poniedziałek, 12 listopada 2012

Na bezdrożach III Zjazdu RPPS


Artykuł opublikowany w „Trybunie Wolności" 15 X 1943

W nrze 125 „Robotnika” — organu Robotniczej Partii Pol­skich Socjalistów — dowiadujemy się, że partia ta odbyła swój III Zjazd. Już sam fakt zwołania III Zjazdu po upły­wie zaledwie kilku miesięcy od czasu odbycia II Zjazdu, a zwłaszcza uchwały i rezolucje przyjęte na tym Zjeździe świadczą dobitnie o zamęcie ideologicznym, jaki zaistniał w kierownictwie tej partii. Brak pionu politycznego w dzia­łalności RPPS i wynikająca stąd słabość partii, szamotanie się wewnętrzne w poszukiwaniu takiej linii politycznej, która by odgradzała RPPS zarówno od polskiej reakcji, jak też za­bezpieczała ją przed zarzutami „sowieckiej agentury”, pod­noszonymi przez tęże samą reakcję, doprowadziły do tego, ze kierownictwo RPPS i jej III Zjazd stoczyły się na drogę zbankrutowanego trockizmu.

Autorzy rezolucji zjazdowych ocenili, że wojna europejska skończyć się musi ogólnoeuropejską rewolucją socjalistyczną.. Można by nie podejmować z nimi na ten temat publicznej dyskusji, gdyby nie specyficzny charakter tej przepowiedzianej przez nich rewolucji. Ta bowiem europejska rewolucją socjalistyczna ma... pokrzyżować imperialistyczne (!) plany wojny Sowietów! Jest więc ze swego ducha antysowiecka i mimo to pozostaje socjalistyczną. Dlaczego ma być taką, tego zwolennicy tej rewolucji nie wyjaśniają. Wyjaśnił to już za nich kiedyś Trocki. Trudno wprost uwierzyć, że takie bzdu­ry przyjęte zostały za tezy polityczne RPPS. Tak jednak jest. Czytamy bowiem, w rezolucji w sprawie sytuacji międzyna­rodowej:

„...Anglosasi po pokonaniu Niemiec... muszą się liczyć z ko­niecznością kompromisu z ZSRR. Sowiety w wyniku tej wojny będą dążyły do przesunięcia swych granic na zachód. ...Gdyby wojna miała zakończyć się kompromisem, Polska jako państwo i jej granice stałyby się przedmiotem przetargu między obu stronami i na wynik tego przetargu niewiele by wpłynęły stosunki, które łączą rząd emigracyjny z rządami Anglii i USA.

Ale wszelkie rachuby podziału świata, według tego czy innego klucza imperialistycznego, rozbiją się o czynnik, którego w swych kalkulacjach politycznych imperialiści wszystkich krajów nie biorą pod uwagę. Czynnikiem tym będzie rewolucja socjalistyczna w Europie”

Ze swojej strony możemy zapewnić autorów tej rezolucji, że ich kalkulacje polityczne skierowania rewolucji socjali­stycznej przeciwko Związkowi Radzieckiemu - rozbiją się o
czynnik, którego oni nie wzięli pod uwagę. Czynnikiem tym jest powszechna na całym świecie wśród klasy robot­niczej i mas pracujących sympatia do Związku Radzieckiego za jego wielkie i ofiarne dzieło, okupione krwią milionów jego synów i córek, dzieło zniszczenia światowego faszyzmu, jako celu wojny Związku Radzieckiego, a przez to samo za­pewnienie wolności narodom, radzieckim i stworzenie warun­ków do osiągnięcia pełnej wolności przez pozostałe narody świata. Bez zniszczenia faszyzmu, bez klęski wojennej hitle­rowskich Niemiec, dla której wkład sowiecki jest i najwięk­szy, i decydujący, nie mogłoby być nawet i pomyślenia u auto­rów rezolucji III Zjazdu RPPS o rewolucji socjalistycznej, jako rezultacie, wojny.

Antysowiecka i zarazem socjalistyczna rewolucja europej­ska stała się potrzebna erpepesowskim trockistom dla wy­brnięcia z zagadnienia ich stosunku do ziem ukraińskich i białoruskich, wchodzących w skład państwa polskiego do września 1939 r. Nie podzielają oni zdania polskiej reakcji, że gwarantem polskich granic wschodnich będą anglosaskie bagnety. Ponieważ jednak ich teoria „socjalistyczna nie dopuszcza hasła prawa narodów do samostanowienia i nie chcą go przyznać Ukraińcom i Białorusinom wcielonym siłą w 1920 r, w granice państwa polskiego, wynaleźli więc żandarma w postaci europejskiej rewolucji socjalistycznej, jako gwaranta wschodnich granic Polski przedwrześniowej. Reakcja polska i za to może im tylko przyklasnąć. Nie ma przecież dla niej dzisiaj ważniejszego zagadnienia, jak wszczepianie w ducha narodu polskiego antysowieckiego jadu. Jaka strzykawka zo­staje użyta do tego celu, nie jest dla niej najważniejsze. Grunt, by jad się sączył. Dla robotników jest nawet lepsza ta o firmie socjalistycznej. Czego nie zdoła zrobić WRN, dokończy RPPS. W tym zagadnieniu wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Tego faktu nie zmienia ustęp rezolucji, mówiący, że RPPS odcina się „od wszelkich reakcyjnych zaborów ziem biało­ruskich i ukraińskich”. Ustęp ten można właściwie interpre­tować tylko na tle całości rezolucji o sytuacji międzynarodo­wej w tym sensie, że RPPS nie podziela bzdurnych, imperia­listycznych dążeń polskiej reakcji przesunięcia wschodnich granic Polski pod Smoleńsk i Morze Czarne. Za to jeszcze polska reakcja nie daje stempla „sowieckiej agentury”, więc nowo wybrane kierownictwo RPPS może spać spokojnie.

Na miano „sowieckiej agentury” zasłużyć można u polskiej reakcji w wypadku współpracy z PPR. Dlatego też rezolucja o sytuacji krajowej odcina się stanowczo od możliwości ta­kiej współpracy. Według autorów rezolucji „PPR reprezen­tuje wpływy sowieckie wśród polskich robotników i chło­pów”. Jakże więc można współpracować z taką partią! Szkoda, że rezolucja nie określa, czyje wpływy reprezentują komu­niści włoscy, francuscy, czescy i szeregu innych krajów, z któ­rymi współpracują nie tylko partie socjalistyczne, ale nawet katolicy i liberałowie. Widocznie na Zachodzie liberalna burżuazja jest bardziej rewolucyjna od naszej RPPS, która czerpie z własnego doświadczenia. RPPS nie chce widzieć tego, że w innych krajach jednoczy się ruch robotniczy, że na bazie jedności klasy robotniczej powstały potężne anty­faszystowskie fronty narodowe z udziałem komunistów, so­cjalistów i demokratów różnych odcieni dla wspólnej walki z faszyzmem i wyzwolenia swoich krajów spod hitlerowskiej okupacji. RPPS woli to wszystko zbagatelizować jako drob­nostki w porównaniu z wagą oskarżenia reakcji o „wysługi­wanie” się Moskwie na wypadek wkroczenia przez siebie na drogę socjalistycznych partii Europy. Narodowy charakter partii komunistycznych zachodniej Europy może potwierdzić nawet liberalna burżuazja przez współpracę z nimi. Tylko PPR, nawet w oczach „rewolucyjnej’ RPPS, pozostaje repre­zentantką „sowieckich wpływów” w Polsce, a więc „sowiecką agenturą”. I znowu zeszły się drogi RPPS i polskiej reakcji, tym razem w zagadnieniu politycznej oceny charakteru PPR. Zbieżność nieprzypadkowa. Nieprzypadkową była również współpraca trockizmu z agentami międzynarodowego kapita­lizmu w ZSRR.

Śmiesznie wygląda argument uzasadniający negatywne sta­nowisko RPPS w sprawie współpracy z PPR. Rezolucja za­wiera takie uzasadnienie:

„Wobec wielokrotnych propozycji współpracy z PPR... stwierdzamy: RPPS przeciwstawia się zarówno okupacji anglo-amerykańskiej jak i okupacji sowieckiej".

Kiedyż to PPR proponowała RPPS współpracę dla przy­gotowania Polski pod okupację sowiecką? Autorowi rezolu­cji wydawało się, że w ten sposób dosiadł ognistego rumaka antypeperowskiego, którego utożsamia z antysowieckim i anty- imperialistycznym, a on tylko wgramolił się na kłapouchego osła. Co to bowiem znaczy przeciwstawianie się jednej i dru­giej okupacji? Czy donkiszotowa walka z wiatrakami, czy też ustęp ten zawiera jakiś sens polityczny? Że Sowiety czy Anglia i Ameryka nie stawiają sobie za zadanie okupacji Polski, to nawet przyznaje Delegatura rządu emigracyjnego. Mamy więc prawo myśleć, że RPPS nie powinna być w tej sprawie bardziej katolicką niż sam papież. Czyżby więc autor rezolucji miał na myśli przeciwstawienie się Armii Czerwonej przy ewentualności wkroczenia przez nią na ziemie polskie w pościgu za hitlerowskim okupantem, nie rozgro­mionym ostatecznie na ziemiach niepolskich? Dokąd ta droga na tym rozdrożu, towarzysze z RPPS?

Przytoczone wyjątki z uchwał III Zjazdu RPPS nie wy­czerpują naszej negatywnej oceny całości uchwał. Pozytywna ich część, jak potępienie bratobójczych mordów i dążeń polskiej reakcji do wywołania wojny domowej, stosunek do czwórporozunyenia i stanowisko w sprawie związków zawo­dowych, przytłoczona jest wyżej omówionymi „teoriami”, które ruchowi robotniczemu i Polsce mogą przynieść tylko szkodę. „Teorie” te nie są groźne tylko o tyle, że po pierwsze: na pewno nie podziela ich większość członków RPPS i są one tylko rezultatem uwicia sobie w sposób sprytny gniazda w łonie RPPS przez pewne trockistowskie elementy, a po drugie: RPPS daleko jeszcze do tego, aby stała się decydu­jącym czynnikiem w życiu politycznym kraju. Nie będzie zaś nim nigdy, jeśli nie nada swojej linii politycznej kursu przystosowanego do rzeczywistego, a nie urojonego biegu wydarzeń światowych, zgodnie z którymi kształtować się musi i rzeczywistość polska.


„Trybuna Wolności",
15 X 1943, nr 42.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz