środa, 10 października 2012

Przemówienie na XIV zjeździe Związku Literatów Polskich w Lublinie

Wygłoszone 18 września 1964 r.

Szanowni delegaci!

Pozwólcie, że na wstępie złożę podziękowanie zarządowi waszego Związku za zaproszenie na zjazd, za umożliwienie mi wzięcia udziału w waszych obradach. Pragnę przede wszyst­kim przekazać wam, jako reprezentacji ogółu polskich litera­tów, serdeczne pozdrowienia w imieniu Komitetu Centralnego naszej partii oraz w imieniu własnym.

Obecny wasz zjazd jubileuszowy w Lublinie, w mieście, w którym startowała do życia odrodzona Polska, przywołuje w naszej pamięci ten czas, gdy postępowe pisarstwo polskie, wierne swej tradycji i posłannictwu, opowiedziało się po stro­nie ludu pracującego, po stronie demokracji socjalistycznej, stało się współuczestnikiem budowy Polski w jej nowym kształcie społecznym i narodowym, w jej nowych, sprawiedli­wych granicach.

Ludzie pióra stali się współuczestnikami tej budowy i prze­budowy we właściwej wam dziedzinie działalności, w sferze życia duchowego, którego delikatna materia trudniej poddaje się przemianom niż ekonomiczno-techniczna baza życia spo­łecznego. Rewolucja socjalistyczna głęboko przeobraziła nasz kraj, naszą strukturę społeczną, naszą geografię gospodarczą i życie codzienne narodu, wybitnie pomnożyła siły Polski. I jeśli jednocześnie z tym dokonała się ogromnie doniosła re­wolucja kulturalna, to bezspornie jest to w wielkiej mierze rezultat twórczości postępowych i rewolucyjnych pisarzy polskich, ich pracy nad kształtowaniem nowej wyobraźni narodu, rezultat upowszechnienia najcenniejszych wartości jego literatury i sztuki. Płody tej rewolucji kulturalnej, która wzboga­ciła życie duchowe wszystkich warstw i środowisk naszej społeczności, należą do największych osiągnięć dwudziestolecia Polski Ludowej. Literatura i sztuka dostępna w poprzednich okresach naszej historii tylko niewielkiej części społeczeństwa stała się w ciągu tych lat dobrem ogółu, własnością wielomilionowych rzesz ludowych, wyniesionych przez socjalizm do nowego, lepszego życia, wykształconych w naszych szkołach i uczelniach, wprowadzonych do sal kinowych, teatralnych i koncertowych, do muzeów, bibliotek, domów kultury, klu­bów książki i prasy.

To, co wy piszecie, tłumaczycie czy współtworzycie w fil­mach, sztukach teatralnych, słuchowiskach radiowych i wi­dowiskach telewizyjnych, trafia dziś do kręgu odbiorców dziesiątki, a nieraz setki razy liczniejszego, niż trafiało słowo pisarza w międzywojennym dwudziestoleciu marazmu kultu­ralnego, prymitywu duchowego i ciemnoty, na jakie stary ustrój skazywał większość narodu.

W ciągu jednego dwudziestolecia, po głębokich ranach zada­nych kulturze przez wojnę, Polska Ludowa zrzuciła smutne dziedzictwo analfabetyzmu i półanalfabetyzmu blisko połowy narodu. Kształci dziś 70—80 proc., młodzieży po 7 latach szko­ły podstawowej w szkołach średnich i zawodowych, wykształ­ciła w szkołach wyższych 4 razy więcej specjalistów wszyst­kich dziedzin niż w dwudziestoleciu międzywojennym; wydała 4,5 razy więcej książek z literatury pięknej czy naukowej, i to nieporównanie bardziej wartościowych, dysponuje 130 mln to­mów w bibliotekach publicznych, tj. zasobem 6,5 razy więk­szym niż przed wojną. Ta potężna dynamika życia kultural­nego wymaga stałego zwiększania wysiłków tak ze strony państwa, jak i ze strony twórców i działaczy kultury, aby sprostać rozbudzonym potrzebom społecznym.

Czy wielkie środki materialne, które na te cele przeznacza państwo, a także wasze twórcze wysiłki były i są dostateczne? Nie ma w naszym kraju takiej dziedziny życia, w której na podobne pytanie moglibyśmy dać odpowiedź twierdzącą, ina­czej być nie może w sytuacji, gdy postawiliśmy przed sobą i pomyślnie realizujemy zadanie wygrania wyścigu z historią, zlikwidowania opóźnień i zaniedbań paru poprzednich pokoleń, podniesienia Polski do poziomu najwyżej rozwiniętych krajów naszego kontynentu. W każdej sferze życia niesłychanie szyb­ko rosnące potrzeby, tak materialne, jak i duchowe, wyprze­dzają możliwości ich zaspokojenia. Takie jest prawo rewolucyjnych przeobrażeń w obecnej ich fazie.

Dlatego też jesteśmy jak najdalsi od stanu samozadowolenia. Zawsze widzimy przed sobą więcej do zrobienia niż wszystko, co dotąd zrobiliśmy.
                                                                                                                          
W żadnym okresie naszej przeszłości pisarz polski nie miał tak szerokiego pola działania i tworzenia, tak wielkiego audy­torium chłonnych, spragnionych prawdy, piękna i szlachetnych wzruszeń widzów i czytelników, jak dzisiaj, w warun­kach stworzonych przez socjalizm w naszym kraju.

Ale też w żadnym okresie naszej przeszłości nie była więk­sza społeczna odpowiedzialność pisarza za te wartości ideowe moralne i artystyczne, które przez swą twórczość przekazuje do upowszechnienia. Waga tej odpowiedzialności określana jest nieporównanie szerszym zasięgiem życia kulturalnego, tą noś­nością, jaką nadaje dziś twórczości masowe czytelnictwo, ra­dio, film i telewizja, a także — i przede wszystkim cechu­jącą nasze czasy skalą przeobrażeń w życiu i świadomości spo­łeczeństwa polskiego.

Lansowana, może pod wpływem stosunków w krajach kapi­talistycznego zachodu, teza o obniżeniu społecznej rangi pisa­rza nie odpowiada naszej rzeczywistości. Lecz nawet w naszej socjalistycznej społeczności rangi tej nie sposób zadekretować z góry. Może ją podnieść tylko sam pisarz — swoją twórczo­ścią, swoim talentem, swoim głębokim wglądem w zbiorową duszę i przeżycia narodu budującego nową rzeczywistość, swo­im wniknięciem w najistotniejszą treść naszych czasów.

Dzieło podjęte przez naszą partię, przez wszystkie siły postępowe i patriotyczne w naszym kraju, dzieło budowy Polski socjalistycznej, jest organicznie splecione z przeobrażeniami duchowymi, z wytwarzaniem nowej świadomości i etyki, no­wego światopoglądu, obyczaju, nowych stosunków między ludźmi, nowego stylu życia — a zatem nowej kultury. I tak jak w sferze społeczno-gospodarczej czy politycznej musimy przezwyciężać to, co przeżyte i zacofane, to, co hamuje i prze­ciwdziała postępowym przeobrażeniom kraju, tak i w sferze świadomości społecznej, w codziennych stosunkach między­ludzkich nowe rodzi się w walce ze starym. Nowy typ czło­wieka powstaje w uciążliwym i bezustannym zmaganiu z odziedziczonymi uprzedzeniami, przyzwyczajeniami, z nawy­kami burżuazyjnego myślenia i ciasnego egoizmu, z indywidualizmem i sobkostwem drobnego posiadacza, a także w walce z presją obcego nam ideowo i wrogiego świata kapi­talistycznego.

Ta walka o ukształtowanie socjalistycznego oblicza ducho­wego narodu, nowej moralności i świadomości człowieka w Polsce bynajmniej nie jest łatwa, jest bardziej złożona, bardziej skomplikowana i wielostronna niż budowa wielkich kombinatów przemysłowych, a jest z pewnością równie ko­nieczna i dla ułatwienia ich budowy.

Nie mamy złudzeń, że wykarczowanie pozostałości starych stosunków społecznych, usunięcie mieszczańskiego balastu ze świadomości milionów ludzi może być dokonane w krótkim czasie. Proces ten toczy się i będzie przebiegał w tempie wybitnie słabszym niż budowa materialnej bazy socjalizmu, któ­ra go warunkuje.

Rewolucja socjalistyczna, która uspołecznia narzędzia i środ­ki produkcji, znajduje od razu powszechne poparcie milionów ludzi pracy i akceptację narodu. Uspołecznia bowiem w inte­resie pracujących własność nikłej garstki posiadaczy. Rewo­lucja kulturalna, ta integralna część rewolucji socjalistycznej, ogarnia inne dziedziny życia, odbywa się na innym polu i przebiega zgoła inaczej. Jej zadaniem jest ukształtowanie nowej świadomości, nowej moralności, nowej etyki, nowych stosunków międzyludzkich.

Socjalistyczna rewolucja kulturalna, stanowiąc główny front walki ideologicznej, uderza w szeroki system obcych socjali­zmowi pojęć ludzkich, wpojonych społeczeństwu przez dawne rządzące klasy posiadające i ukształtowanych przez całą tra­dycję poprzedzających socjalizm ustrojów społecznych. Front walki rewolucji kulturalnej rozciąga się więc na całe społe­czeństwo, walka nowego ze starym rozgrywa się w duszy każ­dego nieomal człowieka i tylko w długim procesie ewolucji zanikać będzie coraz szerzej, aż w pełni zaniknie obcy socja­lizmowi produkt minionych wieków, obciążający świadomość naszego budującego socjalizm społeczeństwa. Proces ten może się odbywać tylko na bazie stałego rozwoju materialnych sił wytwórczych kraju, warunkujących i potęgujących rozwój re­wolucji kulturalnej.

Celem socjalizmu jest wyzwolenie człowieka, stworzenie warunków umożliwiających pełny rozwój jego osobowości. Jesteśmy dopiero na początku tej drogi; kraj nasz znajduje się w pierwszej fazie budowy socjalizmu, a więc w fazie, kie­dy socjalizm nie może jeszcze zrzucić z siebie wszystkich wła­ściwości kapitalizmu. Tym większego znaczenia nabiera nie tylko stworzenie materialnych warunków dobrobytu, lecz wykształcenie w skali masowej świadomości socjalistycznej, poczucia gospodarności i odpowiedzialności za wspólne dobro, podniesienie wiedzy i kultury codziennego bytowania, roz­budzanie poczucia wspólnoty, braterstwa i internacjonalizmu. Dla kształtowania w tym duchu wyobraźni, uczuć i myśli spo­łeczeństwa literatura może i powinna zdziałać wiele.

Może — gdyż reprezentujecie grona łudzi utalentowanych, władających potęgą słowa i ożywionych, wierzymy w to głę­boko, ideałami socjalistycznego humanizmu, poczuciem więzi z tym, co tworzy się w naszym kraju. Powinna — gdyż jest to jej powołanie. Literatura oderwana od narodu, od jego wielkich przeżyć i dramatów, od jego wysiłków i zmagań usy­cha w osamotnieniu, nie pozostawia po sobie dzieł trwałych. Dzieła wielkie powstawały zawsze w najściślejszej więzi z lo­sami narodu, z jego najgłębszymi pragnieniami, z walką prze­ciw krzywdzie i upodleniu człowieka, z walką o wolność, o urzeczywistnienie postępowych i ogólnoludzkich ideałów. Daje temu świadectwo cała znakomita tradycja naszej litera­tury klasycznej, jej najpiękniejsze dzieła.

Z tej więzi z losami narodu, z tej solidarności najgłębszej z jego cierpieniami i zmaganiami, z jego wyzwoleńczymi i po­stępowymi dążeniami czerpała swą siłę moralną również i li­teratura naszych czasów — literatura i sztuka Polski Ludowej.

Literatura ubiegłego dwudziestolecia stworzyła własną, cen­ną tradycję, tradycję wielkich poetów — Leopolda Staffa, Juliana Tuwima, Konstantego Gałczyńskiego, tradycję prozaików — Zofii Nałkowskiej, Tadeusza Borowskiego, tradycję pisarzy-bojowników — Władysława Broniewskiego i Leona Kruczkowskiego, tradycję ukształtowaną i kontynuowaną przez wielu żyjących twórców.

Z najgłębszej więzi literatury z narodem powstały dzieła o    jego bezprzykładnych cierpieniach i walce w dobie zmagań z hitlerowskim okupantem, o naszej polskiej „drodze przez mękę”, o bohaterstwie żołnierza i działacza podziemia, o bra­terstwie ludzi i narodów w imię godności i wolności. Litera­turze polskiej przypadło w udziale świadczyć o tych „czasach pogardy” i obnażyć do końca istotę faszyzmu i ogrom jego zbrodni.

Głęboką więź z nurtem przemian społecznych wykazała na­sza literatura w swych obrazach Polski międzywojennej, do­cierając do sedna krytyki politycznej, moralnej i socjologicz­nej burżuazyjnego, obszarniczego społeczeństwa i sanacyjnego państwa.

Dała nasza powojenna literatura przekonywający wyraz prawom polskim do Ziem Zachodnich i Północnych, wkroczyła w problematykę niegdyś zapomnianej przez nią części kraju — Śląska i Ziem Odzyskanych, na których społeczeństwo polskie zadomowiło się w ciągu ubiegłego dwudziestolecia.

Wiele uczyniła literatura polska dla odkłamania i wydoby­cia na światło dzienne rewolucyjnych i postępowych tradycji narodu, dziejowego rodowodu dzisiejszej Polski. Nieraz pró­bowała też wedrzeć się w utworach powieściowych, a najczę­ściej w dobrym reportażu na nowe tereny tematyki bezpo­średnio współczesnej, opiewać rozmach, ofiarność i bohater­stwo ludzkiej pracy, pracy w służbie społeczności i kraju; wejść w gąszcz życia ludu pracującego, który budując socja­lizm sam przeobrażał się wewnętrznie, przyswoić sobie sposób widzenia świata właściwy nie tylko inteligencji, ale i klasie robotniczej.

Ma także nasza literatura w swym dorobku szereg utworów wykraczających swą tematyką poza rzeczywistość polską i współczesną, głęboko ludzkich, dających wyraz uniwersal­nemu humanizmowi naszego piśmiennictwa.

Ten dorobek twórczości literackiej Polski Ludowej wywarł bezspornie niemały wpływ na wiele innych dziedzin kultury, na kształtowanie oblicza duchowego naszego społeczeństwa, zdobył szeroki rezonans międzynarodowy tak w krajach so­cjalistycznych, jak i na Zachodzie, rozpowszechnił w świecie prawdę o naszym kraju i narodzie, zadawał kłam oskarżeniom naszych wrogów o rzekomej jałowości kulturotwórczej, socja­lizmu.

Czy jednak ów dorobek literatury w ubiegłym dwudziesto­leciu upoważnia nas i was do stwierdzenia, że pisarze polscy sprostali odpowiedzialności, jaką nakłada na nich powołanie twórców kultury, artystów i wychowawców w nowo powsta­jącym społeczeństwie socjalistycznym?

Może słusznie, a może przesadnie kierownictwo naszej par­tii przywiązuje tak wielką wagę do roli pisarza, do twórczości literackiej, że nie mogę na to pytanie udzielić jednoznacznej i twierdzącej odpowiedzi. Widzimy i bolą nas poważne słabości naszej literatury, a nade wszystko oderwanie wielu pisarzy od głównego nurtu życia narodu, od jego gigantycznej pracy, która w ciągu tego dwudziestolecia przeobraziła do głębi daw­ne oblicze naszego kraju, życie milionów pracujących, oraz oderwanie od tego starcia idei, moralności i stylu życia, jakie przenika dziś świat cały na tle historycznej rywalizacji socja­lizmu z kapitalizmem, sił pokoju i postępu z siłami wojny i wstecznictwa.

Od lat, a z każdym rokiem coraz liczniej odwiedzają Polskę rodacy, których losy i poszukiwanie chleba rzuciły ongiś na obczyznę. W ich umysłach, jak na kliszy fotograficznej, utrwalił się obraz tej Polski, który znali przed opuszczeniem jej granic i z nim przyjeżdżają w odwiedziny do swej Matki Ojczyzny. Wiem z licznych relacji, że doznają radosnego za­wodu. Przekonują się, że obraz nowej Polski jest zupełnie niepodobny do tego, który przez długie lata nosili w sobie. Ta skala porównawcza rodzi w nich serdeczne, wzruszające uczucia, czemu w różny sposób dają wyraz. Dumni są z tego, że ich Ojczyzna, która była tak bardzo uboga, kiedy ją opusz­czali ze ściśniętym sercem, by szukać chleba i pracy w świecie, stała się krajem dynamicznego, wszechstronnego rozwoju.

Pytam: w jakiej książce z literatury pięknej można znaleźć te dwa obrazy Polski i te uczucia, które przenikają duszę czło­wieka, gdy je konfrontuje?

Maria Konopnicka oddała wiernie wyraz swoich czasów i dolę ludu polskiego w poemacie „Pan Balcer w Brazylii”. Stefan Żeromski rysował obraz życia społecznego, szklane do­my i bunt Baryki w „Przedwiośniu”. Społeczeństwo polskie, klasa robotnicza, ludzie pracy codziennej oczekują na konty­nuację tego cyklu w naszych czasach, na przepojone głębią artyzmu i realizmu dzieła literatury oddające całą epopeję 20-letniej pracy i walki nad wznoszeniem gmachu nowej, so­cjalistycznej Polski, tworzeniem nowego życia, nowego czło­wieka przy wszystkich towarzyszących temu przeżyciach na­rodu, jego bólach i radościach, niepokojach i nadziejach, nie­powodzeniach i sukcesach, przy nakreślaniu postaci człowieka, jego słabości i siły, egoizmu i poświęcenia, cynizmu i ofiar­ności, brutalności i delikatności, tchórzostwa i odwagi.

Dzieła takie dotychczas nie wyszły spod pióra naszych pi­sarzy.

Nie mogę ukryć przed wami, że niepokoi nas spadek dyna­miki i ambicji twórczych naszej literatury, usuwanie się jej na marginesy życia, zasklepianie w sobie. Wszystko, co żywe i cenne w kulturze, wynika z przeżycia osobistego, myślowego, ze znajomości życia, z rozległego doświadczenia historycznego. Nie może liczyć na głębsze echo i uznanie w społeczeństwie to, co jest wyrazem jałowego snobizmu, papuziego naśladow­nictwa czy też tym podobnych. Nigdy wielkie dzieła nie po­wstaną z formalistycznych, pustych wewnętrznie igraszek.

Wspomniałem o społecznej i narodowej tradycji naszej kla­sycznej literatury, na której obliczu wycisnęły swe piętno oso­bliwe koleje naszej historii.

Nowa epoka stworzyła nowe zadania i wysunęła na czoło życia narodowego nowe problemy. Jeśli literatura pragnie za­chować, więcej, podnieść swą rangę społeczną, a nie wątpię, że to jest ambicją pisarzy, musi zmierzyć się z problematyką nowych czasów.

Nie zamierzamy upraszczać ani wulgaryzować obowiązków i roli pisarzy, funkcji społecznej literatury, sprowadzać ją do zadań propagandy politycznej. Wiemy, że literatura taka prze­staje być sztuką i zarazem nie staje się dobrą propagandą. Partia nie potrzebuje pochlebstw ani lakierowania rzeczywi­stości. Partii naszej potrzebna literatura, która by współ­uczestniczyła w wielkim dziele przetwarzania świadomości człowieka, duszy narodu, mądrze i daleko widziała cele socja­lizmu, zdobywała i porywała dla nich ludzi. Potrzeba nam literatury i sztuki pokazującej prawdę życia, bogatą i wielo­stronną, literatury przesiąkniętej socjalistycznym humani­zmem — przewodnią ideą naszej działalności.

Nie boimy się krytycznego, głębokiego wglądu w rzeczywi­stość życia kraju i narodu. Bez twórczej krytyki, która pro­wadzi do lepszego i bardziej skutecznego działania — nie zaszlibyśmy daleko. Nie chcemy wymazywać z pamięci żad­nych doświadczeń, nawet najbardziej bolesnych. Ale krytyka, chcąc pełnić pożyteczną funkcję społeczną, musi być odpo­wiedzialna i celna, musi wynikać z głębokiego znawstwa ma­terii społecznej, powinna działać oczyszczająco i twórczo, a nie obezwładniająco i nihilistycznie.

Pragniemy, aby nasza literatura, zgodnie z jej tradycją, w przekładzie na język naszych czasów, wzbogacała życie du­chowe narodu, przyspieszała rytm jego serca, rozszerzała horyzonty myślowe budowniczych socjalizmu, tworzących naród coraz bardziej duchowo i społecznie zespolony, zaszczepiała ludziom wiarę i nadzieję, a nie krzewiła filozofii rozpaczy, zwątpienia i bezradności wobec rzekomo ślepego losu, zwal­czała zło odziedziczone z przeszłości czy też zrodzone w kon­fliktach teraźniejszości, a nie szerzyła anarchistycznej filozofii o przekleństwie wszelkiej władzy.

Powołaniem naszej literatury jest wprowadzanie czytelnika poprzez artystyczny obraz losu ludzkiego i przeżyć współcze­snego człowieka w krąg tych wielkich konfliktów moralnych, ideowych i społecznych naszych czasów, od których rozstrzyg­nięcia zależy pokój na ziemi, przekształcenie odkryć i wyna­lazków ludzkiego geniuszu z narzędzi zagłady w narzędzia postępu służące całej ludzkości i braterstwu narodów.

Może ktoś powiedzieć, że są to postulaty polityczne, że jest to „zamówienie społeczne”. A czy my, jako partia, jako siła, odpowiedzialna za losy kraju, za przyszłość narodu i jako część składowa światowego ruchu robotniczego, walczącego o najszczytniejsze ideały ludzkości, nie posiadamy moralnego prawa, więcej, obowiązku, aby takie zadania postulować naszej literaturze, stawiać przed twórcami? Czy pisarz w Polsce Lu­dowej, kraju budującym socjalizm, może odnaleźć swe miej­sce artysty w społeczeństwie, i twórcy w kulturze narodowej, jeśli oderwie się od problemów naszej doby, od ideologii so­cjalistycznej, od inspirującej myśli naszej, partii, którą rozwój historyczny narodu wyniósł do roli przewodnika we wszyst­kich dziedzinach życia?

Niektórzy, zamykając się w kręgu złudzeń, uważają, że postulaty ideowe partii zagrażają wolności twórczej pisarza, a wtrącanie się polityków do literatury jedynie wyrządza szkody rozwojowi kultury.

Powróćmy zatem raz jeszcze do sprawy wolności twórczej, która zrodziła już tak wiele nieporozumień.

Odrzuciliśmy to wszystko, co krępowało swobodny rozwój kultury socjalistycznej. Mówiliśmy nieraz i pragnę to faz jesz­cze potwierdzić: Nie chcemy mieszać się do spraw czysto pi­sarskich, „warsztatowych”. Nie zamierzamy układać recept artystycznych, ingerować w spory na temat form i stylów literackich, krępować swobodnej rywalizacji kierunków arty­stycznych, ani też dyktować komukolwiek tematyki twórczo­ści. Rozumiemy potrzebę polemik i rozsądnych eksperymentów w tych dziedzinach. Szukajcie więc sami nowych dróg sztuki pisarskiej, które zwielokrotnią moc waszego słowa.

Nas interesuje przede wszystkim treść ideowa waszych utworów, ich sens społeczny i moralny. Partia dźwigająca na swych barkach odpowiedzialność za socjalistyczną przebudowę Polski nie może zrezygnować i nie zrezygnuje z wyrażania swych ocen, postulatów i wymagań pod adresem literatury. Oceniamy wartość literatury przede wszystkim z punktu wi­dzenia jej wkładu do tworzenia nowej, socjalistycznej świadomości narodu, z punktu widzenia jej funkcji na polu walki ideologicznej o serca i umysły ludzi, walki, która toczy się w skali światowej między socjalizmem a kapitalizmem, mię­dzy siłami pokoju a siłami wojny.

Nasze postulaty i wymagania nie uderzają w wolność twórczą pisarza. Dowodzi tego fakt, że ukazuje się wiele książek pisarzy polskich i obcych, których treść nie budzi w nas żadnego powinowactwa ideowego, lecz posiadających określone walory artystyczne, psychologiczne i poznawcze.

Sprzeciwiamy się publikacji tylko takich utworów, które czerpią swe natchnienie z reakcyjnej i antykomunistycznej, inspiracji i przez swą wymowę ideową i moralną godzą w so­cjalizm, Zdarza się to zresztą rzadko.

Jest wszakże i literatura, która natrafia, ze strony polityki kulturalnej partii, na pewne ograniczenia. Mam na myśli lite­raturę nazwaną mianem „rozrachunkowej”. Tendencje do lite­rackiej „rozprawy” z błędami okresu, który nazywamy umow­nie okresem „kultu jednostki”, są wciąż wznawiane — a przez niektórych traktowane nawet jako postulat zasadniczy.

Osobiście mam chyba najmniej powodów, aby brać w obronę cokolwiek, co w tym okresie było złe, błędne, fałszywe, co wypaczało naszą ideę i krzywdziło człowieka. Mogę was za­pewnić, ze z ramienia kierownictwa partii będę w pierwszych szeregach obrońców jak najbardziej krytycznej literatury pięknej rysującej obraz tego okresu, jeśli tylko obraz ten bę­dzie przedstawiał autentyczną, pełną, jakże niezmiernie bogatą i zarazem zawiłą prawdę o tym okresie. Niestety, dotychczas książki takiej nikt nie napisał.

Jeśli okres kultu jednostki widzi się tylko jako okres, w którym wdarły się do naszego życia, do socjalizmu samo­wola i bezprawie, gwałcenie i wypaczenie charakteru człowie­ka, fałszywe oskarżenia i niezawinione kary, całe to zło, które się wówczas krzewiło, a jednocześnie nie widzi się ani jego tła, ani innych ludzi, całej ostrości narzucanej przez wroga walki klasowej, bohaterstwa i ofiarności człowieka pracy bu­dującego zręby socjalizmu, wielkich osiągnięć na polu eko­nomiki, oświaty, nauki, kultury i innych dziedzin życia, tego wielkiego awansu, jaki przyniósł krajowi i narodowi plan 6-letni, słowem —- jeśli zamyka się oczy na rzeczywistość tej drugiej, pozytywnej strony tego okresu, to nie widzi się prawdy.

Jeśli twórczość poświęcona temu tematowi nie będzie lite­raturą „obrachunkową”, lecz stanie się artystycznym odbi­ciem prawdziwych przeżyć człowieka i narodu, prawdziwej rzeczywistości tego okresu, to utwory takie na pewno nie na­potkają trudności wydawniczych. Natomiast wszelkie próby nawrotu do literackiej „rozprawy” z socjalizmem skazane być muszą na niepowodzenie.

Komu jak komu, ale komunistom okres kultu jednostki dął się szczególnie we znaki. Aby pisarz mógł oddać przeżycia komunisty — niesłusznie dotkniętego surowymi represjami przez jego partię i jego władzę — musi być sam, do głębi du­cha, komunistą. Wątpię, czy ktoś inny potrafiłby to zrobić. Dla przedstawienia zaś przeżyć niekomunisty, na którego spa­dły niezawinione prześladowania i kary, wcale nie jest ko­nieczne posługiwanie się okresem kultu jednostki. Krzywda ludzka jednakowo boli, niezależnie od czasu i miejsca jej do­znania.

Niektórzy twierdzą, że okres kultu jednostki przyniósł re­gres literaturze polskiej.

Ja powiedziałbym, że zrobiła ona w tym czasie duży krok naprzód. Na poparcie tego twierdzenia mógłbym wyliczyć sze­reg utworów z tego okresu, które stanowią trwały dorobek naszej literatury i w swej wymowie społeczno-wychowawczej są cennym wkładem w dzieło tworzenia nowej, socjalistycznej postawy człowieka.

Z tego wniosek, że ideową wymowę dzieła literackiego nie tyle kształtuje okres, w którym ono powstało, ile aktualne społeczno-polityczne i ideologiczne poglądy jego autora. Z ideowej obojętności nie może się zrodzić dobra współczesna literatura.

Znamy zrodzone na Zachodzie i chętnie tu i ówdzie pod­chwytywane hasło „końca wieku ideologii”. Jest to wierutna bzdura! Nie ma poważnej literatury, która w ten czy inny sposób nie deklarowałaby się w najważniejszych konfliktach naszej doby.

Zmierzchający świat kultury mieszczańskiej oferuje jeszcze niejedno, ale nie potrafi on stworzyć historycznej perspek­tywy, nie jest w stanie określić „sensu życia”. Wielu pisarzy i artystów burżuazyjnego społeczeństwa tworzy pod presją negatywnej wizji — apokalipsy i zagłady świata. Ci, którzy wątpią w potęgę rozumu ludzkiego, w nieograniczone możli­wości, jakie jest w stanie otworzyć przed człowiekiem socja­lizm, popadają w głęboki pesymizm i uważają katastrofę za nieodwracalną. Rzecz jasna, nic tu nie jest z góry przesądzone, los narodów zależy przede wszystkim od nich samych. Nie tylko każdy naród i państwo, każda partia i organizacja spo­łeczna, ale każda jednostka ludzka stoi przed wyborem.

Tym bardziej pisarz nie może uciekać od tych zasadniczych konfliktów i decyzji. Jeśli nawet odsunie je od siebie i pozo­stanie na uboczu — same do niego przyjdą. Żywa literatura nie może chować głowy w piasek przed ideologicznymi pro­blemami naszych czasów, gdyż dziś dotyczą one każdego czło­wieka.

Naszą politykę kulturalną określają uchwały XIII Plenum Komitetu Centralnego i IV Zjazdu partii. Czego chcemy oczekujemy od literatury, od pisarzy?

Chcemy, aby pisarze swoją twórczością pomagali partii w rozwiązywaniu wszystkich problemów związanych z roz­wojem kraju, budownictwem socjalizmu. Czy postulat ten może budzić zastrzeżenia wśród pisarzy? Czy uderza w ich wolność twórczą, w interesy rozwoju kultury? Nic za tym nie przemawia, wszystko temu przeczy. A jednak jest faktem, że stosunki między partią a niektórymi środowiskami literackimi są nienormalne, nacechowane konfliktami, wzajemnym nie­zrozumieniem. Partia ze swych pozycji, ze swoich racji nie zrezygnuje i zrezygnować nie może. Nie oznacza to jednak bynajmniej, że pisarze, którzy żywią szczere chęci, aby ich twórczość była pomocna partii i władzy ludowej, nie mogą lub nie powinni mieć innego niż partia stanowiska i spojrzenia na ten lub inny aspekt polityki kulturalnej partii. Uza­sadnione racje partii i uzasadnione racje pisarzy stojących na gruncie postępu i socjalizmu nie mogą się znaleźć w antagonistycznej sprzeczności, są do pogodzenia. Trzeba sobie wza­jemnie racje te skonfrontować. Dobro i rozwój kultury leżą na sercu partii nie mniej jak na sercu pisarzy i artystów.

Aczkolwiek główną troską partii jest i być musi zapewnienie gospodarczego wzrostu kraju i stała poprawa warunków ży­cia narodu, nie tracimy z pola widzenia palących potrzeb kul­tury. Ani w tej, ani w żadnej innej dziedzinie nie popadamy w samozadowolenie. W naszych planach gospodarczych na lata następne przewidujemy na skalę naszych możliwości wydat­kowanie nowych poważnych środków na rozwój telewizji, ra­dia, filmu, na powiększenie działalności wydawniczej, na roz­budowę bibliotek. Musimy nadrobić opóźnienia, jakie powstały w produkcji słowa drukowanego, tak w dziedzinie książki, jak i prasy. Przyczyną tych opóźnień były i są trudności surowcowe, konieczności eksportowe, a także nie najlepszy stan naszego przemysłu poligraficznego, którego zdolności produk­cyjne są ograniczone. Będziemy te problemy rozwiązywać w latach najbliższych, powiększając stopniowo zarówno przy­działy papieru na produkcję książkową, jak i zdolności pro­dukcyjne naszych drukarń. Już w roku bieżącym podnieśli­śmy przydział papieru na literaturę piękną o 25 proc. Świa­domi jesteśmy również potrzeb materialnych pisarzy, bolączek potrzeb waszego środowiska, z którymi troskliwie i uparcie zapoznawał nas zarząd waszego Związku i jego prezes.

W początkach bieżącego roku podjęliśmy w rezultacie tych starań decyzje, które wprowadziły w życie nową konwencję autorską i powołały do życia fundusz autorski. Decyzje te w sposób wydatny poprawiają sytuację materialną literatów. Wspólnie z kierownictwem waszego Związku rozważymy rów­nież z całą życzliwością inne wasze postulaty. Nie zawsze nie w pełnej mierze możemy je uwzględnić. Pisarz żyje w tej samej sytuacji, co cały polski świat pracy, a przywileje, które mu się słusznie należą, nie mogą zbytnio wybiegać, na­przód w stosunku do innych grup inteligencji twórczej.

Związek Literatów nie może się ograniczać do reprezentacji interesów ściśle zawodowych. Powinien współuczestniczyć w kształtowaniu i realizacji polityki kulturalnej, w działal­ności instytucji wydawniczych i placówek upowszechniających kulturę i — co ma wagę szczególną — w kształtowaniu ideo­wego oblicza twórczości literackiej.

Partia nasza stawia przed narodem cele dalekosiężne i am­bitne, wymagające napięcia sił materialnych i duchowych. Wierzymy, że w realizacji tych celów przyjmie aktywny udział ogół twórców kultury polskiej, że oddadzą oni cały swój ta­lent w służbę budującego socjalizm narodu polskiego, w służbę najważniejszej i ogólnoludzkiej sprawy zabezpieczenia świato­wego pokoju.

Życzę wam, aby ten zjazd jubileuszowy przyniósł polskiemu pisarstwu jak najobfitsze owoce, aby przyczynił się do dal­szego rozwoju naszej kultury narodowej.

Trybuna Ludu 19 września 1964 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz