Przemówienie wygłoszone 9 I 1957 r. na spotkaniu z wyborcami w Warszawskich Zakładach Przemysłu Odzieżowego nr 2
Za pośrednictwem Komitetu Warszawskiego partii
otrzymałem od Was 55
pytań, które można podzielić na 4 zasadnicze grupy, obejmujące pytania
dotyczące:
1. spraw gospodarczych,
2. roli przyszłego Sejmu,
3. partii i jej kierownictwa i
4. spraw różnych.
Niektóre pytania pokrywają się w treści,
objęte więc zostaną jedną odpowiedzią. Z uwagi na wielką ilość pytań
obejmujących różne problemy, odpowiedzi moje z konieczności muszą być zwięzłe.
Tylko na niektóre pytania odpowiem bardziej wyczerpująco.
Przystąpmy, zatem do pierwszej grupy
pytań obejmujących różne sprawy gospodarcze. Pytanie pierwsze kumuluje treść
kilku pytań i brzmi następująco:
„W jaki sposób rząd rozwiąże trudną
sytuacją gospodarczą? Jak wyobrażają sobie partia i rząd polepszenie sytuacji
życiowej pracowników, skoro dalsze regulacje i podwyżki płac grożą inflacją?”
Przede wszystkim należy wskazać, co
składa się na trudną sytuację gospodarczą, jaką obecnie przeżywamy.
Nasze trudności gospodarcze wypływają z
czterech głównych źródeł.
Pierwszą i zarazem główną przyczyną tych
trudności są dysproporcje w rozwoju poszczególnych działów gospodarki narodowej,
a szczególnie dysproporcje między zbudowanymi w okresie sześciolatki mocami
produkcyjnymi przemysłu a bazą surowcową, która jest za szczupła i nie pozwala
na pełne wykorzystanie powstałych mocy produkcyjnych bez wydatnego zwiększenia
importu surowców, oraz dysproporcje między rozwojem rolnictwa a rozwojem
przemysłu.
Drugą przyczyną naszych trudności jest
nieproporcjonalny w stosunku do możliwości gospodarczych naszego kraju wzrost
funduszu płac oraz dochodów wsi, jaki nastąpił w 1956 r., szczególnie w drugiej
połowie tego roku.
Trzecią przyczyną zaistniałych trudności
w naszym życiu gospodarczym jest niepełne wykonanie planów produkcyjnych
niektórych ważnych artykułów, przy przekroczeniu planu produkcji w cenach
porównywalnych o około 3, 1 proc. w przemyśle jako całości. Nie wykonano planu
obniżki kosztów w niektórych gałęziach gospodarki narodowej.
Ponadto zmuszeni byliśmy
zmniejszyć eksport węgla o 4,5 mln ton w porównaniu z planem, ca nam stworzyło
poważne trudności, jednak sumarycznie plan handlu zagranicznego, zarówno w
imporcie, jak i eksporcie, został wykonany bez wielkich odchyleń. Możliwe to
było głównie w związku ze wzrostem cen węgla na rynkach światowych, a także
dzięki nadplanowemu eksportowi niektórych artykułów i zmniejszeniu importu
inwestycyjnego. Na rok 1957 jesteśmy zmuszeni dodatkowo poważnie zmniejszyć
eksport węgla.
Wreszcie czwarta przyczyna, powstała w wyniku
trzech poprzednio wyliczanych przyczyn, polega na tym, że możliwości naszego
eksportu są przejściowo mniejsze niż potrzeby importu, czyli w naszym życiu
gospodarczym powstała nowa dysproporcja, mianowicie dysproporcja między
eksportem i importem, co oznacza, że bilans obrotów towarowych w handlu zagranicznym
jest dla nas ujemny.
Takie są główne przyczyny naszych
trudności gospodarczych.
Chciałbym wskazać, że trudności
gospodarcze, jakie zaistniały w naszym życiu, są jakościowo inne od trudności
gospodarczych, jakie
przeżywała Polska w okresie przedwojennym, że nasze dzisiejsze trudności nie
mają nic wspólnego z kryzysem gospodarki kapitalistycznej przedwrześniowej Polski,
jak też z dzisiejszymi trudnościami gospodarczymi wielu krajów
kapitalistycznych.
Zasadnicza różnica polega na tym, że nasze trudności
wynikają na tle rozwoju gospodarki narodowej Polski. Do powstania tych trudności
przyczyniły się różne błędy w naszej polityce gospodarczej. Polityka ta zawsze
jednak sprzyjała rozwojowi gospodarczemu kraju i — jako taka — była polityką
słuszną, przyniosła narodowi wielkie korzyści.
W Polsce przedwojennej, przy systemie
gospodarki kapitalistycznej, trudności i kryzysy gospodarcze nie wynikały z rozwoju
gospodarki w kraju, lecz powstawały wskutek upadku tej gospodarki, wskutek
zwężania się produkcji.
Przy wszystkich błędach naszej polityki
gospodarczej, produkcja przemysłowa — tak w dziedzinie dóbr konsumpcyjnych,
jak też inwestycyjnych — wykazuje przez wszystkie lata Polski Ludowej stały, co
roku postępujący wzrost.
Przytoczę kilka cyfr, które wymownie
ilustrują stan gospodarki Polski przedwrześniowej i rezultaty dwunastoletnich
osiągnięć gospodarczych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
W 1938 r. na 1 mieszkańca Polski
przypadało produkcji stali surowej 43 kg, a w 1955 r. — 162 kg, produkcja węgla
wzrosła w tych porównywalnych latach z 1 054 kg do 3 463 kg, energii elektrycznej
ze 106 kilowatów do 651 kilowatów, cementu z 38 kg do 140 kg, cegły z 54 sztuk
do 100 sztuk, mydła z 1,4 kg do 2 kg, tkanin bawełnianych z 9 m do 21m, tkanin
wełnianych z 1,1 m do 2,8 m, tkanin jedwabnych z 0,7 m do 3 m, papieru Z 6 kg do
15 kg, cukru z 15 kg do 36 kg.
Rolnictwo również wykazuje rozwój,
chociaż daleko słabszy od rozwoju- przemysłu i nie zaspokaja w
pełni wzrostu konsumpcji artykułów rolniczych przez ludność kraju.
W 1938 r. przypadało na 1 mieszkańca
Polski około 388 kg zboża (4 zboża) produkcji krajowej, a w 1955
r. około 464 kg. Produkcja mięsa i wyrobów mięsnych wzrasta w tym czasie z 24,2
kg na 45 kg, mleka z 288 litrów na 352 litry, jaj z 92 sztuk na 152 sztuki,
wełny ze 130 gramów na 360 gramów.
Przytoczone liczby
najwymowniej ilustrują
nasz rozwój gospodarczy W ciągu 12 lat władzy ludowej. Są one najlepszym
argumentem potwierdzającym tezę, że
obecne, nasze trudności są trudnościami rozwoju naszej gospodarki, a nie jej
zastoju lub cofania się, jak to miało miejsce w Polsce przedwrześniowej.
Aby bliżej zobaczyć, jak wygląda
gospodarka kapitalistyczna w przedwojennej Polsce, przytaczam
znowu kilka cyfr. Dane liczbowe, które przytoczę, pochodzą z rocznika
statystycznego z 1939 r., czyli są opracowane przez dawne urzędy, których nie
można posądzić o zamiary przedstawiania gospodarki kapitalistycznej w ujemnym
świetle.
Na obszarze, jaki zajmowała Polska
przedwojenna, wydobycie węgla kamiennego przed pierwszą wojną światową, tj. w
1913 r., wynosiło 41 mln ton. Poziom ten nigdy nie został osiągnięty przez
Polskę przedwrześniową, z wyjątkiem 1929 r, w którym wskutek strajku, górników
angielskich nastąpił wzrost eksportu polskiego węgla do Anglii. W innych latach wydobycie węgla
kształtowało się niżej poziomu osiągniętego w 1913 r.
I tak — w 1923 r. wydobyto 36,1 mln ton węgla,
w 1926 r,
—35,7 mln ton, w 1928 r. — 40,6 mln ton, w 1929 r.— 46,2 mln ton, w 1932 r. —
28,8 mln ton, w 1934 r. — 29,2 mln ton, w 1937
r. 36,2 mln ton, w 1938
r.- 38,1 mln ton.
W innych podstawowych dla gospodarki
narodowej gałęziach przemysłu obserwujemy również podobny
jak w węglu
stan rzeczy.
Produkcja ropy naftowej spadła z 1114
tys. ton w 1913
r. do
507 tys. ton w 1938 r. Produkcja surówki zmniejszyła się w tym czasie z 1055 tys. ton do
879 tys. ton, stali z 1677 tys. ton do 1 441 tys. ton, wyrobów
walcowanych na gorąco
z 1244
tys. ton do 1
074 tys. ton, cynku ze 192 tys. ton do 108 tys. ton, ołowiu z 45 tys. ton do 20 tys.
ton.
Plony 4 zbóż obliczone za lata 1909—1913 wynosiły
średnio 12,4
q z hektara, takie zaś samo obliczenie za lata 1934—-1938 daje wynik 11,9 q,
czyli następuje spadek o 50 kg z hektara.
Taki jest obraz stanu gospodarczego
Polski kapitalistyczno- obszarniczej.
Podałem te cyfry nie
dlatego, aby
zachwycać się sukcesami, gospodarki planowej, socjalistycznej. Do zachwytów
jest nam wszystkim
daleko. Podałem
je dlatego, aby wykazać jakościową różnicę, jaka istnieje między dawnym, kapitalistycznym
sposobem gospodarowania, który doprowadzał nasz kraj do upadku i
ruiny, a nową, socjalistyczną
gospodarką, która likwiduje otrzymane w spadku po kapitalistach zacofanie gospodarcze
kraju, podnosi go na coraz wyższy stopień rozwoju i w tym olbrzymim,
twórczym
dziele spotyka się z
różnymi trudnościami. Niekiedy trudności te są natury obiektywnej i -uniknąć ich
nie można, a niekiedy powstają też trudności
natury subiektywnej, których przy prawidłowej polityce gospodarczej można było
uniknąć. Podałem te cyfry również, dlatego, aby wszelka krytyka błędów
przeszłości zamykała się w ramach rzeczywistości wczorajszej i dzisiejszej, aby
nosiła charakter twórczy, a nie demagogiczny, jak to niestety często obecnie
ma miejsce.
Przechodząc do odpowiedzi na pytanie, jak
rząd i partia zamierzają zwalczać zaistniałe trudności gospodarcze, pragnę
przede wszystkim zaznaczyć, że pokonanie tych trudności nie jest tylko sprawą
rządu i partii, lecz także całej klasy robotniczej i wszystkich ludzi pracy,
całego narodu. Na partii i rządzie spoczywa obowiązek prawidłowego kierownictwa,
obowiązek opracowania najlepszych sposobów zmierzających do zlikwidowania
trudności. Realizacja tego, co robić należy, aby osiągnąć postawiony sobie cel
— jest wspólną sprawą, wspólnym zadaniem partii, rządu, klasy robotniczej i
wszystkich ludzi pracy. Partia i rząd nie mają i nie mogą mieć żadnych cudownych
środków, które mogłyby zlikwidować powstałe trudności w naszej gospodarce.
Środkiem takim jest bowiem praca ludzka, ofiarna i wydajna praca klasy
robotniczej i całego narodu. O tym przede wszystkim należy pamiętać, kiedy
rozważa się sposoby i środki przezwyciężenia różnych trudności w naszym życiu.
Wspomniałem na wstępie, że główną
przyczyną niepełnego wykorzystania zbudowanych mocy produkcyjnych jest zbyt
wąska baza surowcowa. Kraj nasz nie dysponuje wszystkimi surowcami, jakie są
potrzebne dla naszych zakładów pracy. Dla naszych hut potrzebne są wielkie
ilości rudy. Wydobycie rudy w kraju stale się zwiększa kosztem dużych nakładów
inwestycyjnych. Jednak krajowe odkryte dotychczas i eksploatowane zasoby rudy
są za małe na nasze potrzeby. Musimy więc rudę importować. Musimy również
importować 90 proc. paliw płynnych, gdyż mimo wielkich nakładów na poszukiwania
geologiczne nie znaleźliśmy nafty w większej ilości w naszej ziemi. Musimy
importować bawełnę, gdyż nasza ziemia jej nie rodzi.
Nie sposób wyliczyć wszystkich
niezbędnych dla naszego przemysłu surowców, których bądź wcale nie mamy, bądź
posiadamy w
niedostatecznej ilości, bądź — jak np. siarkę — nie możemy jeszcze eksploatować z
uwagi na brak środków inwestycyjnych,
które należałoby włożyć w budowę urządzeń eksploatacyjnych.
Brak własnych surowców i brak środków na
import surowców stwarza wielkie trudności naszej gospodarce.
Trudności te
można rozwiązać tylko przez wzmożenie eksportu. W
tym kierunku zmierza polityka gospodarcza rządu. Środki inwestycyjne w obecnym planie
pięcioletnim są lokowane z takim
obliczeniem, aby przynosiły możliwie najszybciej efekty produkcyjne.
Aby wzmóc eksport, przy jednoczesnej
stale zwiększającej się konsumpcji wewnętrznej, należy odpowiednio zwiększyć
produkcję. W tym właśnie tkwi cała tajemnica naszych trudności gospodarczych.
Rozwiązanie tego zagadnienia oczyszcza drogę rozwoju naszej gospodarki z
przeszkód, jakie spiętrzyły się na niej w ostatnich latach, a szczególnie
ostro w 1956 r.
Tu chcę wskazać na drugą przyczynę
trudności w naszej gospodarce, mianowicie na wielki i nieplanowany wzrost funduszu
płac osobowych w 1956 r.
Jak wszystkim wiadomo, w planie
pięcioletnim zostało
założone
podniesienie płac realnych średnio o 30 proc. Tymczasem fundusz płac za cały 1956 r. dla robotników i pracowników umysłowych wzrósł w porównaniu z 1955 r. o 15 mld zł, tzn. o 16,3 proc. Szczególnie szybki był wzrost płac w drugim półroczu, a w miesiącu listopadzie 1956 r. w
porównaniu z
tym samym
miesiącem 1955 r. wzrost płac wynosił ponad 29 proc.
Taki wzrost
jest szybszy niż możliwości gospodarki narodowej na dłuższą metę. Plan na 1956 r. przewidywał rezerwę na podniesienie poziomu płac o około 4 mld zł. Szybszy wzrost
płac przy równoczesnym szybszym wzroście dochodów wsi był możliwy do
zrealizowania wskutek tego, że produkcja mięsa i wyrobów mięsnych przekroczyła
plan o 3 mld zł; inne przemysły dostarczyły do handlu ponadplanową produkcję
na około 5 mld zł, ponadto import artykułów rynkowych został przekroczony i
dał dodatkową masę towarową na 2 mld zł. Ten dodatkowy import był możliwy
przede wszystkim dzięki dewizowej pożyczce radzieckiej i bezpłatnym dostawom
czeskim na około 900 mln zł.
Jednak zapasy towarowe w handlu wzrosły
niedostatecznie i na rok 1957 mamy bardzo ograniczone możliwości dalszych podwyżek
płac. Trzeba podkreślić, że takie tempo wzrostu płac przekracza możliwości
gospodarki narodowej. Wynikło ono nie tylko z podwyżek płac ustalonych przez
rząd, ale i wskutek naruszenia dyscypliny płac. Nie zaplanowany wzrost płac
jest wynikiem łamania dyscypliny finansowej przez setki i tysiące różnych
zakładów pracy. Dla gospodarki narodowej stwarza to poważne niebezpieczeństwo,
gdyż każdemu wzrostowi siły nabywczej społeczeństwa musi towarzyszyć taki sam
wzrost masy towarowej na rynku. Wprawdzie dotychczas zapotrzebowanie rynku jest
w pełni pokrywane, lecz odbywa się to częściowo kosztem zapasów. Aby nie
dopuścić do zaburzeń na rynku, nie dać się zepchnąć na drogę inflacji pieniężnej,
trzeba stanowczo przeciąć wszelkie łamanie dyscypliny finansowej. W trosce o to
rząd widzi się zmuszony do przywrócenia bankowej kontroli funduszu płac celem
rygorystycznego przestrzegania dyscypliny płac w zakładach.
Plan na 1957 r. przewiduje niewielki
wzrost produkcji, co — uwzględniając trudności w handlu zagranicznym — daje
ograniczone możliwości nowych podwyżek płac i świadczeń socjalnych.
Dlatego też na pytanie, jak partia i rząd
wyobrażają sobie polepszenie sytuacji życiowej pracowników, można odpowiedzieć,
że dalsze możliwości w tym zakresie uzależnione są całkowicie od stopnia i
tempa wzrostu produkcji i obniżenia jej kosztów. Na pewno zostanie
zrealizowany, a może i przekroczony, wzrost płac realnych o 30 proc. w
bieżącej pięciolatce.
Od 1 stycznia 1957 r. otrzymali podwyżkę płac
górnicy. Od 1 marca br.
przewidujemy ponadto podwyżkę płac dla tych pracowników kolejnictwa, których płace w
ubiegłym roku nie zostały uregulowane, a od 1 maja br. — rozszerzenie
karty hutniczej na pracowników hutnictwa dotychczas nią nie objętych. Na
początku drugiego kwartału, prawdopodobnie od 1
kwietnia, mają być również podniesione zasiłki rodzinne na dzieci — o 20 zł
miesięcznie na drugie dziecko, o 35 zł na trzecie, o
50 zł na czwarte i dalsze dziecko.
Uważamy, że zapowiedziane podwyżki płac i
uregulowanie dodatków rodzinnych na dzieci jest bardziej celowe niż wypłata dalszych odszkodowań
za roszczenia za ubiegłe lata i że w ten sposób roszczenia te zostaną
ostatecznie zlikwidowane.
Szybszy niż możliwości gospodarcze wzrost
funduszu płac i dochodów ludności wiejskiej pociąga za sobą konieczność
dalszych cięć w
planie inwestycyjnym pięciolatki oraz przesunięcia części środków
inwestycyjnych z przemysłu ciężkiego na przemysł lekki, konsumpcyjny.
Inwestować można, bowiem tylko tyle, ile pozostanie z globalnej masy produkcji
po zaspokojeniu potrzeb konsumpcyjnych. Nie można jednak zapominać, że
wszelkie zmiany w proporcjach rozwoju poszczególnych gałęzi przemysłu i
dziedzin gospodarki narodowej wymagają zawsze dłuższego okresu czasu.
Z tego, co powiedziałem, wynika, że
wszystkie drogi zwalczania trudności w naszym życiu prowadzą do zakładów produkcyjnych.
W kopalniach, hutach i fabrykach wykuwa się los klasy robotniczej i rozwój
naszego kraju.
Zająłem wam więcej czasu, udzielając
odpowiedzi na pytanie sformułowane na wstępie. Cała treść tej odpowiedzi
sprowadza się w zasadzie do tego, co już powiedziałem na VIII Plenum —
produkować więcej, taniej i lepiej — oto droga, jaka prowadzi do podniesienia
stopy życiowej klasy robotniczej i całego narodu.
Nie ulega wątpliwości, że do szybszego
przezwyciężenia naszych trudności gospodarczych przyczyniłby się odpowiedni
kredyt towarowy zagranicy. W tej sprawie otrzymałem również pytania, które
brzmią:
„Czy przewidziana
jest pożyczka i z jakiego kraju?
Co możemy
dowiedzieć się w sprawie udzielenia pożyczki gospodarczej Polsce przez USA, o
której już ostatnio mówiło się w kraju i za granicą?”
Jeśli chodzi o perspektywy pożyczki — to
widzę je przede wszystkim w realizacji zasady: pomóż sobie sam, a wówczas
pomogą ci inni.
Polska potrzebuje kredytów i przyjmie
kredyt od każdego państwa, o ile warunki udzielenia tego kredytu będą wyłącznie
handlowe. Chcemy wziąć, aby później oddać. Oddamy więcej, niż weźmiemy, gdyż za
kredyt trzeba płacić odsetki. Odsetki mogą być jedyną zapłatą za kredyt. Wolne
i suwerenne państwo, jakim jest Polska, nikomu nie ofiaruje za kredyt innej
zapłaty.
Czy na takich warunkach Polska może
otrzymać kredyty z krajów kapitalistycznych — tego nie wiem. Wiem tylko, że na
innych warunkach kredytu nie przyjmie. Jeśli kredytodawca będzie kierował się
tylko korzyściami gospodarczymi, które winny być udziałem obydwu stron — a
rozwój stosunków gospodarczych między państwami kapitalistycznymi i
socjalistycznymi jest jedną z najlepszych form utrwalania pokoju i pokojowego
współżycia narodów — to na pewno zgodzi się udzielić Polsce kredytu na
warunkach przez nas stawianych. Jeśli natomiast przy pomocy kredytu chciałby
osiągnąć inne cele, uzależniałby udzielenie kredytu od przyjęcia określonych
warunków politycznych — to odpowiemy: władza ludowa nigdy nie będzie handlowała
suwerennością państwa i narodu polskiego.
Wokół sprawy udzielenia Polsce kredytu
przez państwa zachodnie robi się wiele szumu, tak w kraju, jak i za granicą.
My czekamy cierpliwie, aby się przekonać, czy za tym szumem propagandowym o
znanych celach kryją się również korzystne dla Polski możliwości kredytowe.
Najbliższy czas winien przynieść odpowiedź na to pytanie.
Następne pytanie brzmi:
„Czy partia
orientuje się, że dotychczasowe
pociągnięcia gospodarcze nie zapobiegły marnotrawstwu oraz nieuczciwości w
produkcji i budownictwie?“
Kierownictwo partii zdaje sobie sprawę,
że w fabrykach i na budowach jest wiele różnorodnego marnotrawstwa materiałów
i surowców, prądu elektrycznego itp. Marnotrawstwo wynika częściowo z błędów
popełnionych w polityce gospodarczej w minionym okresie, a częściowo z
niedostatecznej walki o zniżkę kosztów produkcji w poszczególnych zakładach
pracy. Wiemy również, że w wielu zakładach pracy mają miejsce różne formy
nieuczciwości, jak świadomie fałszywe obliczanie ilości wykonanej pracy w celu
zwiększenia zarobków, łapówki, szczególnie w handlu i spółdzielczości pracy, a
także szerokie kradzieże mienia państwowego, zwłaszcza w przemyśle lekkim i
budownictwie.
Wszystkie wymienione i nie wymienione
formy marnotrawstwa i nieuczciwości ludzkiej są groźną plagą w naszym życiu
gospodarczym, stanowią poważną zaporę w jego rozwoju.
Jak usunąć tę plagę i zaporę?
Kierownictwo partii i rząd wiele starań poświęcają
temu, aby rozwijać naszą gospodarkę narodową w sposób najbardziej korzystny i
oszczędny. Wiele tu zależy jednak bezpośrednio od podstawowych organizacji
partyjnych, od rad zakładowych i rad robotniczych, które mogą i powinny całkowicie
wyplenić te chwasty ze swoich zakładów pracy. Leży to w pełni w ich mocy. Z
marnotrawstwem należy podjąć zdecydowaną walkę, a nieuczciwość, która bogaci
jednych kosztem ubożenia drugich, nie powinna napotykać pobłażliwości.
W zakresie walki z marnotrawstwem szczególnie
doniosłą rolę odegrać mogą i powinny rady robotnicze. Likwidacja marnotrawstwa
surowców i innych materiałów w niejednym zakładzie pracy przyczyni się do
znacznego obniżenia kosztów produkcji. To zaś z kolei wpływać będzie na płace,
na zwiększenie funduszów zakładowych, pozostających do dyspozycji samorządów
robotniczych.
Prócz tego rodzaju marnotrawstwa w wielu
zakładach pracy ma miejsce niepełne wykorzystanie siły roboczej. Sprawa
znalezienia produktywnego zatrudnienia nadwyżki robotników winna stanąć w
centrum uwagi rad robotniczych oraz administracji zakładów.
Przy dobrej chęci i twórczej inicjatywie
można na bazie dostępnych surowców organizować różną produkcję uboczną można w
niektórych zakładach lub poza ich obrębem zorganizować produkcję niektórych
materiałów budowlanych, można w większości przypadków znaleźć produktywne
zatrudnienie dla zbędnej siły roboczej. Pierwszym krokiem do tego celu winno
być ustalenie, ilu i jakich robotników dany zakład posiada za wiele.
Idea samorządów robotniczych, bezpośredni
współudział robotników w zarządzaniu swoim zakładem pracy na tym polega, aby
na drodze zwiększania produkcji, obniżania jej kosztów przez likwidację
marnotrawstwa i brakoróbstwa, lepszą organizację pracy i pełne zatrudnienie robotników
osiągać główny cel — podniesienie poziomu życiowego klasy robotniczej.
Są ludzie, którzy dopatrują się trudności
w rozwoju i działalności samorządów robotniczych w obowiązujących przepisach
administracyjnych. Nie ma nic łatwiejszego, jak zniesienie niesłusznego
przepisu. Nie w przepisach administracyjnych tkwią trudności pracy i rozwoju
powstających coraz liczniej samorządów robotniczych. Tylko taki samorząd
robotniczy będzie dobrze pracował, który — po pierwsze, składać się będzie z
ludzi uczciwych, o głębokim poczuciu społecznym i zarazem posiadających
gospodarską inicjatywę, i po drugie — potrafi wychować całą załogę w duchu
zasad socjalizmu, potrafi wpoić w nią przekonanie, że mienie społeczne jest
mieniem każdego robotnika, że zakład pracy, w którym pracuje, jest jego
własnością i zarazem własnością społeczną, państwową. Im większy będzie stopień
tego zrozumienia wśród załogi, tym lepiej będzie rozwijać się produkcja, tym
łatwiej będzie osiągać cele, które przyświecają idei samorządów robotniczych.
Praca samorządów robotniczych może
rozwijać się tylko w oparciu o żywą działalność polityczną załóg. Największe
obowiązki w tym zakresie ciążą przede wszystkim na podstawowych organizacjach
partyjnych i na całej partii. Tylko taki samorząd robotniczy jest twórczym
elementem budowy socjalizmu w Polsce, który za dewizę swojej działalności przyjmuje
zasadę polepszenia bytu robotników na drodze zwiększenia produkcji i obniżenia
jej kosztów. Ten cel przyświecał naszej partii, kiedy zaleciła klasie
robotniczej budowę samorządów, jako demokratycznej formy zarządzania zakładami
pracy.
Ze sprawą samorządu robotniczego wiąże
się następne pytanie, które brzmi:
„Czy partia i rząd
są istotnie przekonane, że wprowadzany obecnie w Polsce jugosłowiański model
gospodarczy (rady robotnicze) spełni swe zadanie, i czy nie będzie to tak samo
błędne, jak dotychczasowe wzorowanie się na modelu radzieckim?“
Mogę na to odpowiedzieć, że partia i rząd
są istotnie przekonane, że gospodarka socjalistyczna jest wyższa i lepsza niż
gospodarka kapitalistyczna. Świadczą o tym chociażby dane, które poprzednio
przytoczyłem, o stanie gospodarczym Polski przedwrześniowej.
Wypracowanie dróg rozwoju budownictwa
socjalizmu najlepiej dostosowanych do warunków każdego kraju, jak też do
warunków konkretnego okresu historycznego i konkretnego układu sił klasowych
tak w skali danego kraju, jak i w skali światowej, jest naczelnym obowiązkiem
partii robotniczych i komunistycznych.
Ustrój socjalistyczny jest jeszcze młodym
i nierozwiniętym ustrojem społecznym. Od czasu pierwszej zwycięskiej rewolucji
socjalistycznej, jaka miała miejsce w Rosji, upłynie dopiero w tym roku 40
lat. Jest to długi okres w życiu każdego człowieka, lecz bardzo krótki w życiu
ludzkości. Przechodzenie dawnych formacji społecznych jednej w drugą trwało
całe wieki. Socjalizm na pewno nie będzie potrzebował wieków, aby stać się
światowym ustrojem społecznym. A że wcześniej czy później zapanuje na całym
świecie, dowodzą tego prawa rozwojowe historii. Przecież dzisiaj żaden bodaj
człowiek na świecie nie tęskni do ustroju feudalnego. Każdy wie, że ustrój taki
nie może powrócić, ani też nikomu nie jest potrzebny. Lecz w czasach, kiedy
ustrój feudalny ustępował miejsca ustrojowi kapitalistycznemu, wiele ludzi
tęskniło za starym ustrojem społecznym, z którym były związane ich interesy
klasowe.
Związek Radziecki przez 28 lat był
jedynym na świecie państwem socjalistycznym. Dzisiaj państwa socjalistyczne
obejmują trzecią część ludności kuli ziemskiej. 800 milionów ludzi kroczy po
drodze budownictwa socjalizmu. Dalsze setki milionów ludzi, które zrzuciły
jarzmo kolonialne, nie kształtują już swego życia według czystych wzorów
kapitalistycznych. Szukają w idei socjalizmu drogi do swego rozwoju, czego
przykładem są Indie. W świecie kapitalistycznym dziesiątki milionów
robotników i ludzi pracy zdecydowanie wypowiadają się za socjalistycznym
ustrojem społecznym i o ten ustrój walczą. To wszystko aż nadto dobitnie
przemawia, że świat kroczy milowymi krokami historii do socjalizmu.
Czy w państwach budujących socjalizm są
ludzie, którzy tęsknią za kapitalizmem? Naturalnie, że są. Jest ich nawet,
pokaźna ilość. Jedni są związani z kapitalizmem, jako systemem społecznym,
swoimi klasowymi interesami, innym natomiast wydaje się, że przy kapitalizmie
byłoby im lepiej. Ci ostatni ulegają tylko złudzeniom. Jak już wspomniałem, podobne
tęsknoty dręczyły pewne grupy społeczne, kiedy rodził się ustrój
kapitalistyczny, a umierał ustrój feudalny. Życie jednak nigdy nie cofa się
wstecz, zawsze idzie naprzód. Prawa rozwoju historycznego są nieubłagane.
Gdy to wszystko weźmiemy pod uwagę, to
uświadomimy sobie, że pytanie, czy wzorowanie się Polski na jugosłowiańskim
modelu gospodarczym nie będzie tak samo błędne, jak wzorowanie się na modelu
radzieckim, jest bardzo naiwne. Socjalizm w istocie rzeczy jest tylko jeden. Są
tylko różne drogi prowadzące do zbudowania socjalizmu. Samorządy robotnicze to
nic innego, jak określona forma budownictwa socjalizmu. Skuteczność tej formy w
budowaniu socjalizmu jest warunkowana przede wszystkim świadomością klasy robotniczej
i jednocześnie ma wpływać na kształtowanie się świadomości robotników.
Nasza forma samorządu robotniczego nie
jest bynajmniej prostym odbiciem formy jugosłowiańskiej. Ale nie o to nawet
chodzi w omawianej sprawie. Socjalizm w swej istocie nie może być czymś
odrębnym dla każdego kraju, tak samo jak kapitalizm w jednym kraju nie różni
się swą istotą społeczną od kapitalizmu w drugim kraju. Nie to było błędem, iż
w budownictwie socjalizmu w Polsce opieraliśmy się na podstawowych
założeniach ustroju socjalistycznego, które rozwijał Związek Radziecki, a
obecnie i inne kraje budujące socjalizm, lecz to, że chciano u nas ściśle
naśladować drogę, po której kroczył Związek Radziecki do socjalizmu. A droga ta
nie na każdym odcinku odpowiadała naszym polskim warunkom.
Kiedy mówimy o drogach i warunkach
budownictwa socjalizmu, należy zawsze pamiętać, że niezależnie od różnic
istnieją wspólne i jednakowe dla wszystkich krajów warunki niezbędne dla
budowania socjalizmu. Jednym z takich warunków jest kierowanie budownictwem
socjalizmu przez marksistowsko-leninowską patię klasy robotniczej.
Kilka następnych pytań zawiera
jednakową treść, którą oddaje następując pytanie:
„Czy w Polsce po przeprowadzeniu
decentralizacji będzie bezrobocie i co będą robić
pracownicy zwolnieni z administracji w wypadku, kiedy brak jest pracy
fizycznej?”
W ramach zmian przeprowadzanych
dla
usprawnienia działalności administracyjnej w dziedzinie zarządzania życiem
gospodarczym oraz
zmniejszania w ogóle rozdętych wydatków
administracyjnych zachodzi konieczność
zwolnienia z pracy poważnej ilości pracowników administracyjnych.
Być może, iż nie wszyscy zwolnieni będą
mogli od razu znaleźć pracę. Zwolnieni pracownicy administracyjni muszą
prrekwalifikować się i przystosować do innych zajęć. Władze państwowe zrobią
wszystko, aby im to ułatwić. W tej sprawie są już opracowane pewne plany.
Jeśli zajdzie konieczność, trzeba będzie pójść i na zasiłki.
W niektórych dziedzinach
produkcji istnieje jeszcze mniejsze lub
większe zapotrzebowanie na siłę roboczą.
Dotyczy to szczególnie przemysłu
węglowego oraz w niektórych miejscowościach budownictwa i rolnictwa. Niektórzy
zwolnieni pracownicy mogą więc znaleźć tam
zatrudnienie. W górnictwie, po ostatniej podwyżce płac, zarobki są stosunkowo wysokie nawet dla ludzi
niewykwalifikowanych. Inni mogą znaleźć zatrudnienie w uspołecznionej sieci
handlowej przy
jej rozbudowie
lub też będą mieli pierwszeństwo w otrzymaniu pracy w
nowo powstających zakładach produkcyjnych.
Ze strony państwa wyjdą maksymalne
wysiłki, aby dopomóc każdemu zwolnionemu z pracy do zatrudnienia w innym
zawodzie. Wielu zwolnionych może jednak znaleźć nowe zatrudnienie z własnej
inicjatywy. Dotyczy to szczególnie ludzi związanych ze wsią i rolnictwem.
W Polsce, a zwłaszcza na Ziemiach
Zachodnich i północnych, rolnictwo zatrudnić może wielką ilość ludzi. I nie
tylko rolnictwo. To samo dotyczy rzemiosła i innych zawodów. Pomoc państwa
niewiele będzie znaczyć, jeśli zwolnieni z pracy nie wykażą ochoty i inicjatywy
do objęcia pracy tam, gdzie można znaleźć zatrudnienie i zarobek. Nie muszą
oni, jak wielu naszych ojców i nas samych, wędrować w poszukiwaniu pracy po
obcych krajach. Mogą ją znaleźć we własnym kraju, chociaż nieraz nie tam, gdzie
dzisiaj mieszkają.
Następne pytanie brzmi:
„Czy zostanie
skrócony wiek dla otrzymania emerytury dla kobiet i mężczyzn?"
Mogę tylko odpowiedzieć, że sprawa ta nie
jest obecnie rozpatrywana, a możliwości gospodarcze nie przemawiają za
pozytywnym rozwiązaniem tego problemu w roku 1957.
Kolejne pytanie brzmi:
„Czy istnieje
możliwość utrzymania cen artykułów pierwszej potrzeby na poziomie 1956 r.?”
Wyjaśniam, że poza ceną węgla rząd nie ma
zamiaru podwyższania cen artykułów pierwszej potrzeby i ceny tych artykułów
pozostaną nie zmienione.
Pytanie następne:
„Czy w 1957/58 r.
będą zniesione obowiązkowe dostawy dla rolników i ewentualnie jakie są możliwości
ich zniesienia?“
Dostawy obowiązkowe nie będą jeszcze
całkowicie zniesione w roku bieżącym. Jeśli chodzi o dostawy zbóż, to będą one zmniejszone
o około jedną trzecią część, jak również zapłata za zboże z dostaw
obowiązkowych zostanie podwojona w stosunku do cen dotychczasowych. Od dostaw
obowiązkowych zostają już w tym roku zwolnione całkowicie tylko gospodarstwa
do 2 ha ziemi. Ponadto dla gospodarstw bogatych zostaje zmniejszona nadmierna
dotychczas progresja podatkowa.
Te i inne pociągnięcia rządu w stosunku
do wsi mają na celu stworzenie lepszych warunków rozwoju produkcji rolnej.
Pytanie następne:
„Czy restauracja
rzemiosła, drobnych wytwórców
będzie miała charakter trwały?"
Otrzymałem trzy pytania o podobnej treści.
Zmiana polityki wobec rzemiosła nie jest
chwilowa i ta nowa polityka ma wszystkie cechy trwałości. Rozwinięte rzemiosło
nie tylko nie zagraża gospodarce socjalistycznej, lecz stanowi jej pożyteczne
uzupełnienie. Dlatego popieramy i będziemy popierać rozwój, rzemiosła oraz
drobnych wytwórców.
Dalsze pytanie:
„Jeśli
będziemy pomagać w rozwijaniu się drobnego kapitalizmu, powstawaniu prywatnych
zakładów itp. — czy Polska będzie mogła dojść do socjalizmu?“
Praktyka dotychczasowego budownictwa
socjalizmu stosowana po roku 1948 wykazała, że polityka niszczenia drobnej
wytwórczości prywatnej nie tylko nie sprzyjała, ale utrudniała budownictwo
socjalizmu w Polsce. Nie ulega wątpliwości, że gdybyśmy pozostawili w
prywatnych rękach różne drobne zakłady produkcyjne, np. materiałów budowlanych,
to sytuacja na tym odcinku przedstawiałaby się lepiej niż obecnie. Wiele
takich zakładów zostało zamkniętych i nie przyniosło to nikomu korzyści. W
interesie socjalizmu leży, aby nie dopuszczać do likwidacji żadnego
drobnokapitalistycznego zakładu pracy, jeżeli jego produkcji nie jest w stanie
przejąć i wykonać sektor gospodarki uspołecznionej.
Ktoś zapytuje, czy Polsce należą się
odszkodowania z Niemieckiej Republiki Federalnej?
Chodzi na pewno o odszkodowania wojenne
przewidziane w układzie poczdamskim. Otóż Polska, zgodnie z tym układem,
otrzymywała odszkodowania wojenne z puli radzieckiej. Wchodziły do tej puli
również odszkodowania w postaci statków morskich, które znajdowały się w
portach dzisiejszej NRF. Polska otrzymała w pełni należną jej część tych
statków. Żadne inne odszkodowania z tytułu układu poczdamskiego nie należą się
Polsce od NRF.
Ostatnie pytanie z grupy spraw
gospodarczych jest następujące:
„Czy prawdą jest,
że Polska udzieliła Węgrom pożyczki w wysokości 100 min złotych w postaci materiałów budowlanych?“
Prawda jest nieco inna.
Po pierwsze: Polska nie udzieliła Węgrom
pożyczki, lecz bezzwrotnej pomocy towarowej wartości 100 min złotych. Po
drugie: oprócz pewnej ilości szkła inne materiały budowlane nie wchodzą do puli
tych towarów.
Gospodarka Węgier otrzymała ciężki cios
wskutek tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce w tym kraju. Naród węgierski
długo musi pracować, aby odrobić wynikłe straty. Wszystkie kraje socjalistyczne
przyszły z pomocą narodowi węgierskiemu. Polska również poczuwała się do tego
obowiązku i mimo naszych trudności gospodarczych pospieszyliśmy Węgrom z
pomocą w postaci wyżej wspomnianej.
Druga grupa pytań dotyczy prac przyszłego
Sejmu.
Większość pytań w tej grupie dotyczy
ewentualnych zamierzeń Sejmu w różnych sprawach, których rozstrzyganie leży w
jego kompetencji. Rzecz jasna, że o zamiarach przyszłego Sejmu ani ja, ani nikt
inny nie może dzisiaj powiedzieć. Mogę tylko zaznajomić słuchaczy z poglądem
własnym lub stanowiskiem naszej partii w sprawach, które obejmują pytania.
Pytanie pierwsze:
„Czy przyszły Sejm zamierza przystąpić do
rewizji Konstytucji z
dnia 22 lipca 1952 r.?“
Nie można wykluczać, a raczej należy
założyć, że zaistnieje potrzeba rewizji niektórych przepisów obowiązującej Konstytucji.
Partia nasza wskazała już nawet na potrzebę zmiany Konstytucji w przedmiocie
kontroli Sejmu nad działalnością rządu i władz państwowych przez przywrócenie
Najwyższej Izby Kontroli podległej Sejmowi.
Mogą się okazać celowe i pożyteczne
również inne zmiany przepisów Konstytucji Zmiany takie na pewno poprą posłowie
zasiadający w Sejmie z ramienia naszej partii, bądź też sami podejmą inicjatywę
takich zmian.
Pytanie drugie:
„Czy przyszły Sejm
zamierza podjąć prace nad wprowadzeniem
do Konstytucji przepisów o odpowiedzialności członków rządu (np. powołanie Trybunału
Stanu)?“
Kierownictwo naszej partii nie
rozpatrywało dotychczas tej sprawy. Zdaniem moim, powołanie Trybunału Stanu nie
rozwiązuje sprawy odpowiedzialności członków rządu za ich działalność.
Praktycznie rzeczy zawsze tak się przedstawiają, że nawet przy istnieniu takiej
instytucji, jak Trybunał Stanu, może członek rządu unikać odpowiedzialności za
przekraczanie ram swoich uprawnień. Trybunał Stanu nie stwarza, więc gwarancji
odpowiedzialności ministrów za ich prace, a tym bardziej gwarancji przestrzegania
prawa. Dowiodło tego doświadczenie historii. O wiele lepszą i skuteczniejszą
gwarancję nieprzekraczania przez członków rządu ram swoich uprawnień, a przede
wszystkim stworzenia warunków uniemożliwiających powstawanie takich faktów —
daje partia, jako naczelny kierownik budownictwa socjalizmu.
Papierowy miecz Trybunału Stanu nikogo
nie przerazi. Natomiast zapewnienie odpowiedzialności członków rządu przed
partią, przed Sejmem i przed narodem jest całkowicie realne. Dlatego też
Trybunał Stanu może być i może go nie być.
Nie ma to istotnego znaczenia. Nie chodzi
przecież o stronę formalną sprawy, ale o faktyczne warunki polityczne dla tej
odpowiedzialności. Warunki te zapewnić można bez tworzenia nowej instytucji, a
zatem Trybunał Stanu jest raczej niepotrzebny.
Pytanie trzecie:
„Czy przyszły Sejm
zamierza konstytucyjnie przywrócić instytucją prezydenta jako głowy państwa?"
Z pytaniem tym wiąże się czwarte pytanie,
które brzmi:
„Czy posłowie
uważają za słuszne zachować urząd Rady Państwa?“
Zagadnienie konstytucyjnej głowy państwa
ujmowane jest w przepisach konstytucyjnych różnych krajów w rozmaity sposób.
Np. w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej prezydent jest szefem rządu i
posiada bardzo szerokie uprawnienia. W kilku krajach funkcję głowy państwa
spełniają królowie, którzy w gruncie rzeczy — poza czysto formalnymi — nie
mają żadnych uprawnień. Sąsiednia Czechosłowacja posiada urząd prezydenta.
Konstytucja kwietniowa przedwojennej Polski umieściła prezydenta między niebem
a ziemią, gdyż za czyny swoje ponosił odpowiedzialność tylko przed Bogiem
i historią.
W Polsce Ludowej, która w pierwszym
okresie przyjęła zasady konstytucji marcowej przedwojennej Polski, był urząd prezydenta,
jako głowy państwa. Prezydent jednocześnie stał na czele Rady Państwa.
Konstytucja lipcowa zniosła urząd prezydenta, a jego funkcję powierzyła
Przewodniczącemu Rady Państwa.
Zachowanie w tym zakresie i na przyszłość
przepisów konstytucji lipcowej wydaje się słuszne. Rada Państwa jest instytucją
potrzebną. Utworzenie urzędu prezydenta, jako głowy państwa wydaje mi się
niecelowe.
Pytanie piąte dotyczy kwestii, czy „Sejm
zamierza wystąpić z nowymi programami w stosunku do indywidualnych rolników”?
Na pewno sprawy rolne będą jednymi z
najważniejszych, którymi zajmie się Sejm. Partia nasza już obecnie, wspólnie ze
Stronnictwem Ludowym, opracowała nowe założenia polityki rolnej i w przyszłym
Sejmie posłowie nasi na pewno poświęcą wiele uwagi nie tylko indywidualnym
gospodarstwom, lecz także gospodarstwom zrzeszonym w spółdzielniach produkcyjnych
oraz innym formom spółdzielczości wiejskiej.
Pytanie szóste:
„Jak posłowie widzą
podwyższenie stopy życiowej przez zagospodarowanie Ziem Zachodnich i dostarczenie
materiałów budowlanych dla wsi?”
Podniesienie stopnia zagospodarowania
Ziem Zachodnich niewątpliwie odbije się dodatnio na stopie życiowej całego narodu.
Rząd i Sejm winny prowadzić politykę ułatwiającą rozwój gospodarczy tych
terenów. Rząd zamierza objąć rolnictwo na Ziemiach Zachodnich największą
obniżką dostaw obowiązkowych. Stwarza też bardzo dogodne warunki dzierżawy
ziemi. Ułatwia osadnictwo na drodze pomocy finansowej. Rzemiosło korzysta ze
specjalnych ulg. Wyższy stopień zagospodarowania Ziem Zachodnich zależy nie
tylko od Rządu i Sejmu, lecz w pierwszym rzędzie od ludzi, którzy na nich
gospodarują. Zależy to też od dalszego osadnictwa, dla którego są możliwości i
które jest pożądane.
Pula materiałów budowlanych dla wsi jest
wydatnie zwiększona. Potrzeb budowlanych wsi nie jesteśmy w stanie zaspokoić
obecnie w całości. Dlatego jest pożądane, aby chłopi, niezależnie od
materiałów, które otrzymają od państwa, sami rozwijali produkcję materiałów
budowlanych na bazie miejscowego surowca i paliwa.
Pytanie siódme:
,Jakie możliwości
widzą posłowie w zabezpieczeniu praw odnośnie do odwoływania posłów?“
Sprawa trybu odwoływania posłów przez
wyborców winna być zdecydowana przez Sejm. Kierownictwo partii nie ma jeszcze w
tej sprawie opracowanej koncepcji.
Pytanie ósme:
„Dlaczego zostali
wytypowani kandydaci na posłów ci sami, którzy przez 12 lat nabruździli?"
Nie rozporządzam statystyką, ilu posłów z
poprzedniego Sejmu kandyduje ponownie do obecnego Sejmu. Jednak nie ulega
wątpliwości, że większość kandydatów — to ludzie nowi.
Kandydatów na posłów ustalały
międzypartyjne komitety wyborcze w oparciu o kandydatury wysuwane na zebraniach
przez różne organizacje i środowiska. Każda partia broniła tych, których
uważała za najlepszych. Pewna część kandydatów tzw. centralnych została
zalecona do przyjęcia na listy kandydatów przez centralne kierownictwo partii.
Z ramienia naszej partii na listach
kandydatów w różnych okręgach wyborczych kraju figurują też kandydaci
centralni. Kandydatów tych ustalało Biuro Polityczne KC partii. Wśród nich nie
ma ludzi nie zasługujących na wybór. Niektórzy z tych kandydatów mogą być mniej
znani wyborcom okręgów, z których kandydują. Zna ich jednak dobrze kierownictwo
partii.. Ludzi o małej wartości politycznej i społecznej Biuro Polityczne
partii nie wysunęło. Wysunęliśmy najlepszych.
Zdarza się niekiedy, że właśnie pod ich
adresem padają różne zarzuty. Wolnym od błędów nikt nie jest i być nie może.
Można nawet przyjąć za regułę, że kto więcej pracuje, ten więcej ma błędów na
swoim koncie, a w każdym razie możliwości ku temu ma największe.
Najczęściej też nie można mieć pretensji
do ludzi, którzy niewiele udzielają się pracy politycznej i społecznej. Wcale
to jednak nie świadczy, że są oni bardziej wartościowi od tych, którzy wskutek
swej większej aktywności, piastowania bardziej odpowiedzialnego stanowiska
narażeni byli na większe niebezpieczeństwo popełniania błędów. Tacy ludzie mają
też zwykle najwięcej osobistych przeciwników, gdyż — jak mówi przysłowie —
„jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził”.
W ogóle stosunek do działaczy partyjnych,
którzy reprezentują i uosabiają partię w oczach szerokich mas, a więc w pewnym
sensie stosunek do partii, można by wyrazić słowami pewnego oficera, który
kształtował morale i dyscyplinę żołnierza przez wpajanie do jego świadomości
następującej zasady: „źle zrobisz — będziesz ukarany, dobrze zrobisz —
spełnisz tylko swój obowiązek”.
Działacz partyjny, którego cechować winna
skromność osobista, na pewno nie będzie się domagał wynagrodzeń za dobre
wypełnianie swych obowiązków społecznych. Ale waga oceny wartości człowieka nie
może mieć tylko jednej szali — szali większych lub mniejszych przewinień i
błędów.
Musi mieć również po drugiej stronie
szalę zasług i dobrego wykonania obowiązków.
Tylko taka waga wykaże słuszną ocenę
człowieka, jak też na takiej wadze można prawidłowo ocenić działalność partii.
Czytam ostatnio wiele sprawozdań z
przedwyborczych zebrań, na których występują różni kandydaci na posłów. Niektórzy
z nich traktują swoich słuchaczy jak stado baranów. Obiecują im różne gruszki
na wierzbie, byle tylko zdobyć głosy i mandat poselski.
Jeśli chce się coś kupić, to trzeba
wpierw zarobić. Można wprawdzie kupić i za kradzione, lecz kradzież nie jest
regułą życia ludzkiego. Jeśli kandydat na posła obiecuje np. wyborcom, że po
zdobyciu mandatu postara się o zniesienie dostaw obowiązkowych, o zniżenie
podatków i jednocześnie o przydział środków inwestycyjnych, to powinien im
powiedzieć, jakie pozycje dochodowe budżetu państwa chce podwyższyć, kto ma
płacić za tych, którym obiecuje obniżenie lub zniesienie podatków. Aby jednym
dać, trzeba drugim zabrać. Takich cudów, aby dawać, a nie brać, nikt nie
potrafi dokonać.
Wyborcy powinni pamiętać, że nie zawsze
nowy człowiek będzie lepszy od starego. Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym
oraz rzeczowym w krytyce kandydatów na posłów, którzy ten mandat piastowali w
poprzednim Sejmie.
Trzecia grupa pytań dotyczy spraw
partyjnych. Pytanie pierwsze, które załatwia i inne pytania w tej grupie,
brzmi:
„Jak partia wyobraża sobie usuwanie
błędów przeszłości przy pomocy tych samych ludzi, którzy popełniali te błędy,
kierując państwem w ubiegłym okresie?“
Częściowa odpowiedź na to pytanie zawarta
jest w odpowiedziach na poprzednie pytania.
Pozwólcie, że na Wasze pytanie odpowiem
swoim pytaniem skierowanym do Was.
Każdy człowiek ma jakieś obowiązki i z
tytułu tych obowiązków ponosi określoną odpowiedzialność. Wielu z Was zajmuje
się wytwarzaniem samochodów i motocykli. Czy zdarza się, że ktoś przy tej
pracy coś popsuje? Zdarza się, zwłaszcza u robotników nie posiadających
dłuższej praktyki. Zdarza się, że cała maszyna po zmontowaniu nie chce pracować
lub źle pracuje. Co w takim wypadku robicie? Czy źle pracującą maszynę, która
wyszła z Waszych rąk, naprawiacie i usuwacie jej usterki sami, czy też do tej
naprawy szukacie i ściągacie do fabryki ludzi z zewnątrz? Przypuszczam, że
robicie to sami. Chyba nawet nikomu nie przychodzi na myśl, aby od razu zdjąć i
posłać do innej pracy tych robotników, którzy dopuścili się usterek przy
montażu maszyny, a na ich miejsce poszukać i postawić innych. Zresztą tych
innych, lepszych specjalistów zwykle niełatwo znaleźć. Nieraz ich w ogóle śnie
ma ani w fabryce, ani poza fabryką.
Każdy z Was wie z własnej praktyki, że
doświadczenie uczy go unikania błędów, które poprzednio popełniał, a później je
odkrył. Czasem je odkrył sam, a niekiedy ktoś mu w tym dopomógł.
W sporadycznych wypadkach może się
zdarzyć, że ktoś nie jest zdolny do wykonywania powierzonej mu pracy i wskutek
tego stale ją psuje. Wówczas usuwa się go z tej pracy, daje mu się taką pracę,
jaką potrafi należycie wykonać.
Czy partia może postępować inaczej ze
swoimi kadrami?
Czy kadry te nie uczą się tak samo na
swoich błędach, jak Wy uczycie się na swoich usterkach?
Dobry, posiadający długoletnie
doświadczenie inżynier, specjalista lub majster to prawdziwy skarb dla fabryki,
dla produkcji, dla państwa i narodu. Ale i ci specjaliści nigdy nie potrafią
wykonać od razu bezbłędnie prototypu jakiejś nowej maszyny. Nie zapominajcie,
że partia i jej kierownicy znaleźli się w podobnej sytuacji przy nakreślaniu i
realizowaniu dróg budownictwa socjalizmu w Polsce jak specjaliści budujący nowy
prototyp.
Może być dużo uproszczenia w przyrównaniu
ludzi techniki i ich pracy do kadry partyjnej i jej działalności. Ale zasada
uczenia się na błędach, zasada nieusuwania ludzi ze stanowisk pracy przy
likwidowaniu przez nich własnych błędów jest bezwzględnie słuszna. W innym
przypadku nie mogłoby być w ogóle rozwoju życia. Porównawcze uproszczenie
przede wszystkim na tym polega, że ludzie techniki działają w oparciu o
zdobycze nauki ścisłej, której prawa przejawiają się natychmiast przy ich
stosowaniu, a ludzie partii, która stawia sobie za cel przebudowę stosunków
społecznych, kierują się w swej działalności innymi zasadami naukowymi, których
formy przejawiania się w życiu są bardzo różnorodne, i nie zawsze można od razu
stwierdzić, czy zasady te są dobrze lub źle stosowane. To jednak przy
rozpatrywaniu sprawy odpowiedzialności za błędy przemawia tylko na korzyść
ludzi partii, działaczy i kierowników partyjnych.
Pytanie następne:
„Kiedy zostaną
pociągnięci do odpowiedzialności partyjnej i sądowej ludzie, którzy kierowali
gospodarką narodową w ubiegłych latach i doprowadzili ją do obecnego stanu?“
Konsekwencje partyjne i służbowe w
stosunku do ludzi, którzy nie potrafili przewidzieć niektórych ujemnych skutków
swojej polityki gospodarczej, zostały już wyciągnięte. Ludzie ci zeszli z
zajmowanych stanowisk. Natomiast o konsekwencjach sądowych nie może być mowy.
Do ich stosowania nie ma żadnych podstaw.
Pytanie następne, które obejmuje treść
dwu pytań, brzmi:
„Kiedy należy
oczekiwać ogłoszenia wyników prac komisji powołanej na VIII Plenum KC PZPR dla zbadania odpowiedzialności towarzyszy w związku ku z
łamaniem praworządności w okresie ubiegłym?“
Mogę tylko odpowiedzieć, że komisja pracuje,
ma jeszcze do zbadania wiele akt i materiałów. Trudno mi określić, czy do
wykonania tej pracy potrzeba będzie jeszcze 1 lub 2 miesięcy. Mniej więcej w
tym terminie powinny być ogłoszone wyniki pracy tej komisji.
Pytanie następne:
„Kiedy będzie ogłoszona
publicznie dyskusja VII Plenum KC PZPR?“
Kierownictwo partii nie ma zamiaru
podawać tej dyskusji do publicznej wiadomości. Nie jest to potrzebne ani
partii, ani nikomu, kto uczciwie stoi na gruncie uchwał VIII Plenum. „Rozróbki”
w partii było już dosyć. Najwyższy czas, aby ostatecznie z nią skończyć. Mamy
ważniejsze zadania do spełnienia. Trzeba mobilizować wszystkie siły klasy
robotniczej i narodu przede wszystkim wokół spraw gospodarczych. Należy też
przeciąć wszelkie wichrzenia elementów wrogich socjalizmowi. Naczelnym
warunkiem dla osiągnięcia tych celów dalszej realizacji uchwał VIII Plenum jest
mocne zwarcie szeregów partyjnych od góry do dołu.
Na tym wyczerpuję odpowiedzi na pytania
dotyczące spraw partyjnych. Pozostawiam bez odpowiedzi niektóre pytania, na
przykład: „Czy Stalin był klasykiem marksizmu?”, „Czy drogą parlamentarną można
dojść do socjalizmu?”, „Czy istotnie na obecnym etapie nie ma zaostrzającej
się walki klasowej?”
Aby odpowiedź na te pytania mogła w
większym lub mniejszym stopniu zadowolić słuchaczy, trzeba by poświęcić tym
sprawom dużo czasu i pracy.
Przechodzę zatem do ostatniej grupy
pytań. Jedno z nich brzmi:
„Kiedy nareszcie
zostanie zrealizowany głoszony przez partię postulat: właściwy człowiek na
właściwym miejscu — i do głosu
na wszystkich szczeblach zostaną dopuszczeni fachowcy?“
Zasada „właściwy człowiek na właściwym
miejscu” jest słuszna. Zasadę tę stworzyli Anglicy. Mimo to nawet oni nie
zawsze potrafią zastosować jej w pełni w swoim życiu.
Chcę przede wszystkim odpowiedzieć
autorowi pytania, że zasada ta jest przez partię realizowana, zwłaszcza
ostatnio, w coraz szerszym zakresie. Fachowcy na wszystkich szczeblach
dopuszczani są do głosu. Ostatnio pracowały komisje powołane do rozpracowania
różnych zagadnień produkcyjnych. Brali w nich udział najlepsi fachowcy i ludzie
nauki, jakich Polska posiada. W najbliższych dniach powołana zostanie do życia
Rada Ekonomiczna, w skład, której wejdą najlepsi ekonomiści.
Kierownicze stanowiska w produkcji zawsze
staraliśmy się obsadzać fachowcami, których, niestety, często jest za mało. Na
przykład w górnictwie węglowym mamy za mało inżynierów. Bywa i tak, że
niektórzy fachowcy skupili się w ośrodkach miejskich i nie zdradzają ochoty
pójścia tam, gdzie są najbardziej potrzebni. Dotyczy to na przykład agronomów.
Jeżeli chodzi o zakłady pracy, to rady
robotnicze mają prawo wysuwania kandydatów na stanowiska dyrektorów.
Czy wszędzie i wszystkie stanowiska
obsadzone są dobrymi fachowcami? Na pewno nie. Czy złych trzeba zamieniać
lepszymi? Na pewno tak. Ale co zrobić z dobrym fachowcem, który zajmuje
kierownicze stanowisko w produkcji, a jednocześnie przymyka jedno oko, a
niekiedy obydwa na kradzieże materiałów, na fałszywe obliczania
pomiaru robót i wykonanie norm lub na inne nieuczciwości? Bogiem a prawdą, nie
ma takiego kierownika zakładu, który, by nie wiedział o tych nadużyciach.
Ciekawy jestem, jakby w takich przypadkach postąpił autor pytania? Czy
zmieniłby takiego fachowca na niefachowca, gdyby ten ostatni dawał gwarancję
likwidacji nadużyć?
Zasada „właściwy człowiek na właściwym
miejscu” winna być dobrze rozumiana. Nie zawsze przebija przez nią tylko
wydźwięk fachowości Ma ona również wiele innych wydźwięków, jak na przykład
wydźwięk polityczno-społeczny, moralny, organizacyjny oraz wiele innych, które
składają się w sumie na wartość człowieka. Realizacja tej zasady jest wielką
sztuką rządzenia.
Następne pytanie:
„Jak przedstawia
się sprawa odszkodowań dla osób przebywających niegdyś w obozach, zatrudnionych
przy pracach w zakładach niemieckich?”
Połakom, którzy w okresie wojny zostali
osadzeni w hitlerowskich obozach pracy, odszkodowań nikt nie przyznaje. Niemcy
wypłacają coś z tego tytułu swoim obywatelom, którzy siedzieli w obozach, lecz
obcokrajowcom nie przyznają żadnych odszkodowań. Nie ma też aktów prawnych,
które by ich do tego przymuszały.
Następne pytanie:
„Czy zostanie
wprowadzona szkoła świecka i kiedy — chodzi
o dzieci rodziców bezwyznaniowych?“
Posyłanie dzieci na naukę religii jest
zupełnie dobrowolne. Rodzice bezwyznaniowi mogą nie posyłać swych dzieci na
lekcję religii. Nauczanie religii jest pozaobowiązkowe, podobnie jak nauczanie
jakiegoś obcego języka nie objętego obowiązkowym programem szkolnym.
Wydzielenie szkół czy klas szkolnych, w których
w ogóle nie będzie lekcji religii, nawet jako przedmiotu pozaobowiązkowego,
jest uzależnione od ilości dzieci, których rodzice nie życzą sobie, aby w
szkole nauczano religii.
Spotykamy się z faktami prześladowania
dzieci rodziców bezwyznaniowych. Zgodnie z naszym prawodawstwem, jakiekolwiek
prześladowania na tle stosunku do religii są karalne. Państwo gwarantuje
każdemu obywatelowi pełną swobodę sumienia i bierze w obronę tak wierzących,
jak i niewierzących.
Na wytworzenie w szkole zdrowej i koniecznej
atmosfery wolności sumienia i zgodnego współżycia dzieci rodziców wierzących i
niewierzących wielki wpływ posiadać mogą i powinny komitety rodzicielskie.
Przy ich pomocy, a zwłaszcza przy pomocy wchodzących w ich skład ludzi
niewierzących, należy likwidować wszelkie przejawy dyskryminacji w stosunku do
dzieci, które z woli swoich rodziców nie uczęszczają na lekcje religii.
Pytanie następne:
„Czy nie jest
zamierzone anulowanie aktu prawnego, na mocy którego zostali pozbawieni obywatelstwaj
wyżsi oficerowie polscy, którzy pozostali na emigracji?“
O ile dobrze wiem, żaden z oficerów,
którzy zostali pozbawieni obywatelstwa polskiego, nie zwracał się do władz polskich
o przywrócenie mu tego obywatelstwa. Jak pozbawienie obywatelstwa miało swoje ważne
przyczyny dotyczące każdego z objętych tym aktem, tak również musiałyby
zaistnieć nowe przyczyny uzasadniające przywrócenie obywatelstwa.
Niechętnie trącam struny przeszłości, by
uzasadnić przyczyny, dla których określona grupa ludzi przebywająca poza
granicami Polski i odmawiająca powrotu do kraju została pozbawiona
obywatelstwa. Są ludzie, którzy i na obczyźnie dobrze się czują. Za
to nie można mieć do nich pretensji. Ale nie można było nie wyciągać
konsekwencji za działalność na szkodę Polski, za rzucanie kłód pod nogi narodu
polskiego, który w krwawym trudzie, na głodno, chłodno i bezdomno zaleczał
ciężkie wojenne rany Polski. Warszawa po dzień dzisiejszy jeszcze krwawi
porosłymi zielskiem ruinami, gruzami i placami, na których kiedyś wznosiły się
domy mieszkalne.
Władza ludowa rehabilituje dzisiaj
wszystkich, których skrzywdzono w okresie łamania socjalistycznej praworządności.
Winnych tego łamania pociąga do odpowiedzialności. Ale nie ma najmniejszego
zamiaru rehabilitować szkodliwej i zbrodniczej dla kraju i narodu polskiego
polityki ludzi, których za taką politykę pozbawiła obywatelstwa polskiego.
To nie władza ludowa wyrządziła tym
ludziom krzywdę — to oni wyrządzili wielką krzywdę Polsce, narodowi polskiemu tej
ziemi polskiej, która ich wydała.
Czy długie lata wybranej przez tych ludzi
banicji nauczyły kogoś z nich inaczej patrzeć dzisiaj na przeszłość i widzieć
we właściwym świetle własną rolę, jaką w tej przeszłości spełniał? Nie wiem.
Dlatego nie mogę odpowiedzieć konkretnie na postawione mi pytanie.
Pytanie następne:
„Czy domy i place
prywatne na terenie miasta st. Warszawy będą zwrócone właścicielom?"
Taka sprawa musiałaby być zdecydowana
przez Sejm. Mogę tylko oświadczyć, że — gdyby w Sejmie wypłynął talki wniosek
— głosowałbym przeciwko niemu.
Natomiast głosowałbym za wnioskiem, aby
mieszkańcy tych domów zorganizowali spółdzielnie mieszkaniowe i w ten sposób
stali się nie tylko faktycznymi, lecz i formalnymi właścicielami domów, które
zamieszkują, i przejęli ich administrację. Uważam bowiem, że państwo z
pożytkiem dla siebie i dla lokatorów mogłoby się zrzec tych domów.
Ostatnich kilka pytań porusza sprawy
komunikacji miejskiej, intensyfikacji rolnictwa na terenie Warszawy i rozbudowy
poszczególnych dzielnic Warszawy.
Nie mogę na te pytania odpowiedzieć, gdyż
nie przestudiowałem zakresu prac przewidzianych w planie pięcioletnim
Warszawy. Znają je na pewno członkowie rad narodowych i powinni w tych sprawach
- udzielić informacji mieszkańcom zainteresowanych dzielnic.
Na zakończenie ostatnie pytanie:
„Jak często
towarzysz Gomułka, jako poseł, ma zamiar spotykać się z wyborcami, składając
sprawozdania z prac Sejmu?”
Najlepszą odpowiedź na to pytanie
przyniesie czas.
Obecnie mogę tylko powiedzieć, że po
pierwsze — sprawa mego wyboru leży w decyzji wyborców. „Nie mów hop, póki nie
przeskoczysz” — głosi przysłowie. Po drugie — członkowie, a zwłaszcza
kierownicy partii, powinni kierować się mickiewiczowskim zawołaniem: „mierz
siły na zamiary”, lecz nie powinni składać przedwczesnych obiecanek. A po
trzecie — ponieważ wyborcy mogą więcej pomóc mnie niż ja im, zatem — o ile
mnie wybiorą na posła — warto się z nimi spotykać i składać im sprawozdania z
prac Sejmu.
Sejm jest ważną instytucją w systemie
organizacji państwa i społeczeństwa. Należy więc wszystkim spełnić swój
obywatelski obowiązek i pójść do urn wyborczych w dniu 20 stycznia. Wprawdzie
nikt nie zadał mi pytania, na kogo należy głosować, lecz niech mi wolno będzie
podzielić się z Wami własnym poglądem w tej sprawie i ze stanowiskiem kierownictwa
partii. Głosujcie na pierwszych kandydatów! Oddawajcie kartki wyborcze bez
skreśleń!
Wszystkie partie biorące udział w
wyborach umieszczają swoich kandydatów na wspólnej liście wyborczej. Każda z
nich dbała o to, aby na pierwszych miejscach postawić swoich najlepszych lodzi.
Warto i należy zaufać partiom, które w porozumieniu wzajemnym ustaliły
kolejność kandydatur.
Do członków naszej partii i do wszystkich
jej sympatyków zwracamy się z wezwaniem: Nie skreślajcie żadnego kandydata
Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Jesteśmy partią klasy robotniczej i
ludu pracującego miast i wsi. Jesteśmy partią Polski Ludowej. Nikt wierniej od
nas nie może służyć masom pracującym i Polsce Ludowej. Dla sprawy ludu pracującego
nikt nie wycierpiał więcej niż ludzie naszej partii — tysiące, dziesiątki
tysięcy najwierniejszych jej członków. Warto i trzeba im ufać.
Sejm jest ważną instytucją. Ale Sejm nie
jest i być nie może kowalem losu klasy robotniczej i ludu pracującego. Tym
kowalem swego losu jest sama klasa robotnicza. Sejm może jej tylko pomóc w tym
dziele, ale nigdy nie może jej zastąpić.
Motorem rozwoju historii były, są i będą
zawsze masy ludowe. Polskie koło historii toczy się już po drodze socjalizmu.
Ta droga jeszcze nie jest gładka. Nie jest jeszcze wyasfaltowaną autostradą, po
której się jedzie spokojnie, bezpiecznie i wygodnie. Bardziej przypomina
niektóre ulice naszej stolicy wybrukowane — jak nazywają warszawiacy — „kocimi
łbami”. Ale przejdziemy i tę niewygodną drogę. Wyjdziemy na lepszą, dojdziemy
do niej przez pracę i walkę pod przewodem naszej partii — Polskiej Zjednoczonej
Partii Robotniczej.
„Trybuna Ludu”
10 stycznia 1957 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz