbym, jednostronne. Zespolenie w jedną bryłę wszystkich ziem państwa polskiego wymaga, aby Macierz połączyła się ze swymi Ziemiami Odzyskanymi. A to nie jest już problemem zaludnienia ani zagospodarowania Ziem Odzyskanych. Jest to problem odrodzenia kultury polskiej.
Nie tylko i nie tyle problem odrodzenia kultury
polskiej na Ziemiach
Odzyskanych ile
problem odrodzenia, odnowienia kultury polskiej w ogóle, zwiększenia jej twórczego rozpędu. Sprawa ta jest tak ważna jak ważne jest zagadnienie zespolenia i scalenia Ziem Odzyskanych z ich pniem macierzystym.
Bez odnowienia kultury polskiej zadania tego nie
wykonamy.
Kultura nie jest rzeczą samą w sobie. Nie
wisi w próżni. Tak jak człowiek może znaleźć sens swego życia tylko w społeczeństwie
i dla społeczeństwa, tak samo kultura żyje i rozwija się, jako wykwit życia
narodu i przez swoją służbę dla narodu. Jak każde inne zagadnienie, tak samo i
kultura nie może się oddzielić od całości życia narodu.
Kultura kształtuje duchowe oblicze
narodu. Może być dźwignią jego rozwoju, wzmacniać jego żywotność i dynamikę,
lub też, gdy sama zastyga w rozwoju, gdy pewne jej substancje przestają się
regenerować, zastyga rozwój narodu. A jest takie już prawo przyrody, że to
wszystko, co się nie rozwija, to obumiera, skazane jest na śmierć.
Twórcza istota kultury wyraża się w takim
kształtowaniu oblicza duchowego narodu, które daje przewagę młodym pędom
twórczym. Polska popadła w półtorawiekową niewolę nie tylko dlatego, że musiała
ulec przemocy trzech zaborców. Upadek Polski był związany z upadkiem kultury na
skutek przewagi wynaturzonego życia magnackiego warstwy szlacheckiej,
wyrażonego najlepiej w sloganie: „za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”.
Wzlot okresu Oświecenia i Sejmu Czteroletniego nie potrafił już zahamować tego
upadku. Katastrofa narodowa Polski, ten wielki wstrząs dziejowy wydobył w wieku
XIX olbrzymi, twórczy wysiłek duchowy, pod wpływem nieszczęść wydał on takiego
tytana kultury, jak Mickiewicz. Nurt romantyzmu, zrodzony po upadku Polski,
ułatwił nam nie tylko zachowanie oblicza narodowego, ale mimo utraty
niepodległości popchnął naród na tory rozwoju. Romantyzm pokolenia niewoli
narodowej był pozytywnym czynnikiem naszej kultury, czynnikiem mobilizującym
siły postępu w narodzie. W późniejszym okresie, gdy pielęgnowanie
zeszłowiecznych nastrojów romantycznych stało się instrumentem politycznej
walki sił wstecznych w narodzie, uległ wynaturzeniu, przybrał formy chorobliwe,
stał się szkodliwy.
Jeżeli kultura nie
wisi w powietrzu, jeśli stanowi podstawowy element całości
życia narodu, to nie mogą na niej nie wyciskać swego piętna
stosunki społeczne. I odwrotnie — kultura wyciska swe piętno na stosunkach
społecznych narodu.
Duchowe oblicze narodu kształtuje się
przez naukę, sztukę, literaturę, poezję itp. Gdy na tych elementach kultury wyciskają
swoje piętno te stosunki społeczne, które chylą się ku upadkowi, gdy — jeśli
tak można się wyrazić — rozwój kultury nie nadąża za rozwojem stosunków
społecznych, zwłaszcza wówczas, kiedy dokonują one rewolucyjnego skoku, kiedy
kultura zostaje, w tyle i śpiewa narodowi przebrzmiałą pieśń — oznacza to
wówczas, że zwapniały niektóre jej arterie krwionośne, że wskutek tego kultura
nie wytwarza siły twórczej dla rozwoju organizmu narodowego, tak jak
rozluźnione tłoki kompresora nie wytwarzają ciśnienia, mimo że kompresor
pracuje.
Już miniona wojna, która groziła nam całkowitą
zagładą, wykazała pewien niedowład naszej kultury, potrafiliśmy z dużym często
poświęceniem przechowywać i pielęgnować dotychczasowy dorobek myśli, lecz mało
byliśmy zdolni do nowego spojrzenia na rzeczywistość naszą i obcą. Stanęliśmy,
jako naród, na zakręcie dziejowym naszej historii i o włos nie runęliśmy w
przepaść, nie widząc tego zakrętu. Wyklęto i przeklęto tych, którzy go
najpierwsi zobaczyli i zdołali jeszcze na czas uchwycić ster Polski, aby ją od
zguby ratować. Świadomość narodu była mało przygotowana do zrozumienia
zachodzących zjawisk dziejowych, do ogarnięcia istoty przełomu, który zawracał
Polskę na drogę sprzed tysiąclecia i równocześnie przekształcał jej oblicze
społeczne. Zdawało się, że zastygł duch twórczy najbardziej nasyconych kulturą
warstw narodu, że oniemiał i zatracił się w obliczu tych przemian dziejowych.
Nie potrafiliśmy wówczas i nie umiemy jeszcze dzisiaj wydobyć z siebie, wydobyć
z duszy narodu takiego wyrazu, który by na miarę wielkości dokonanego przełomu,
na miarę wagi i znaczenia przeżywanego okresu wzbogacił skarbiec kultury
polskiej. Nie można się dziwić, że epoka nasza
nie wydała Mickiewicza naszego okresu, gdyż ludzie tej miary
bardzo rzadko zjawiają się w życiu narodów, Ale nie można nie odczuwać żalu do tych, którzy czując się powołanymi do tego, by nieść przed narodem kaganiec
oświaty i
kultury, nieśli
i niosą jeszcze ten sam, który zapaliło romantyczne pokolenie poprzedniego wieku.
Historyczny okres rozwojowy, w który
weszliśmy, zakręt dziejowy, jaki Polska przezwyciężyła, zawracając z drogi
Jagiellonów na drogę Piastów, przeobrażenia społeczno-polityczne zachodzące w
narodzie wołają wielkim głosem o swoje wcielenie w kulturze polskiej. Dla
życia narodu, dla jego rozwoju nie starcza już strawa duchowa, która była twórczym
dorobkiem przeszłych pokoleń. Nie możemy żyć tylko życiem minionej historii, wówczas,
gdy treść naszego życia, rzeczywistość, która nas otacza od wewnątrz i od
zewnątrz, tworzą nową historię. Iluż jest jeszcze takich, którzy to nowe koło
historii cofają wstecz. Koła tego nie zawrócą, wiązadeł jego nie połamią, lecz
rozwój narodu i Polski hamują.
Nie można mówić na serio o zespoleniu
Ziem Odzyskanych z Macierzą, jeżeli nie zespolimy
naszej kultury, naszego ducha narodowego z tym okresem historycznym, który nam
wrócił te ziemie. Nie można dzisiaj wychowywać młodzieży i całego narodu na
epoce niewoli, na historii Katarzyny II, na historii Murawiewów, gdyż epoka ta
minęła bezpowrotnie. Nie należało już wychowywać narodu w duchu tej epoki od
chwili, gdy Rosja carska ustąpiła miejsca Związkowi Radzieckiemu. Drogo
zapłaciliśmy w niedawnej przeszłości za to wychowanie. Nie powtarzajmy błędów,
nie stąpajmy nad brzegami przepaści. A są fakty, które wołają o bicie w dzwon alarmowy.
Fakty, które ilustrują schorzenia naszej kultury, świadczą o objawach
zwyrodnienia duchowego, nad którym nie można przechodzić do porządku dziennego.
Na ławach oskarżonych zasiadają sądzeni
za zbrodnie politycznego zabójstwa, dywersji i bandytyzmu nie tylko wykolejeńcy
i zdemoralizowane wojną indywidua. Nierzadko znajdują się wśród nich studenci
wyższych uczelni, a więc ci, którzy mieli zająć przodujące pozycje w życiu
narodu. Wiemy, jaka atmosfera uczuć panuje częstokroć w średnich i wyższych uczelniach.
Sumieniem młodzieży i jej wychowawców nie wstrząsają nawet takie fakty, jak
mord dokonany przez studenta politechniki li tylko z pobudek rasowych.
Wypaczone jest oblicze duchowe pokaźnej części naszej młodzieży. Wypaczone
przez złych wychowawców. Wskażę na inny przykład. Zatrzymana przez organa
bezpieczeństwa za przynależność do nielegalnej organizacji 15-letnla harcerka
szczerze oświadczyła, że nie tylko nie widzi nic złego w tym, gdy zabija się
peperowców lub innych, którzy sprzyjają Związkowi Radzieckiemu, lecz cieszy
się z tego. Cieszy się, dlatego, gdyż — jak powiada — są to wrogowie Polski. A
kiedy od niej żądają przed zwolnieniem harcerskiego słowa honoru, że przez 5
lat nie będzie należała do nielegalnych organizacji, to odmawia. Po targach
godzi się dać takie przyrzeczenie mą dwuletni
okres. Powstaje pytanie:
na jaką karę zasłużyli
ci, którzy wlali w duszę tej harcerki jadowitą truciznę nienawiści do tych Polaków, którzy na dziejowym za kręcie historii Polski nie
pozwolili jej stoczyć
się w przepaść? Czy
tacy wychowawcy zdają sobie sprawę, że kopią grób dla Polski? Inny fakt, na jaką karę zasłużył ten wychowawca który tolerował wyrżnięty przez ucznia na ławce szkolnej napis: „śmierć Bierutowi”?
Takie oblicze części naszej młodzieży i części inteligencji stanowi nieszczęście dla narodu polskiego. Bez oczyszczenia tej atmosfery nie zespolimy Ziem Odzyskanych z Macierzą, Wisi nad nimi nadal, tak jak nad całą Polską, miecz germański. Tylko poczucie wspólnoty słowiańskiej, wychowanie narodu polskiego w tym duchu, wprowadzenie tego pierwiastka do naszej kultury narodowej może Niemcom wytrącić z ręki ten miecz, może go unieszkodliwić.
Na innej historii musimy wychowywać nasze
pokolenie. Na historii Piastów. Na historii powstań śląskich, na dziejach
partyzanckich walk z Niemcami, na historii I Armii i całego Wojska Polskiego,
na historii walk żołnierza polskiego, prowadzonych ramię przy ramieniu z
żołnierzem radzieckim- nad Odrą, Nysą i Bałtykiem, i nad historią ich wspólnego
marszu do Drezna i Berlina. Dopóki nie wychowamy całej młodzieży i całego
narodu na tej nowej historii, dopóki żyć będziemy duchem przeszłej epoki —
dopóty nie będziemy zdolni wydobyć z siebie tego pierwiastka duchowego, który
jest niezbędny dla dynamiki rozwojowej narodu. Powrót Polski na Ziemie
Odzyskane wyciąga nas z trybów starej historii, Rozwojowy duch Polski i
dynamizm kultury polskiej ucieleśnia się w tych, którzy wielowiekowy nasz
chlubny dorobek kulturalny potrafią sprzęgnąć z potężnym impetem twórczym
obecnej chwili dziejowej. Tylko tacy ludzie stają się dachowymi pionierami
nowej Polski i mogą dobrze przewodzić narodowi. Tylko odrodzona, prężna
kultura polską potrafi najtrwalej
zespalać Ziemie Odzyskane z Macierzą.
Dokonane przemiany dziejowe wołają
wielkim głosem o odrodzenie kultury polskiej, aby tchnęła dynamizmem, aby dynamicznie
kształtowała duchowe oblicze narodu.
Do apostołów kultury polskiej woła cały
ogrom otaczających nas przeobrażeń dziejowych:
Wzbogaćcie i rozwińcie kulturę polską.
Dajcie narodowi, dajcie młodzieży takie
pieśni, które ożywią w nas tysiącletnie prochy naszych ojców, padłych w walce
z Niemcami na ziemiach piastowskich.
Dajcie nam pieśni, które szumieć będą
falami Bałtyku, lśnić wstęgą Odry i Nysy i dźwięczeć stalą kilofa górniczego.
Dajcie nam, poeci, kompozytorzy, słowa i
melodię hymnu narodowego, który by godnie reprezentował naszą epokę historyczną.
Dajcie narodowi nową sztukę teatralną,
która by pokazała życie naszych ojców w Legnicy, Głogowie czy Wrocławiu, która
by przybliżyła i zespoliła ducha naszego pokolenia z ziemią piastowską.
Dajcie nam taśmę filmową, która by oddała
oblicze okupanta niemieckiego, naszą walkę o wyzwolenie, marsz kościuszkowców
od Oki do Szprewy i Łaby, braterstwo broni narodów słowiańskich.
Dajcie narodowi dobrą książkę, dziesiątki
i setki dobrych książek, w których znajdzie on siebie, które pozwolą mu ujrzeć
jak w zwierciadle własne oblicze duchowe, aby je kształtować i uszlachetniać.
Wychowując młodzież, mówcie do niej
językiem współczesności, a nie językiem przebrzmiałych tradycji, mówcie
językiem dialektyki historii i obiektywnej oceny, a nie językiem statycznego
historyzmu i przebrzmiałego odczucia.
Dopomóżcie narodowi zrozumieć zaistniałe
zjawiska, rozplątać dręczące go zagadnienia.
Najlepszymi krzewicielami kultury
polskiej na Ziemiach Odzyskanych i w całym kraju mogą być przede wszystką ci,
którzy podjęli i podejmą się pionierskiej, trudnej i długotrwałej pracy nad jej odnowieniem i
odrodzeniem, nad jej wzbogaceniem i rozwojem.
Po raz pierwszy opublikowano w
„Głosie Ludu”,
12
VI1946, nr 160.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz