poniedziałek, 8 października 2012

Dajcie Narodowi Kulturę Wyrosłą z Rzeczywistości Polskiej


Referat wygłoszony na akademii z okazji Dni Kultury Polskiej we Wrocławiu 9 czerwca 1946 r.


Doba wielkich przemian dziejowych, doba powrotu Polski nad Odrę i Nysę, na ziemie Piastów, postawiła nasze pokolenie w obliczu tak wielkich zadań, jak wielkim jest przełom, który w wyniku II wojny światowej dokonał się w historii naszego narodu. Pokolenie nasze, my wszyscy stoimy jeszcze tak blisko, powiedziałbym twarzą w twarz, wobec dokonanych i dokonywających się przemian, że niejednokrotnie trudno nam ogarnąć ich wielkość i znaczenie. Trudność ta jest tym więk­sza, że przemiany dziejowe, jakie się dokonały, nie zastały nas dostatecznie przygotowanymi, nie były poprzednio i nie są je­szcze dzisiaj dostatecznie ugruntowane w świadomości narodu. Nie tylko w okresie naszej drugiej niepodległości, ale również w okresie okupacji niemieckiej nie wychowywaliśmy narodu na historii Polski piastowskiej, na historii prochów naszych ojców, które od tysiąca lat gromadziły polskie ziemie, dziś od­zyskane. Cały ogrom tej pracy podjęliśmy dopiero w chwili, gdy w ślad za zwycięskim żołnierzem Wojska Polskiego i Ar­mii Radzieckiej trzeba było posyłać polskiego repatrianta i przesiedleńca, by objęli w posiadanie ziemie swoich przod­ków.

Równorzędnie z wielkim naczelnym zadaniem, jakim jest zagospodarowanie Ziem Odzyskanych, stoi przed nami zada­nie tej samej wagi — zespolenia tych ziem z Macierzą. Aby je w pełni wykonać w możliwie najkrótszym czasie, aby Ziemie Odzyskane stały się organiczną całością państwową i narodową odradzanego państwa polskiego, nie wystarcza usunięcie z nich- Niemców i zaludnienie przez repatriantów czy przesiedleńców centralnych województw. Zespolić Ziemie Odzyskane z Ma­cierzą, to przede wszystkim odrodzić tam kulturą polską. 800 tysięcy Polaków-autochtonów ze Śląska Opolskiego, około 100 tysięcy Mazurów i Warmiaków przywróconych zostanie w pełni polskości, zespoli się całkowicie z narodem polskim, — jeśli w pełni będą żyć polskim życiem kulturalnym, polską szkołą, polską książką, polską pieśnią, polską sztuką i polską historią. Razem z Niemcami musimy usunąć z Ziem Odzyska­nych wszystkie pozostałości niemczyzny, które dzisiaj tkwią jeszcze w psychice i kulturze Polaków-autochtonów. Wymaga to wielkiej pracy, dużej ilości środków i przede wszystkim lu­dzi. Wiekowa polityka wynaradawiania i germanizacji dopro­wadziła na tej ziemi do pełnego prawie zaniku autochtonicznej warstwy inteligencji polskiej, warstwy polskich pracowników kulturalnych. Dlatego nawet w tych bardzo licznych miejsco­wościach Opolszczyzny, gdzie prawie cała ludność jest polska i mówi po polsku, polskie życie kulturalne możemy odrodzić tylko przy pomocy Polaków przybyłych z innych dzielnic na­szego kraju.

Zespolenie Ziem Odzyskanych z Macierzą oznacza zorgani­zowanie i rozbudowanie na nich gęstej sieci szkół, bibliotek, czytelni, teatrów itp. instytucji i placówek kulturalnych. Bez żywego tętna życia kulturalnego, które obejmie całą ludność tych ziem, proces zespalania ich z resztą ziem polskich będzie się opóźniał. Można nawet powiedzieć, że tempo rozwoju tego procesu jest ściśle uzależnione od tempa rozwoju życia kultu­ralnego.

Aby to tempo rozwoju było jak najszybsze, potrzebne są trzy elementy:

po pierwsze — środki materialne, po drugie — ludzie, któ­rzy przy ich pomocy będą działać, po trzecie — prężność twór­czości kulturalnej.

Sytuacja powojenna kraju i związany z nią stan finansów państwa nie zezwalają rządowi na wydatkowanie takich sum, jakich wymagają potrzeby odrodzenia i rozbudowy życia kulturalnego na Ziemiach Odzyskanych. Kto uważnie śledzi i porównawczo analizuje budżety państwowe odrodzonej Polski, ten przyzna, że rząd zrobił bodaj maksymalny wysiłek dla sfinansowania potrzeb kulturalnych narodu, szczególnie dla od budowy i rozbudowy szkolnictwa i wyższych zakładów naukowych.

Byłoby pójściem po linii najmniejszego oporu, które nie da­łoby pożądanych rezultatów, gdybyśmy w dążeniu do uzyska­nia niezbędnych środków na cele życia kulturalnego na Zie­miach Odzyskanych widzieli jedyne źródło w kasach państwo­wych. Można i należy odwołać się do świadomości i ofiarności społeczeństwa. Powinniśmy pomóc sami sobie. Szczęśliwa była myśl, aby na starej ziemi Piastów, oderwanej przed sześcioma wiekami od Polski, zorganizować dni kultury. Jednak te dni kultury wówczas przysłużą się dobrze sprawie, jeżeli ich ini­cjatorzy i uczestnicy odwołają się do społeczeństwa o pomoc na rzecz odrodzenia kultury polskiej na Ziemiach Odzyska­nych i potrafią tę pomoc zorganizować. Każda książka i każ­da złotówka, przeznaczona na ten cel, będzie tutaj najlepiej zainwestowana.

Środki finansowe nie są jednak najważniejszym elementem dla krzewienia kultury. Najważniejszym elementem jest czło­wiek, są ludzie. Na Ziemiach Odzyskanych brakuje nam ludzi, nie starcza pracowników kultury. Mamy tutaj za mało nau­czycieli, profesorów, artystów, pisarzy, poetów, dziennikarzy, publicystów i innych krzewicieli kultury i nauki. Wstyd się przyznać, ale są tutaj dzieci polskie, które tylko, dlatego nie uczęszczają do szkoły, gdyż nie ma ich kto uczyć. To nie jest tylko problem finansowy. W pierwszym, początkowym okre­sie, kiedy rząd polski organizował akcję osiedleńczą, nie moż­na było nawet i myśleć, że powodzenie tej akcji uzależnione jest od środków finansowych, które na ten cel można przezna­czyć. Zagadnienie stało w innej płaszczyźnie, O powodzeniu tej akcji decydowała i decyduje świadomość dzieła, które tu tworzymy. Decydowała i decyduje świadomość tego faktu, że nie za chlebem wędruje się na Ziemie Odzyskane, ale wra­ca się na ojcowiznę, na ziemię swoich przodków, aby jako pra­wy gospodarz objąć ją w posiadanie.

Ta świadomość ogarniała również pionierów kultury polskiej na Ziemiach Odzyskanych. Nie pozostali oni w tyle za robotni­kiem i inżynierem polskim, którzy obejmowali w posiadanie i uruchamiali zakłady pracy. Nie pozostali w tyle za chłopem polskim, który wrócił tutaj, aby orać ziemię swoich ojców, ani za urzędnikiem i pracownikiem państwowym, którzy przy­szli budować administrację państwa polskiego. Mimo to za mało jest jeszcze na tych ziemiach krzewicieli kultury, a szcze­gólnie dotkliwie odczuwa się brak wychowawców naszego najmłodszego pokolenia. Wynika to m. In  z tego prostego faktu, że zapotrzebowanie na pracowników kultury na Zie­miach Odzyskanych nie może być mierzone tylko ilością osia­dłych dotychczas Polaków, lecz obszarem tych ziem, które, jak wiadomo, stanowią jedną trzecią obszaru państwa polskiego. Na przykład nauczyciel jest niezbędny zarówno w tej miejsco­wości, gdzie znajduje się 50 dzieci w wieku szkolnym, jak i tam, gdzie dotychczas jest tylko dziesięcioro takich dzieci. To samo można powiedzieć i o innych dziedzinach pracy kul­turalnej. Stoi więc przed nami zadanie zapełnienia próżni kul­turalnej i wychowawczej wszędzie tam, gdzie ona jeszcze istnieje. Próżni tej nie usunie nic, tylko ludzie świadomi i ofiarni, prawdziwi pionierzy, których nie zrażą żadne braki i trudności, z jakimi borykać się muszą w pracy codziennej. Brak takich ludzi bardzo jeszcze odczuwają Ziemie Odzys­kane.

Zwykliśmy dotychczas mówić o zespoleniu Ziem Odzyska­nych z Macierzą. Mówimy, że tym szybciej cel ten osiągi my, im głębiej i szerzej rozkrzewimy na nich kulturę polską. Lecz takie postawienie sprawy jest niepełne, powiedziałbym, jednostronne. Zespolenie w jedną bryłę wszystkich ziem państwa polskiego wymaga, aby Macierz połączyła się ze swymi Ziemiami Odzyskanymi. A to nie jest już problemem zaludnie­nia ani zagospodarowania Ziem Odzyskanych. Jest to problem odrodzenia kultury polskiej. Nie tylko i nie tyle problem odrodzenia kultury polskiej na Ziemiach Odzyskanych ile problem odrodzenia, odnowienia kultury polskiej w ogóle, zwiększenia jej twórczego rozpędu. Sprawa ta jest tak ważna jak ważne jest zagadnienie zespolenia i scalenia Ziem Odzy­skanych z ich pniem macierzystym. Bez odnowienia kultury polskiej zadania tego nie wykonamy.

Kultura nie jest rzeczą samą w sobie. Nie wisi w próżni. Tak jak człowiek może znaleźć sens swego życia tylko w spo­łeczeństwie i dla społeczeństwa, tak samo kultura żyje i rozwi­ja się, jako wykwit życia narodu i przez swoją służbę dla naro­du. Jak każde inne zagadnienie, tak samo i kultura nie może się oddzielić od całości życia narodu.

Kultura kształtuje duchowe oblicze narodu. Może być dźwig­nią jego rozwoju, wzmacniać jego żywotność i dynamikę, lub też, gdy sama zastyga w rozwoju, gdy pewne jej substancje przestają się regenerować, zastyga rozwój narodu. A jest ta­kie już prawo przyrody, że to wszystko, co się nie rozwija, to obumiera, skazane jest na śmierć.

Twórcza istota kultury wyraża się w takim kształtowaniu oblicza duchowego narodu, które daje przewagę młodym pę­dom twórczym. Polska popadła w półtorawiekową niewolę nie tylko dlatego, że musiała ulec przemocy trzech zaborców. Upadek Polski był związany z upadkiem kultury na skutek przewagi wynaturzonego życia magnackiego warstwy szla­checkiej, wyrażonego najlepiej w sloganie: „za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”. Wzlot okresu Oświecenia i Sej­mu Czteroletniego nie potrafił już zahamować tego upadku. Katastrofa narodowa Polski, ten wielki wstrząs dziejowy wydobył w wieku XIX olbrzymi, twórczy wysiłek duchowy, pod wpływem nieszczęść wydał on takiego tytana kultury, jak Mickiewicz. Nurt romantyzmu, zrodzony po upadku Pol­ski, ułatwił nam nie tylko zachowanie oblicza narodowego, ale mimo utraty niepodległości popchnął naród na tory roz­woju. Romantyzm pokolenia niewoli narodowej był pozytyw­nym czynnikiem naszej kultury, czynnikiem mobilizującym siły postępu w narodzie. W późniejszym okresie, gdy pie­lęgnowanie zeszłowiecznych nastrojów romantycznych stało się instrumentem politycznej walki sił wstecznych w naro­dzie, uległ wynaturzeniu, przybrał formy chorobliwe, stał się szkodliwy.

Jeżeli kultura nie wisi w powietrzu, jeśli stanowi podsta­wowy element całości życia narodu, to nie mogą na niej nie wyciskać swego piętna stosunki społeczne. I odwrotnie — kul­tura wyciska swe piętno na stosunkach społecznych narodu.

Duchowe oblicze narodu kształtuje się przez naukę, sztukę, literaturę, poezję itp. Gdy na tych elementach kultury wy­ciskają swoje piętno te stosunki społeczne, które chylą się ku upadkowi, gdy — jeśli tak można się wyrazić — rozwój kul­tury nie nadąża za rozwojem stosunków społecznych, zwła­szcza wówczas, kiedy dokonują one rewolucyjnego skoku, kie­dy kultura zostaje, w tyle i śpiewa narodowi przebrzmiałą pieśń — oznacza to wówczas, że zwapniały niektóre jej arterie krwionośne, że wskutek tego kultura nie wytwarza siły twór­czej dla rozwoju organizmu narodowego, tak jak rozluźnione tłoki kompresora nie wytwarzają ciśnienia, mimo że kompre­sor pracuje.

Już miniona wojna, która groziła nam całkowitą zagładą, wykazała pewien niedowład naszej kultury, potrafiliśmy z du­żym często poświęceniem przechowywać i pielęgnować do­tychczasowy dorobek myśli, lecz mało byliśmy zdolni do nowego spojrzenia na rzeczywistość naszą i obcą. Stanęliśmy, jako naród, na zakręcie dziejowym naszej historii i o włos nie runęliśmy w przepaść, nie widząc tego zakrętu. Wyklęto i przeklęto tych, którzy go najpierwsi zobaczyli i zdołali jeszcze na czas uchwycić ster Polski, aby ją od zguby ratować. Świadomość narodu była mało przygotowana do zrozumienia zachodzących zjawisk dziejowych, do ogarnięcia istoty przełomu, który zawracał Polskę na drogę sprzed tysiąclecia i równocześnie przekształcał jej oblicze społeczne. Zdawało się, że zastygł duch twórczy najbardziej nasyconych kulturą warstw narodu, że oniemiał i zatracił się w obliczu tych prze­mian dziejowych. Nie potrafiliśmy wówczas i nie umiemy jeszcze dzisiaj wydobyć z siebie, wydobyć z duszy narodu takiego wyrazu, który by na miarę wielkości dokonanego przełomu, na miarę wagi i znaczenia przeżywanego okresu wzbogacił skarbiec kultury polskiej. Nie można się dziwić, że epoka nasza nie wydała Mickiewicza naszego okresu, gdyż ludzie tej miary bardzo rzadko zjawiają się w życiu narodów, Ale nie można nie odczuwać żalu do tych, którzy czując się powołanymi do tego, by nieść przed narodem kaganiec oświa­ty i kultury, nieśli i niosą jeszcze ten sam, który zapaliło romantyczne pokolenie poprzedniego wieku.

Historyczny okres rozwojowy, w który weszliśmy, zakręt dziejowy, jaki Polska przezwyciężyła, zawracając z drogi Jagiellonów na drogę Piastów, przeobrażenia społeczno-poli­tyczne zachodzące w narodzie wołają wielkim głosem o swo­je wcielenie w kulturze polskiej. Dla życia narodu, dla jego rozwoju nie starcza już strawa duchowa, która była twór­czym dorobkiem przeszłych pokoleń. Nie możemy żyć tylko życiem minionej historii, wówczas, gdy treść naszego życia, rzeczywistość, która nas otacza od wewnątrz i od zewnątrz, tworzą nową historię. Iluż jest jeszcze takich, którzy to no­we koło historii cofają wstecz. Koła tego nie zawrócą, wią­zadeł jego nie połamią, lecz rozwój narodu i Polski hamują.

Nie można mówić na serio o zespoleniu Ziem Odzyskanych z Macierzą, jeżeli nie zespolimy naszej kultury, naszego du­cha narodowego z tym okresem historycznym, który nam wrócił te ziemie. Nie można dzisiaj wychowywać młodzieży i całego narodu na epoce niewoli, na historii Katarzyny II, na historii Murawiewów, gdyż epoka ta minęła bezpowrotnie. Nie należało już wychowywać narodu w duchu tej epoki od chwili, gdy Rosja carska ustąpiła miejsca Związkowi Ra­dzieckiemu. Drogo zapłaciliśmy w niedawnej przeszłości za to wychowanie. Nie powtarzajmy błędów, nie stąpajmy nad brzegami przepaści. A są fakty, które wołają o bicie w dzwon alarmowy. Fakty, które ilustrują schorzenia naszej kultury, świadczą o objawach zwyrodnienia duchowego, nad którym nie można przechodzić do porządku dziennego.

Na ławach oskarżonych zasiadają sądzeni za zbrodnie po­litycznego zabójstwa, dywersji i bandytyzmu nie tylko wyko­lejeńcy i zdemoralizowane wojną indywidua. Nierzadko znaj­dują się wśród nich studenci wyższych uczelni, a więc ci, którzy mieli zająć przodujące pozycje w życiu narodu. Wie­my, jaka atmosfera uczuć panuje częstokroć w średnich i wyższych uczelniach. Sumieniem młodzieży i jej wycho­wawców nie wstrząsają nawet takie fakty, jak mord doko­nany przez studenta politechniki li tylko z pobudek rasowych. Wypaczone jest oblicze duchowe pokaźnej części naszej mło­dzieży. Wypaczone przez złych wychowawców. Wskażę na inny przykład. Zatrzymana przez organa bezpieczeństwa za przynależność do nielegalnej organizacji 15-letnla harcerka szczerze oświadczyła, że nie tylko nie widzi nic złego w tym, gdy zabija się peperowców lub innych, którzy sprzyjają Związ­kowi Radzieckiemu, lecz cieszy się z tego. Cieszy się, dlatego, gdyż — jak powiada — są to wrogowie Polski. A kiedy od niej żądają przed zwolnieniem harcerskiego słowa honoru, że przez 5 lat nie będzie należała do nielegalnych organizacji, to odmawia. Po targach godzi się dać takie przyrzecze­nie dwuletni okres. Powstaje pytanie: na jaką karę zasłużyli ci, którzy wlali w duszę tej harcerki jadowitą truciznę nienawiści do tych Polaków, którzy na dziejowym za kręcie historii Polski nie pozwolili jej stoczyć się w przepaść? Czy tacy wychowawcy zdają sobie sprawę, że kopią grób dla Polski? Inny fakt, na jaką karę zasłużył ten wychowawca który tolerował wyrżnięty przez ucznia na ławce szkolnej napis: „śmierć Bierutowi”?

Takie oblicze części naszej młodzieży i części inteligencji stanowi nieszczęście dla narodu polskiego. Bez oczyszczenia tej atmosfery nie zespolimy Ziem Odzyskanych z Macierzą, Wisi nad nimi nadal, tak jak nad całą Polską, miecz germań­ski. Tylko poczucie wspólnoty słowiańskiej, wychowanie na­rodu polskiego w tym duchu, wprowadzenie tego pierwiastka do naszej kultury narodowej może Niemcom wytrącić z ręki ten miecz, może go unieszkodliwić.

Na innej historii musimy wychowywać nasze pokolenie. Na historii Piastów. Na historii powstań śląskich, na dzie­jach partyzanckich walk z Niemcami, na historii I Armii i ca­łego Wojska Polskiego, na historii walk żołnierza polskiego, prowadzonych ramię przy ramieniu z żołnierzem radzieckim- nad Odrą, Nysą i Bałtykiem, i nad historią ich wspólnego marszu do Drezna i Berlina. Dopóki nie wychowamy całej młodzieży i całego narodu na tej nowej historii, dopóki żyć będziemy duchem przeszłej epoki — dopóty nie będziemy zdolni wydobyć z siebie tego pierwiastka duchowego, który jest niezbędny dla dynamiki rozwojowej narodu. Powrót Pol­ski na Ziemie Odzyskane wyciąga nas z trybów starej histo­rii, Rozwojowy duch Polski i dynamizm kultury polskiej ucie­leśnia się w tych, którzy wielowiekowy nasz chlubny doro­bek kulturalny potrafią sprzęgnąć z potężnym impetem twór­czym obecnej chwili dziejowej. Tylko tacy ludzie stają się dachowymi pionierami nowej Polski i mogą dobrze przewo­dzić narodowi. Tylko odrodzona, prężna kultura polską po­trafi najtrwalej zespalać Ziemie Odzyskane z Macierzą.

Dokonane przemiany dziejowe wołają wielkim głosem o od­rodzenie kultury polskiej, aby tchnęła dynamizmem, aby dy­namicznie kształtowała duchowe oblicze narodu.

Do apostołów kultury polskiej woła cały ogrom otaczają­cych nas przeobrażeń dziejowych:

Wzbogaćcie i rozwińcie kulturę polską.

Dajcie narodowi, dajcie młodzieży takie pieśni, które oży­wią w nas tysiącletnie prochy naszych ojców, padłych w wal­ce z Niemcami na ziemiach piastowskich.

Dajcie nam pieśni, które szumieć będą falami Bałtyku, lśnić wstęgą Odry i Nysy i dźwięczeć stalą kilofa górniczego.

Dajcie nam, poeci, kompozytorzy, słowa i melodię hymnu narodowego, który by godnie reprezentował naszą epokę hi­storyczną.

Dajcie narodowi nową sztukę teatralną, która by pokazała życie naszych ojców w Legnicy, Głogowie czy Wrocławiu, która by przybliżyła i zespoliła ducha naszego pokolenia z ziemią piastowską.

Dajcie nam taśmę filmową, która by oddała oblicze oku­panta niemieckiego, naszą walkę o wyzwolenie, marsz ko­ściuszkowców od Oki do Szprewy i Łaby, braterstwo broni narodów słowiańskich.

Dajcie narodowi dobrą książkę, dziesiątki i setki dobrych książek, w których znajdzie on siebie, które pozwolą mu uj­rzeć jak w zwierciadle własne oblicze duchowe, aby je kształ­tować i uszlachetniać.

Wychowując młodzież, mówcie do niej językiem współ­czesności, a nie językiem przebrzmiałych tradycji, mówcie językiem dialektyki historii i obiektywnej oceny, a nie języ­kiem statycznego historyzmu i przebrzmiałego odczucia.

Dopomóżcie narodowi zrozumieć zaistniałe zjawiska, rozplątać dręczące go zagadnienia.

Najlepszymi krzewicielami kultury polskiej na Ziemiach Odzyskanych i w całym kraju mogą być przede wszystką ci, którzy podjęli i podejmą się pionierskiej, trudnej i długotrwałej pracy nad jej odnowieniem i odrodzeniem, nad jej wzbogaceniem i rozwojem.

Po raz pierwszy opublikowa­no w „Głosie Ludu”,
 12 VI1946, nr 160.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz