piątek, 12 października 2012

Nasz Program Wyborczy

 Przemówienie wygłoszone 29 XI 1956 na krajowej naradzie aktywu społeczno-politycznego



W życiu narodu są daty, które jak słupy graniczne odgra­dzają jeden okres jego życia od drugiego. Do takich należy z pewnością data plenarnego posiedzenia Komitetu Centralne­go Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej odbytego w pełnych napięcia dniach października.

Dzisiaj, kiedy upłynęło zaledwie kilka tygodni od VIII Ple­num KC PZPR, na którym zapadły postanowienia pociągające za sobą przełom w życiu całego narodu, nie można — rzecz jasna — powiedzieć, że wszystkie uchwały VIII Plenum zo­stały już zrealizowane. VIII Plenum naszkicowało, bowiem roz­legły program odnowy naszego życia politycznego i gospodar­czego. Realizacja wielu zadań ujętych w uchwałach VIII Ple­num wymaga czasu mierzonego nieraz latami.

Droga prowadząca do osiągnięcia wytkniętych celów jest długa i trudna. Nie zawsze będzie można po niej miękko i lek­ko kroczyć. Znajdą się na niej różne kolce, które musimy usu­wać, aby nie kaleczyły stóp narodu. Program działania wy­tknięty przez VIII Plenum wymaga twórczej, żmudnej pracy mózgów i mięśni milionów obywateli naszego kraju, wymaga przede wszystkim świadomości, spokoju i cierpliwości całego narodu.

JAK POWINNY KSZTAŁTOWAĆ SIĘ STOSUNKI PRL Z KRAJAMI SOCJALISTYCZNYMI.

Chociaż jesteśmy dopiero na początku nowej drogi, w tym krótkim czasie, jaki nas dzieli od VIII Plenum, został zrealizowany jeden z głównych i zasadniczych postulatów narodu, podniesiony na czoło uchwał VIII Plenum. Wszystkim wiadomo, że mówię o sprawie stosunków polsko-radzieckich.

Partia nasza powiedziała na VIII Plenum, jak winny kształtować się stosunki Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z krajami socjalistycznymi, w ich liczbie z najpotężniejszym krajem socjalistycznym, jakim jest nasz wschodni sąsiad — Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Powiedzieliśmy też gdzie widzimy przyczyny pewnych nienormalności, jakie miały miejsce w stosunkach polsko-radzieckich.

Wśród narodów świata trudno znaleźć drugi naród, który byłby tak wyczulony na sprawę swojej niepodległości i suwerenności, jak naród polski. To wyczulenie jest produktem roz­woju historycznego naszego narodu. Dziesięć stuleci tradycji państwa polskiego i wiekowa niewola polskiego narodu roz­dartego przez sąsiadów-zaborców wyżłobiły w naszej psychice narodowej to szczególne, nie znane innym, od wieków niepod­ległym narodom, wyczulenie na sprawę niepodległości i suwe­renności swego kraju.

W powojennych przyjacielskich stosunkach polsko-radzie­ckich były pewne fakty, które drażniły naród polski. Do nich należą takie sprawy, jak trudności i opóźnienia w repatriacji Polaków ze Związku Radzieckiego, brak statutu normującego w szczegółach czasowe przebywanie wojsk radzieckich na te­rytorium Polski, sprawa węgla dostarczanego przez Polskę Związkowi Radzieckiemu po specjalnej cenie i inne mniej lub bardziej istotne sprawy.

Na tych drażliwych i dla narodu, i dla naszej partii spra­wach żerowali wewnętrzni i zewnętrzni wrogowie władzy lu­dowej w Polsce, wykorzystywali je do kłamliwej, demagogicznej propagandy skierowanej przeciwko Związkowi Radzieckie­mu i przeciwko żywotnym interesom państwa polskiego. We­dług tej propagandy za wszystkie braki i niedomagania w na­szym kraju winę i odpowiedzialność ponosił Związek Ra­dziecki.

Jeśli na rynku dawały się odczuwać braki mięsa lub masła, reakcyjna propaganda wmawiała w naród, że to Związek Radziecki zabiera nasze mięso i masło.

Jeśli dotychczas nie dostarczano wsi w dostatecznej ilości np. cementu, to panowie z „Wolnej Europy” uświadamiali chłopów, że cementu nie mogą kupić, dlatego, że Polska rzeko­mo oddaje Związkowi Radzieckiemu połowę swojej produkcji cementu. Jeśli zdarzył się jakiś wypadek spowodowany nie­ostrożnością żołnierza radzieckiego lub jeśli jakiś żołnierz radziecki podchmieliwszy sobie zrobił publiczną awanturę — to usłużni reakcji propagandziści przedstawiali sprawę w takim świetle, jakby nieomal naczelne dowództwo Armii Radzieckiej lub rząd radziecki inicjował ten wypadek lub zajście.
Słowem, za wszystko, co działo się w Polsce — za politykę rządu i partii, za produkcję i za handel, niemal za każdego naszego rodzimego i w pełni suwerennego niedołęgę — ponosić miał odpowiedzialność Związek Radziecki.

Polityczne interesy wrogów socjalizmu i przeciwników wła­dzy ludowej wymagały i wymagają, aby w narodzie polskim szerzyć nawet najbardziej bzdurną antyradziecką propagan­dę. Można sobie wyobrazić, jak ponuro została przez nich przyjęta wiadomość o zlikwidowaniu wszelkich nienormal­ności w stosunkach polsko-radzieckich, jakie miały miejsce w przeszłości. Pozbawiliśmy ich bowiem doskonałej odskoczni do prowadzenia najbardziej niewybrednej propagandy.

Rokowania i rozmowy, jakie przeprowadziła delegacja Ko­mitetu Centralnego PZPR i rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z delegacją Prezydium KPZR i rządu Związku Socja­listycznych Republik Radzieckich, oraz wyniki tych rozmów ujęte we wspólnej deklaracji są wielkim sukcesem rozumnej polityki obydwu stron. Wysunięte przez VIII Plenum postula­ty w zakresie wzajemnych stosunków polsko-radzieckich zna­lazły uznanie i potwierdzenie w deklaracji rządu radzieckiego z dnia 30 października br. o stosunkach, jakie istnieć winny między krajami socjalistycznymi. Deklaracja polsko-radziecka z dnia 18 listopada br. w części, w której jest mowa o stosunkach polsko-radzieckich, stanowi tylko formalne potwierdzenie zasad poprzednio już uznanych przez KPZR i rząd radziecki.

Oparcie stosunków polsko-radzieckich na zasadach równości i suwerenności oceniane jest niekiedy, jako jednostronny suk­ces Polski. Taka ocena nie może być przez nas przyjęta. Zwęża ona bowiem i zniekształca istotę tego zagadnienia, którego treść sprowadza się do istoty socjalizmu.

Unormowanie stosunków polsko-radzieckich, oparcie ich na zasadach równości i suwerenności jest zwycięstwem, którego udziałowcami są obydwie strony tak Polska, jak i Związek Radziecki. Zwyciężyła bowiem wspólna nam sprawa. Zwycię­żyła idea socjalizmu, która dla wszystkich narodów, małych i wielkich, zna tylko jedno prawo — prawo równości

O SPRAWIE WĘGIER


W dzisiejszym świecie, który jest jeszcze skłócony i podzie­lony na dwa zwalczające się obozy, kiedy ważą się losy ludz­kości i kiedy jeszcze nie przechyliła się szala wagi, czy ludzkość zgodnie z jej najgłębszymi: pragnieniem kroczyć będzie po drodze trwałego pokoju, czy też wepchnięta zostanie w otchłań niszczycielskiej, straszliwej wojny, która może przynieść jej zagładę — w tym świecie i w tej sytuacji socjalistyczne prawo równości wszystkich narodów, socjalistyczna zasada nieinge­rencji jednego kraju w wewnętrzne sprawy drugiego kraju, zasada, która jest nieodłączna od idei międzynarodowej solidar­ności klasy robotniczej, może być niestety czasowo zwichnięta i zniekształcona.

Mam na myśli tragiczne wypadki na Węgrzech. Jak wiado­mo, wypadki te wykorzystane zostały przez wszystkie siły wrogie socjalizmowi do wściekłej nagonki przeciwko Związkowi Radzieckiemu i przeciwko partiom komunistycznym w szeregu krajów.

Partia nasza powiedziała już w tej sprawie swoje zdanie. Ubolewamy szczerze i głęboko, że sytuacja na Węgrzech tak się ułożyła, iż na żądanie rządu węgierskiego, radzieckie jed­nostki wojskowe użyte zostały do walk wewnętrznych w tym kraju.
Jeśli jednak doszło do tej interwencji, to i dla nas, i dla każdego jest jasne, że Związek Radziecki nie szuka na Węg­rzech terenów do eksploatacji gospodarczej, nie ma zamiarów osiągania korzyści materialnych z pracy narodu węgierskiego, nie zamierza przekształcić kraju węgierskiego w swoją kolonię. Ta interwencja jest jakościowo inna od wojennej interwencji państw zachodnich w Egipcie. Interwencja w Egipcie wymie­rzona jest nie tylko przeciwko suwerennym prawom narodu egipskiego, lecz jednocześnie oznacza kontynuację zbankruto­wanej polityki kolonialnej, która przyniosła wielu narodom ucisk polityczny i gospodarczą eksploatację ich kraju.

Jest rzeczą znamienną, że przeciwko interwencji radzieckiej na Węgrzech występują najgłośniej i najcyniczniej te koła polityczne, które swoją politykę i swoje nadzieje opierają właśnie na interwencji zewnętrznej, tylko pochodzącej z innej strony. Te właśnie koła przez swoje radiowe tuby propagan­dowe, przez obiecywanie pomocy w tak zwanym „wyzwoleniu podjudzały wrogie elementy na Węgrzech i ponoszą niemałą odpowiedzialność za krew rozlaną na ziemi węgierskiej. Nie­stety, trzeba stwierdzić, że na Węgrzech znaleźli się tacy obłą­kańcy polityczni, którzy uwierzyli w obiecywaną im „pomoc", mającą się wyrazić w rozpętaniu wojny światowej wokół spra­wy węgierskiej.
Nieszczęściem narodu węgierskiego było, że na czele jego słusznych dążeń nie stanęła na czas partia, że partia nie pokierowała procesem odpowiadającym tym dążeniom do ko­niecznych socjalistycznych przemian

W Polsce jest inaczej. Dzięki temu nasze przemiany są i będą przemianami w ramach socjalizmu, dzięki temu wielki przełom dokonał się pokojowo i z powodzeniem. Dzięki temu doszło do ułożenia stosunków polsko-radzieckich na całkowicie socjalistycznych, zasadach.

Wyniki rozmów w Moskwie i deklaracja polsko-radziecka mogą być przykładem wzajemnych stosunków, które winny cechować kraje socjalistyczne.

Wierzymy głęboko, że na takich samych zasadach zostaną ułożone stosunki radziecko-węgierskie. Do tego twierdzenia upoważniają nas własne doświadczenia oraz wykazane przez przedstawicieli KPZR i rządu radzieckiego pełne zrozumienie wszystkich naszych słusznych pretensji, które podnieśliśmy podczas ostatnich rozmów W Moskwie.


KPZR I RZĄD RADZIECKI W PEŁNI UZNAŁY NASZE PRETENSJE WYPŁYWAJĄCE Z POPRZEDNIEGO OKRESU

Wśród tych pretensji, naczelne miejsce zajmowała sprawa dostaw węglowych, do jakich Polska zobowiązała się umową z dnia 16 sierpnia 1945 r.

Umowa ta była dla Polski niekorzystna, gdyż zobowiązywa­ła nas do dostaw określonej ilości węgla po cenie wybitnie niskiej. Nie była to normalna transakcja handlowa, lecz zobo­wiązanie Polski do pewnego odszkodowania, uiszczanego w wę­glu, za zrzeczenie się przez Związek Radziecki na rzecz Polski jego pretensji do majątku niemieckiego na terenach ponie­mieckich, które odeszły do Polski.

Nie będę tutaj roztrząsać prawnej strony tego problemu. Jest faktem, że rząd polski w 1945 r. zawarł z rządem Związku Radzieckiego niekorzystną dla Polski umowę. To samo można by powiedzieć o różnych międzypaństwowych umowach, jakie zawarły rządy Polski przedwrześniowej z innymi krajami.

W stosunkach między krajami przyjęta jest zasada, że każda strona musi dotrzymać wszystkich warunków zawartej umowy, chociażby umowa taka przynosiła jednej ze stron pokaźne straty. Rządy mogą się zmieniać, zawarta umowa pozostaje niezmienna. Ta zasada nie znalazła zastosowania przy rozwią­zywaniu, roszczeń Polski z tytułu umów polsko-radzieckich, które dla Polski były niekorzystne.

Rząd radziecki, jako rząd socjalistyczny, i Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego podeszły inaczej do sprawy zawartych umów. Ponieważ niekorzystna dla Polski strona tych umów wiązała się z nierównoprawnymi stosunkami wzajem­nymi, jakie ukształtowały się za życia Stalina, i ponieważ rząd radziecki i KPZR postanowiły zlikwidować bez reszty, wszyst­ko, co w przeszłości było sprzeczne z zasadami socjalizmu i równości w stosunkach między krajami socjalistycznymi — strona radziecka przyjęła i uznała nasze pretensje wypływające z okresu przeszłego.

Za dostarczany przez Polskę Związkowi Radzieckiemu wę­giel, z tytułu umowy z dnia 16 sierpnia 1945 r., rząd radziecki uznał oparte na cenach światowych węgla pretensje Polski wy­noszące około pół miliarda dolarów i zmniejszył o taką sumę zadłużenie Polski w Związku Radzieckim z tytułu różnych kre­dytów otrzymanych w okresie ubiegłym.

Na marginesie tej sprawy warto przypomnieć, że w okresie przedwojennym z naszej gospodarki narodowej kapitał zagraniczny wyciągnął olbrzymie sumy z tytułu zysków i dywidend. Niechby ktoś spróbował zwrócić się o zwrot tych zysków wy­pracowanych przez polskiego robotnika! Można by zlecić do załatwienia tę sprawę różnym sanacyjnym politykom, którzy są tak czuli na dzisiejsze suwerenne prawa Polski, a wówczas, kiedy sami sprawowali władzę w Polsce, nie chcieli znać i wi­dzieć gwałcenia suwerenności państwa polskiego przez obcy kapitał, który eksploatował naszą gospodarkę.

Kapitaliści nigdy nie zwrócą narodowi polskiemu tęgo, co wzięli, a co słusznie do niego należało. Nie byliby bowiem kapitalistami. Natomiast Związek Radziecki uznał nasze słuszne pretensje i nie bacząc na umowne zobowiązania rządu polskie­go zwrócił nam różnicę cen za dostarczony węgiel.

Faktu tego nie można zamknąć tylko w wąskich, finanso­wych ramach. Znaczenie tego faktu jest szczególnie wymowne dla oceny zmian, jakie zaszły w stosunkach polsko-radzieckich. Zmian wypływających z ducha socjalizmu i likwidacji wszel­kich wypaczeń, jakie miały miejsce zarówno w stosunkach wewnętrznych krajów socjalistycznych, jak też w stosunkach międzypaństwowych i międzypartyjnych tych krajów.

Związek Radziecki zgodził się również na wspólne rozpa­trzenie i ustalenie naszych pretensji z tytułu przewozów tranzytowych przez Polskie Koleje Państwowe. Chodzi w tym przypadku o transporty handlowe, które niekiedy były opłacane według zniżonej taryfy. Tak samo zostaną obopólnie rozpa­trzone i ustalone inne nasze drobne pretensje z tytułu użytko­wania urządzeń naszej łączności przez stacjonujące czasowo na naszym terytorium radzieckie jednostki wojskowe.
Niezależnie od pokaźnej ilości zboża uzyskanego na kredyt, płatny dopiero w latach 1961—1962 oraz dodatkowego kredytu towarowego na sumę 700 mln rubli Związek Radziecki zgodził się również na skreślenie około 110 mln rubli z tak zwanej pożyczki demobilowej, zaciągniętej przez Polskę w 1947 r. Su­ma ta stanowi resztę tej nie spłaconej do tego czasu pożyczki i mieści się w ogólnej sumie umorzeń kredytów udzielonych Polsce przez Związek Radziecki, przekraczającej 2 100 mln rubli.

Chciałbym przy tej okazji zaznaczyć, że Polska ściągnęła po wojnie tak zwany kredyt demobilowy również w Stanach Zjednoczonych w wysokości około 38 mln dolarów. Za kredyt ten zakupiliśmy samochody i inne materiały pozostałe po demobilizacji wojsk amerykańskich. Sprzęt zakupiony za te środ­ki dawno już został zużyty, a Polska dotychczas spłaca ten kredyt Stanom Zjednoczonym w wysokości 1 300 tys. dola­rów rocznie w dolarach i około 700 tys. dolarów w złotówkach z tytułu rocznych odsetek od kapitału.

Rząd polski przyjął również do spłaty tak zwane zobowią­zania wojenne wobec Anglii, zaciągnięte przez polskie rządy emigracyjne na utrzymywanie administracji polskiej, szkol­nictwa oraz uchodźców polskich za granicą w czasie wojny.
I pożyczka demobilowa, i zobowiązania wojenne obciążają nasz bilans płatniczy.

Wspominam o tym dlatego, że w pewnej części społeczeń­stwa polskiego zagraniczna propaganda wytworzyła mniema­nie, jakoby państwa zachodnie na czele ze Stanami Zjednoczonymi gotowe są udzielić Polsce poważnej pomocy, a rząd polski wzbrania się tej pomocy przyjąć. W tej sprawie rząd pol­ski wypowiedział się już publicznie.

Przytoczone dwa przykłady zobowiązań Polski wobec Sta­nów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii mogłyby posłużyć zagranicznej propagandzie radiowej za wdzięczny i konkretny temat w zakresie agitacji na rzecz pomocy dla Polski, chociaż­by w pierwszej fazie przez domaganie się skreślenia przyto­czonych długów państwa polskiego.

Delegacja Komitetu Centralnego partii i rządu polskiego rozwiązała również bolący naród polski problem powrotu Po­laków ze Związku Radzieckiego do swej ojczyzny. W tej spra­wie przedstawiciele partii i rządu radzieckiego zgodzili się bez dyskusji ze stanowiskiem polskiej delegacji.

Przyjęto wspólnie zasady, że repatriacją winny być objęte rozdzielone rodziny, to jest osoby posiadające krewnych w Pol­sce, osoby, które z przyczyn od siebie niezależnych, jak na przykład z powodu choroby, służby wojskowej, pobytu w obo­zie lub na zesłaniu itp., nie mogły skorzystać z repatriacji w latach 1945—1947. Rząd radziecki wyraził również zgodę na umożliwienie repatriacji tym Polakom, którzy odbywają karę pozbawienia wolności. Ma to nastąpić bądź przez ich przedter­minowe zwolnienie, bądź przekazanie władzom polskim.

Sprawa repatriacji objęta zostanie specjalną dwustronną umową polsko-radziecką, której brak hamował dotychczasowe tempo repatriacji.

Zostały też wytknięte główne zasady statutu regulującego czasowe stacjonowanie wojsk radzieckich na zachodnich tere­nach Polski.

Sprawa czasowego stacjonowania wojsk radzieckich w Polsce związana jest nierozdzielnie z ogólną sytuacją międzynarodową, bezpieczeństwem naszych granic zachodnich, z bezpieczeństwem Związku Radzieckiego i Wszystkich krajów demo­kracji ludowej, a w szczególności z remilitaryzacją Niemiec zachodnich, z przebywaniem wojsk obcych na terytorium Nie­miec oraz w kilku krajach zachodnich przynależnych do paktu atlantyckiego.

Na partiach i ludziach sprawujących władzę w kraju, szcze­gólnie na Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i jej kierownictwie, ciąży ogromna odpowiedzialność za politykę państwową, za losy narodu i kraju. Każdy fałszywy krok polityczny, każda nie przemyślana decyzja może pociągnąć wcześniej łub później nieobliczalne szkody dla całego narodu. Ani nam, ani narodowi nie wolno zapomnieć nawet na moment, że pań­stwa zachodnie dotychczas nie zaakceptowały naszej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, że odwetowe koła w Niemieckiej Re­publice Federalnej nie chcą się wyrzec zamiarów rewizjoni­stycznych i zakusów na zmianę naszych granic zachodnich, a nawet niektóre partie niemieckie zaliczające się do partii de­mokratycznych i robotniczych nie zajęły dotąd stanowiska przeciwko rewizjonizmowi. W pamięci naszego narodu musi pozostać na codzień tragedia wrześniowa 1939 r. Kto ją przeżył i kto ją pamięta, ten musi dbać o bezpieczeństwo naszego kraju, o całość i nienaruszalność naszych granic. Gwarancji bezpieczeństwa dla takiego kraju jak nasz nigdy nie będzie za wiele. Sojusz polsko-radziecki jest sprawą kluczową dla teraź­niejszości i przyszłości Polski.

Stwierdzamy jeszcze raz z całą powagą, że dopóki, stosunki zewnętrzne nie ułożą się w sposób gwarantujący bezpieczeństwo i całość naszego kraju, dopóty będziemy uważać za celo­we przebywanie określonych jednostek wojskowych Armii Ra­dzieckiej w Polsce.

Jeśli chodzi o stosunki międzynarodowe, podstawą naszej suwerenności, tym, co decyduje o naszej pozycji w świecie, jest nasz związek z obozem socjalizmu i nasza pozycja w świe­cie socjalizmu.

W tej dziedzinie dokonaliśmy wielkiego kroku naprzód.

Partia nasza, która podjęła inicjatywę usunięcia ze stosun­ków polsko-radzieckich wszystkiego, co te stosunki mąciło, co nie było zgodne z podstawowymi zasadami socjalizmu, może dzisiaj oświadczyć całemu narodowi, że zadanie to zostało wykonane. Zgodnie z uchwałami VIII Plenum, jak i deklaracją rządu radzieckiego z 30 października br., stosunki wzajemne między Polską Rzeczpospolitą Ludową a Związkiem Socjali­stycznych Republik Radzieckich ułożone zostały na zasadach całkowitego równouprawnienia stron, poszanowania integral­ności terytorialnej, niezależności państwowej i suwerenności oraz niemieszania się w sprawy wewnętrzne.

To doniosłe wydarzenie otwiera nową kartę w stosunkach polsko-radzieckich i zarazem nową kartę międzynarodowego socjalizmu.

DĄŻYMY DO ZWYCIĘSTWA ZASADY POKOJOWEGO WSPÓŁISTNIENIA

Łączą nas coraz ściślejsze i coraz bliższe stosunki przyjaźni, współpracy i wzajemnego zrozumienia z drugim wielkim mocarstwem socjalistycznym — z Chińską Republiką Ludową.

Niedługi, bo zaledwie siedmioletni okres bliskich stosunków z Chinami Ludowymi udowodnił ostatecznie, że mamy w Chiń­skiej Republice Ludowej dobrego i wypróbowanego przy­jaciela.

Odpowiada w pełni poglądom naszej partii deklaracja rządu chińskiego w sprawie stosunków między państwami socjalistycznymi, a także wiele innych myśli będących dorobkiem po­myślnie rozwijającej się samodzielnej twórczości marksistow­sko-leninowskiej KPCh.

Łączą nas bliskie, przyjazne stosunki i najżywotniejsze wspólne interesy z Czechosłowacją, NRD i innymi krajami de­mokracji ludowej.
Dotyczy to również Jugosławii. W stosunkach z Jugosławią nastąpiła nie tylko normalizacja, ale całkowite przekreślenie wszystkiego, co niesłusznie dzieliło nasze kraje w ubiegłych latach.

Nie we wszystkich jeszcze partiach komunistycznych i robotniczych istnieje jednomyślność w poglądach na sens prze­mian w Polsce i na politykę naszej partii.

Nie dziwimy się temu. Jesteśmy natomiast przekonani, że rozwój wydarzeń w naszym kraju potwierdzi słuszność naszej drogi w polskich warunkach i niewątpliwie wniesie także nasz wkład do dorobku całego ruchu robotniczego.

Jest naszym gorącym pragnieniem, aby stosunki między na­rodami świata układały się na drodze przyjaźni i pokoju. Pol­ska tylko do tego pragnie się przyczynić. Kto zdaje sobie spra­wę ze straszliwych skutków użycia broni atomowej i termojądrowej, ten nie znajdzie się nigdy po stronie zwolenników rozstrzygania sporów i sprzeczności między narodami świata na drodze wojny.

Nie będziemy ustawać w wysiłkach, aby polepszać nasze stosunki, naszą współpracę gospodarczą i kulturalną ze wszystkimi krajami, które tego będą pragnęły.

Jesteśmy również gotowi omawiać z różnymi państwami i polityczne zagadnienia interesujące obie strony, aby szukać takiego ich rozwiązania, które by mogło się przyczynić do odprężenia w sytuacji międzynarodowej, do słusznego zbliżenia stanowisk w spornych sprawach, do zwycięstwa zasady poko­jowego współistnienia, rozwoju międzynarodowej wymiany gospodarczej i kulturalnej.

Zadania nakreślone przez VIII Plenum w zakresie demo­kratyzacji życia politycznego i społecznego w ramach oczyszczonego z wypaczeń i obcych naleciałości systemu socjalistycz­nego oraz zadania obejmujące szeroki kompleks spraw gospo­darczych, co w sumie zmierza do ukształtowania dostosowane­go do naszych warunków, własnego modelu socjalizmu — we­szły dopiero w pierwszą fazę realizacji. Chociaż dzisiaj za wcześnie jeszcze na wyciąganie szerszych wniosków dotyczących wspomnianych zagadnień, niemniej jednak własne i cu­dze doświadczenia minionych tygodni pozwalają powiedzieć coś niecoś i na ten temat.


NIE ZAWAHALIŚMY SIĘ POWIEDZIEĆ NARODOWI CAŁEJ PRAWDY


Na wstępie kilka słów o partii.

Nie mamy zamiaru i nie należy pomniejszać jakichkolwiek błędów, wypaczeń i ich skutków w przeszłej działalności Pol­skiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Nie chcemy i nie należy składać winy za złe strony przeszłości tylko na obiektywne warunki, w jakich partia nasza musiała pracować.

Jeśli Polska Zjednoczona Partia Robotnicza dopuściła się błędów w swej działalności, jeśli jej polityka w określonych sprawach nie zawsze była słuszna — to wielką jej zasługą, za­sługą godną imienia partii robotniczej jest to, że właśnie z jej łona, a w pierwszym rzędzie z łona jej kierownictwa central­nego wyszła ostra, bezwzględna i przed całym narodem przeprowadzona krytyka tych błędów. Krytyka ta narastała w samej partii, w szeregach jej aktywu i rozwijała się poprzez ko­lejne plenarne obrady Komitetu Centralnego, doprowadzając do niezbędnych zmian w linii politycznej i w składzie kierow­nictwa partii na VIII Plenum KC. Partia nasza nie zawahała się powiedzieć narodowi całej prawdy o przyczynach wszelkich nieprawości, chociaż ta prawda godziła nieraz w jej członków.

Żadna partia i żaden człowiek nie może zabezpieczyć się przed błędami w swojej pracy. Nie ma bowiem na te środków. Mało jest jednak ludzi, a tym bardziej trudno jest znaleźć w historii naszego narodu partie, które poczuwałyby się do obowiązku i miały odwagę zdać sprawę narodowi nie tylko z dobrych, lecz i ze złych stron swojej działalności.

By móc się zdobyć na takie postępowanie, trzeba rzeczy­wiście odczuwać głęboko odpowiedzialność za głoszone słowo za uprawianą politykę.

Ten fakt, że krytyka złych stron działalności naszej partii wyszła z naszych własnych szeregów, daje nam prawo zapytać tych, którzy w działalności naszej partii nie chcą dostrzec ni­czego więcej poza błędami, dlaczego, nie stać ich było nigdy na  odwagę, dlaczego nigdy nie powiedzieli narodowi o włas­nych, o wiele większych i tragiczniejszych w skutkach błę­dach, jakich dopuścili się w różnych okresach, kiedy na nich ciążyła odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za losy narodu, i państwa polskiego.

Zapytujemy:


- jaka partia przyznała się do odpowiedzialności za klęskę wrześniową Polski w 1939 r.?

- jaka partia miała odwagę powiedzieć narodowi, że po­wstanie warszawskie, za które niejedna partia ponosi odpowiedzialność, a które kosztowało morze krwi bohaterskiej ludność Warszawy i pociągnęło za sobą obrócenie w perzynę stolicy Polski było tragiczną w skutkach lekkomyślnością i niewy­baczalnym błędem politycznym?

-  jaka partia która przez długie lata popierała antyra­dziecką politykę sanacji i reakcji polskiej, przyznała się, że z punktu widzenia najbardziej żywotnych interesów państwa i narodu polskiego polityka ta była szkodliwa i pociągnęła za sobą niezliczone szkody dla Polski?

Przecież za te błędy, za reakcyjną politykę leżącą u pod­staw tych błędów zapłacił naród polski niewolą hitlerowską, milionami ofiar, poniósł olbrzymie straty gospodarcze. Dzie­siątki tysięcy ludzi w Warszawie mieszka jeszcze w norach, w piwnicach, na poddaszach lub żyje stłoczone we wspólnych mieszkaniach. Na nich i na władzy ludowej legła wielkim ciężarem spuścizna fałszywej i szkodliwej polityki tych, którzy przez długie lata stali na świeczniku narodu.

Czyż za to wszystko nikt nie ponosi odpowiedzialności? Czy to wszystko było jakąś nieuniknioną koniecznością historyczną? Jakim prawem moralnym kierują się ci, którzy dzisiaj rzucają kamieniem w stronę naszej partii, widzą źdźbło w naszym oku, a we własnym nie dostrzegają belki?

Nie błędy charakteryzują politykę naszej partii, lecz o jej polityce świadczy przede wszystkim podniesienie kraju z ruin wojny i upadku gospodarczego. Błędy popełnione również na odcinku polityki gospodarczej nie mogą zasłonić potężnego roz­woju sił wytwórczych, rozbudowy naszego przemysłu, stałego wzrostu dochodu narodowego. Mimo wszystkich trudności go­spodarczych, jakie obecnie przeżywamy, perspektywy rozwoju gospodarczego kraju są dobre i zadowalające.

Pojedyncze drzewa nie mogą zasłonić widoku lasu. Kto wi­dzi tylko błędy w działalności naszej partii, ten niczego nie widzi.

Ci właśnie, którzy niczego nie widzą lub nie chcą widzieć, wyobrażają sobie, że proklamowana na VIII Plenum KC na­szej partii nowa linia polityczna, zmierzająca do zdemokraty­zowania całego życia narodu, powinna zaprowadzić do restau­racji demokracji burżuazyjnej. Uchwały VIII Plenum, którym udzielają nawet łaskawego poparcia, dla nich tylko przejściowym etapem, po którym ma przyjść etap drugi. Nie wiedzą jednak dobrze, co na tym drugim etapie powinno nastąpić, jeśliby chcieć wyłączyć powrót do dawnych, przedwojennych kapitalistyczno-obszarniczych stosunków.

Trzeba więc rozwiać wszelkie nadzieje etapowych polity­ków, to jest polityków burżuazyjnych, bez względu na to, pod jakim szyldem partyjnym występują.

Polska Zjednoczona Partia Robotnicza uderzyła z całą siłą w wypaczenia i błędy okresu ubiegłego, które zniekształciły ideę socjalizmu, nie po to, aby restaurować stosunki burżuazyjne w kraju. Jej krytyka złych stron przeszłości zmierza do oparcia budownictwa socjalizmu w Polsce na lepszych, trwa­łych i zdemokratyzowanych podstawach. Nie ma i nie będzie w naszej polityce jakichś etapów, które uderzałyby w ustrojo­we podstawy socjalizmu. Etapami będziemy tylko realizować nasz program socjalistyczny, program, który odpowiada intere­som wszystkich ludzi pracy i który dla życia i rozwoju Polski jest jedynym programem.

Kto temu przeciwdziała, ten stawia siebie po drugiej stronie barykady.

Nie jest naszym zamiarem, nie jest celem naszej polityki tworzenie barykad w narodzie polskim. Jednocześnie jesteśmy świadomi, że w społeczeństwie polskim istnieją i działają różne siły wsteczne, reprezentujące klasowe interesy burżuazji i ka­pitału. Te siły na pewno nie będą nam pomagać w uzdrawianiu życia politycznego i społecznego, w budowie socjalizmu, lecz na wszelkie sposoby będą temu przeciwdziałać. Mamy nawet dowody takiej działalności.

STANOWCZO BĘDZIEMY WALCZYĆ Z PROWOKATORAMI I KOMBINATORAMI POLITYCZNYMI

Na szerokiej fali demokratyzowania naszego życia usiłują wypływać różne wrogie socjalizmowi i demokracji elementy i szumowiny. Taka szumowina społeczna dopuściła się prowo­kacyjnych burd w Bydgoszczy, podpaliła dom mieszkalny, usiłowała zdemolować niektóre obiekty publiczne. Interweniują­cym stróżom porządku publicznego - Milicji Obywatelskiej — stawiła opór.

Z prowokatorami, szumowinami, ze wszystkimi, którzy za­kłócają porządek publiczny, uciekają się do karalnych gróźb lub dopuszczają się samosądów, będziemy walczyć w sposób bezwzględny i stanowczy. Sprawców zajść w Bydgoszczy spo­tka zasłużona kara, którą wymierzy im sąd. Niech nikt, kto do­puszcza się przestępstw, nie liczy na bezkarność.

Niejednokrotnie na fali słusznej krytyki błędów przeszłości i słusznych żądań odpowiedzialności za te błędy atakuje się wszystkich, którzy aktywnie działali i pracowali w ciągu mi­nionych lat na posterunkach partyjnych, państwowych i gospodarczych, piętnując ich jako tak zwanych „stalinowców”, pod­czas gdy ogromna większość tego aktywu działała w dobrej wierze, nie szczędziła sił dla Polski Ludowej, a dziś aktywnie uczestniczy w realizacji nowej linii politycznej partii.

Ataki te są często wymierzone nie przeciwko biurokratom i rzeczywistym winowajcom złego, lecz przeciwko partii i wła­dzy ludowej. Nie pozwolimy na oczernianie i szkalowanie uczciwych, oddanych sprawie socjalizmu ludzi.

Można również zaobserwować inną formę działalności róż­nych kombinatorów politycznych, obliczoną na nadejście tak zwanego drugiego etapu. Wyraża się ona w tym, że w słowach zgadzają się niby bez zastrzeżeń z uchwałami VIII Plenum, z programem nakreślonych zmian, lecz cała ich uwaga kon­centruje się wyłącznie w kierunku tak zwanych swobód demokratycznych, niezależności politycznej i otwarcia im wrót do objęcia urzędów i stanowisk. O drugiej stronie uchwał VIII Plenum, mianowicie o naszej sytuacji gospodarczej, o ko­nieczności wywiązywania się obywateli ze swoich obowiązków wobec państwa, jak na przykład oddawania przez wieś dostaw obowiązkowych, o sposobach podniesienia produkcji w gospo­darce narodowej, o potrzebie spokoju wewnętrznego i dyscypli­ny obywatelskiej, o znaczeniu i potrzebie sojuszu polsko-ra­dzieckiego — nie mówią ani słowa. Te wszystkie sprawy ucho­dzą ich uwagi i dyskretnie je przemilczają.

Tacy kombinatorzy polityczni wywodzą się przede wszyst­kim spod znaku p. Mikołajczyka, słynnego „obrońcy” suwerenności polskiej na drodze działalności agenturalnej.

Partia nasza nie ma zamiaru przeszkadzać komukolwiek z dawnych przeciwników socjalizmu we włączeniu się w realizację programu demokratyzacji naszego życia politycznego, społecznego i gospodarczego. Mogą włączyć się i aktywnie pra­cować nad realizacją tego dzieła również dawni zwolennicy Mi­kołajczyka. Rzecz cała sprowadza się tylko do zagadnienia, czy dawne ich poglądy i zamiary polityczne nie są ich dzisiejszy­mi poglądami i zamiarami. Kto je zachował, ten na pewno obłudnie i fałszywie deklaruje poparcie dla naszego programu.

Wszystkim, którzy nie zgadzają się z nami, możemy posta­wić zasadnicze pytanie — jaki jest ich program? Przecież ne­gacja i bezmyślność nie mogą być programem.

NASZ PROGRAM

My mówimy jasno i prosto: budujemy w Polsce ustrój socjalistyczny, wolny od wypaczeń i zniekształceń. Robotnikom stwarzamy szerokie możliwości współzarządzania zakładami pracy, które stanowią własność ogólnonarodową. Chłopom od­dajemy swobodę wyboru gospodarowania. Formy zespołowej gospodarki uważamy za wyższe i lepsze od gospodarki indy­widualnej. Dlatego popieramy wszelkie formy spółdzielczości na wsi i będziemy sprzyjać jej rozwojowi. Inteligencji tech­nicznej i pracownikom nauki stworzyliśmy takie warunki rozwoju myśli twórczej, jakich nigdy nie było w dawnej Polsce. Likwidujemy wszelkie przeszkody na drodze swobodnego roz­woju rzemiosła. Stwarzamy nawet możliwość rozwoju inicja­tywie prywatnej na odcinkach produkcji materiałów budowla­nych i w niektórych innych dziedzinach. Model socjalizmu kształtujemy własnymi siłami i dostosowujemy go do naszych warunków. Na to nas stać i to potrafimy. W polityce zagranicz­nej współdziałamy przede wszystkim z krajami socjalistycz­nymi, bo sami budujemy w swym kraju socjalizm. Kładziemy szczególny nacisk na przyjaźń i sojusz ze Związkiem Radziec­kim nie tylko dlatego, że łączy nas wspólna idea socjalizmu, lecz i dlatego, że widzimy w tym podstawową gwarancję bez­pieczeństwa naszego kraju. Sami, własnymi siłami nie możemy zabezpieczyć granic. Nie stać nas na to. Walczymy o pokój. Zgodne współżycie i współpracę między narodami świata.

Taki jest nasz program ujęty w błyskawicznym skrócie. Kto ma inny, lepszy, realniejszy — niech go przedstawi naro­dowi.

Bezprogramowi politycy mogą nam odpowiedzieć: w wa­szym programie nie ma naszego postulatu wolności dla wszyst­kich partii politycznych. Rzeczywiście, program nasz tego nie zawiera. Ten brak tłumaczy się bardzo prostą przyczyną. Wol­ność dla wszystkich partii politycznych oznacza również wol­ność dla partii burżuazyjnych. W tym miejscu znowu stawia­my pytanie: a jakiż to program mają te partie burżuazyjne, dla których wolności działania domagają się nasi przeciwnicy polityczni? Czy myślą, że im uwierzymy, gdy nam powiedzą, że partie burżuazyjne chcą budować w Polsce socjalizm? To tylko odkryty w szafie amant tłumaczył się gospodarzowi do­mu, że czeka tam na tramwaj.

Słowem, naszemu programowi można przeciwstawić tylko program restauracji kapitalizmu. A tego nie mają odwagi powiedzieć narodowi nasi przeciwnicy polityczni. Program taki odrzuciłaby bezwzględnie nie tylko klasa robotnicza, lecz nie przyjąłby go również cały lud pracujący.

Program taki odpowiadałby tylko obcym, imperialistycznym siłom, dla których los naszego narodu jest całkowicie obojętny. Ziemie polskie niejeden raz w historii były szlakiem przemar­szu wojennego z zachodu na wschód. W 1939 r. również rzą­dzące krajem burżuazyjne partie polityczne wolały doprowa­dzić Polskę do zguby niż pójść na współdziałanie ze Związ­kiem Radzieckim przeciwko hitlerowskiemu agresorowi. Znie­wolone ziemie polskie znowu stały się szerokim terenem tran­zytowym dla armii hitlerowskich w ich marszu na wschód. Drang nach Osten” nie umarło dotychczas ani w odwetowych, militarystycznych kołach niemieckich, ani w rachubach poli­tycznych różnych zwolenników „ugruntowania pokoju” na drodze wojny.

Imperialiści nie mieliby nic przeciwko temu, żeby Polskę przekształcić w bazę antyradziecką, aby na granicy polsko - radzieckiej znów zaczęły działać wrogie ZSRR siły polityczne. Koszty tej imprezy płaciłby przecież naród polski.

W naszym własnym, narodowym, państwowym i socjali­stycznym interesie leży, aby Polska zawsze, stanowczo i bezwzględnie przeciwdziałała wszelkim próbom dobrowolnego czy przymusowego przekształcania jej terytorium w wojenny „Drang nach Osten”, sama bowiem musiałaby najdrożej za to zapłacić.

Czy zwolennicy wolności dla wszystkich partii politycznych, którzy krytykują nas za to, że w naszym programie nie przewidujemy takiej wolności, zaproponują nam może zmianę geopolitycznego położenia Polski, przeniesienia jej na inną część ziemi lub na inną planetę? Taką inicjatywę pozostawiamy bez reszty w ich rękach.

Naszemu programowi nikt nie jest w stanie przeciwstawić innego realnego programu.

Wolna, niepodległa i suwerenna Polska może być tylko Pol­ką socjalistyczną — Polską Rzeczpospolitą Ludową.

Tylko taka Polska może istnieć, rozwijać się, rosnąć w siły i potęgę, demokratyzować swoje stosunki, zapewnić narodowi szerokie swobody wolnościowe, zapewnić mu pracę, spokój i perspektywę stałego polepszania bytu. Na inną Polskę, czyli na program inny od tego, jaki wysunęła nasza partia, nie ma miejsca.

Praktyką ostatnich tygodni dowiedliśmy, że uchwały VIII Plenum nie są pustym słowem. Natychmiast, od pierwsze­go dnia zaczęliśmy je wcielać w życie.

NOWA TREŚĆ WSPÓŁDZIAŁANIA STRONNICTW POLITYCZNYCH I ORGANIZACJI SPOŁECZNYCH

Ostatnio z inicjatywy naszej partii w porozumieniu ze Stron­nictwem Ludowym i Stronnictwem Demokratycznym została utworzona Centralna Komisja Porozumiewawcza Stronnictw Politycznych.

Pod wpływem przełomu październikowego w naszej partii — proces demokratyzacji ogarnął wszystkie stronnictwa polityczne i wszystkie organizacje społeczne w Polsce. Masy członkow­skie, dotąd często bierne, doszły do głosu, wyrażając otwarcie swoją wolę i powołując do władz swoich organizacji ludzi cie­szących się ich zaufaniem. W tej sytuacji nowej treści nabiera współdziałanie stronnictw politycznych i organizacji społecz­nych. Dlatego powołanie komisji porozumiewawczych w całym kraju stanowi nowy krok na drodze demokratyzacji życia kra­ju. Centralna Komisja Porozumiewawcza zdecydowała powo­łać takie same ciała w województwach i powiatach. Działal­ność tych komisji koncentrować się będzie głównie w okresie najbliższym we wspólnej akcji przedwyborczej i w wyborach nowego Sejmu.

Komisje Porozumiewawcze Stronnictw Politycznych pomyś­lane są nie tylko na czas wyborów, lecz jako stały konsulta­tywny organ międzypartyjny. Jego zadaniem będzie wzmacniać wzajemną współpracę stronnictw, kształtować życie polityczne w kraju, rozwiązywać różne problemy gospodarcze i społeczne, mobilizować swoich członków, a przez nich cały naród do reali­zacji wspólnego programu budownictwa socjalizmu w Polsce.

Polska droga socjalizmu różni się od sposobów budownictwa socjalizmu w niektórych innych krajach między innymi tym, że zakłada współpracę w budownictwie socjalizmu innych, niemarksistowskich, lecz popierających socjalizm partii politycznych. Współpraca taka jest możliwa, gdyż to, co jest naj­bardziej istotne w treści socjalizmu, mianowicie przebudowa stosunków społecznych przez zniesienie ucisku i wyzysku czło­wieka przez człowieka, zgodne jest z dążeniami tych partii. Ten główny punkt styczny między naszą partią, jako partią opierającą swą działalność na zasadach naukowego socjalizmu, a Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym i Stronnictwem De­mokratycznym, które nie podzielają filozoficznej strony tych zasad, likwiduje sprzeczności antagonistyczne między nami. Stanowi to podstawę wzajemnej współpracy.

W dziele budownictwa ustroju sprawiedliwości społecznej, jakim jest ustrój socjalistyczny, możliwy jest również udział postępowego ruchu katolickiego. Stworzyliśmy ostatnio szersze możliwości dla publicznej działalności przedstawicieli tego ru­chu. Po umożliwieniu kardynałowi Wyszyńskiemu powrotu do stanowisk kościelnych, po szeregu innych aktów świadczących o dobrej woli partii i rządu w stosunku do kościoła — prag­niemy rozwiązać pomyślnie dla państwa ludowego i z pożyt­kiem dla kościoła katolickiego i jego wyznawców wszystkie pozostałe sprawy, które dotychczas nie zostały jeszcze osta­tecznie rozwiązane i są przedmiotem rozmów między przed­stawicielami rządu i przedstawicielami kościoła. Pragniemy i na tym odcinku stworzyć warunki, które wykluczałyby tarcia i zgrzyty między kościołem a państwem, tak liczne i nieraz bardzo ostre w długiej historii państwa polskiego. Wierzymy, że cała hierarchia kościelna i całe duchowieństwo, mając pełną swobodę działalności religijnej, nie będzie wykorzystywać tej swobody dla celów nic wspólnego z religią nie mających, że swoją postawą poprze władzę ludową i zawsze będzie mieć na oku interesy państwowe i narodowe swego kraju i narodu, który i nas, i ich wydał ze swego macierzystego łona.

W dążeniu do wzmacniania wspólnej naszej Ojczyzny — Polski Ludowej — będziemy zawsze szukać tego, co nas łączy z postępowymi katolikami, a nie tego, co nas z nimi dzieli.

Podkreślamy zawsze, że proces demokratyzacji wszystkich dziedzin życia narodu zamykamy w ramach demokracji socjalistycznej. Ale te ramy nie są bynajmniej raz na zawsze określone, to jest, nie są niezmienne. W naszym głębokim przekonaniu, które oparte jest na tym, że idea socjalizmu repre­zentuje najgłębsze dążenia i interesy wszystkich ludzi pracy, nadejdzie taki czas, kiedy socjalizm nie będzie miał żadnych ram ograniczających swobodną działalność każdego człowieka.

Dzisiaj te ramy są jeszcze koniecznością wypływającą tak z wewnętrznych, jak i z zewnętrznych stosunków klasowych, które nas otaczają.

Historia uczy, że w warunkach społeczeństw klasowych sze­roka demokracja i wolność dla najbardziej wstecznych sił społecznych rodzi grabarzy demokracji i wolności, rodzi dyktaturę faszystowską. Jaskrawym przykładem tego jest faszyzm włoski i hitleryzm niemiecki.

Ramy demokratyzacji proklamowanej przez VIII Plenum naszej partii mogą stale się rozszerzać pod warunkiem, że demokratyzacja nie będzie wykorzystywana do podważenia i osła­bienia podstaw socjalizmu i władzy ludowej przez siły i prądy burżuazyjne oraz reakcyjne. Spokój i porządek w kraju, ma­sowa, twórcza praca wszystkich współdziałających ze sobą par­tii, twórczy udział organizacji społecznych i różnych zrzeszeń w realizacji jedynego programu, jaki Polska może posiadać, to jest programu budownictwa socjalizmu, będą sprzyjać rozsze­rzaniu ram demokracji socjalistycznej w naszym kraju. Prze­ciwstawne działanie musi prowadzić z konieczności do zwęże­nia tych ram, do stosowania środków obrony naszego ustroju i władzy ludowej. Inaczej mówiąc, zakres swobód demokra­tycznych jest określany warunkami, które towarzyszą budow­nictwu socjalizmu w naszym kraju.

Sprawą najważniejszą, ściśle zresztą związaną z szerokim zakresem demokratyzacji życia w kraju, jest przede wszystkim wszechstronny rozwój naszego życia gospodarczego, jest podniesienie produkcji w przemyśle i rolnictwie. Trzeba z żalem stwierdzić, że dotychczas udziela się tym zagadnieniom zbyt mało uwagi tak w prasie, jak i w działalności partii politycznych oraz wielu organizacji społecznych. Wszędzie jeszcze do­minują zagadnienia polityczne nad gospodarczymi.
Są nawet ludzie, którym wydaje się, że im więcej będą mó­wić i pisać o wolności i demokracji, tym lepiej będzie się wszystko w kraju działo. Można mieć szeroką wolność i demo­krację i jednocześnie mieszkać pod mostem i przymierać gło­dem. Polska klasa robotnicza zna i taką demokrację i wcale do niej nie tęskni.

Sytuacja gospodarcza Polski, mimo skreślenia naszych dłu­gów z tytułu kredytów zaciągniętych w Związku Radzieckim i mimo otrzymania nowych kredytów, jest nadal przejściowo trudna. Zwłaszcza rok 1957 zapowiada brak dostatecznego pokrycia rynku masą towarową w stosunku do sumy pieniężnej, którą będzie rozporządzało społeczeństwo. Należy więc skiero­wać całą uwagę i wszystkie siły narodu przede wszystkim na wytwarzaniu większej masy towarów. Olbrzymi spadek eksportu węgla wyrywa w naszym bilansie płatniczym wielką dziurę, której przy dzisiejszym stanie naszej gospodarki nie ma czym załatać.

Z tych względów sprawy gospodarcze powinny dominować nad sprawami politycznymi w naszej pracy i propagandzie. Będzie to najlepsza polityka, jakiej od nas oczekuje klasa robotnicza i cały naród.

DO SEJMU WYBIERZMY NAJLEPSZYCH

Dzisiejsze nasze zebranie krajowe zostało zwołane z okazji zbliżających się wyborów sejmowych. Chociaż dotychczas ani słowem nie wspomniałem o wyborach, niemniej jednak to, co powiedziałem, jest kandydackim przemówieniem przedwybor­czym naszej partii.

Nasze postulaty wyborcze zawiera wspólnie opracowana platforma wyborcza Frontu Jedności Narodu.

Do wyborów idziemy zjednoczeni z innymi stronnictwami demokratycznymi i kandydować będziemy na wspólnej liście kandydatów Frontu Jedności Narodu.

Wspólna lista wyborcza — według zdania przeciwników socjalizmu — ma być wyrazem braku demokracji.

Pamiętamy wybory do Sejmu w dawnej Polsce, w których do walki o mandaty stanęło coś około 27 czy nawet więcej list wyborczych, czyli różnych stronnictw i grup politycznych. Wydawać mogłoby się, że wówczas istniała idealna demo­kracja.
Któż nie pamięta, że przy tej idealnej demokracji partia komunistyczna nie mogła działać legalnie, że jej członkowie zapełniali więzienia, że demonstracje ludzi pracy były dławio­ne i rozbijane przy pomocy pałek, szarż policyjnej konnicy, a czysto przy pomocy salw karabinowych.

Wynika stąd, że ówczesna demokracja nie dla wszystkich była jednakowa.

A co przyniosła Polsce i co dała narodowi ta idealna demo­kracja przy 27 partiach i grupach politycznych, które ruszyły do boju o zdobycie poselskich mandatów sejmowych?

Polsce nie przybyło siły od tej wielkiej ilości rozdzierających partii. Przeciwnie, słabła ona na siłach.

Narodowi polskiemu nie pomnożyły te partie dobytku, nie dodały mu pracy i chleba. Produkcja wielu ważniejszych artykułów przemysłowych i plony większości upraw w Polsce przedwojennej, nawet w okresie największego ożywienia gospodarczego, nie osiągały poziomu z 1913 r. Na wsi i w mieście szalało bezrobocie.

Jeśli ktoś pragnie lepiej porównać wczorajszą i dzisiejszą Polskę, to wystarczy, aby policzył fabryki, zakłady naukowe, wyższe uczelnie itp. obiekty, jakie zostały zbudowane w ciągu 20 lat życia Polski sprzed września 1939 r., i te, które wybudo­wała Polska Ludowa w ciągu 12 lat swego życia.

Zapewniam, że warto zrobić takie zestawienie. Będzie bar­dzo pouczające, szczególnie dla przeciwników Polski Ludowej, to jest zwolenników 27-partyjnej demokracji.

Jeśliby ktoś myślał, że obecnie nie ma w narodzie polskim tylu kandydatów do poselskich foteli, ilu ich było przed woj­ną, to znajdzie się w głębokim błędzie. Według wiadomości, jakie nas dochodzą z kraju, w niektórych okręgach wybor­czych, gdzie ludność ma wybrać od 3 do 6 posłów, zgłoszono już po kilkudziesięciu, a nawet po kilkuset kandydatów. Jak widzimy, kandydatów do władzy w Polsce nigdy nie zabraknie.

Z tej wielkiej powodzi kandydatów na posłów okręgowe ko­mitety wyborcze Frontu Jedności Narodu, do których wejdą przedstawiciele partii politycznych, organizacji społecznych oraz wojewódzkich i powiatowych komitetów Frontu Narodo­wego, wybiorą kilku najbardziej godnych i dojrzałych do piastowania mandatu poselskiego w Sejmie Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i ich nazwiska umieszczą na liście kandy­datów Frontu Jedności Narodu.

Do Sejmu wybrani zostaną na posłów ci kandydaci, którzy w wyborach otrzymają największą ilość głosów wyborców.

Wyborcy winni pamiętać, że praca przyszłego Sejmu zależeć będzie w niemałym stopniu od osobistej wartości ludzi, którzy zasiądą w Sejmie jako reprezentanci narodu.

Zasiadanie na ławach poselskich to nie tylko zaszczyt, to przede wszystkim wielki obowiązek każdego posła wobec wyborców i wobec państwa ludowego. Partia nasza apeluje więc do wyborców:

Spośród kandydatów na posłów wybierajcie tych, którzy mają najgłębsze poczucie obowiązku społecznego, których po­ziom wiedzy łączy się z dążeniem oddania swej wiedzy na służbę narodu, na służbę budownictwa socjalistycznego, ustroju sprawiedliwości społecznej, na służbę Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

Takich kandydatów na posłów będzie wysuwać Polska Zjed­noczona Partia Robotnicza.

„Trybuna Ludu"
30 listopada 1956 r.

1 komentarz:

  1. Ciekawy blog o czasach towarzysza Wiesława. Warto archiwizować w dostępnej formie wiedzę o Polsce Ludowej.

    Gromosław

    OdpowiedzUsuń