niedziela, 18 listopada 2012

Walka i samoobrona narodu w związku z terrorem okupanta.


Referat odczytany na pierwszym plenarnym posiedzeniu KRN 1 stycznia 1944 r.

Władysław Gomułka nie mógł być na pierwszym posiedzeniu KRN ze względów konspiracyjnych.

Rado Narodowa!

Od nas, od Krajowej Rady Narodowej, oczekiwać będzie cały naród, cały kraj, każdy zakątek skrwawionej ziemi pol­skiej, jednego przede wszystkim wskazania: co robić wobec masowego bestialskiego terroru okupanta? Jakie środki zastosować dla przerwania pasma zbrodni potwora hitlerow­skiego, który zalewa bruki miast polskich potokami krwi tysięcy niewinnie pomordowanych, a ogniem i żelazem niszczy wieś polską.

Sprawa ta urosła do zagadnienia biologicznej zagłady ca­łego narodu polskiego na wzór kompletnej zagłady Żydów na ziemiach polskich.

Naród polski daremnie wyczekuje po dzień dzisiejszy od­powiedzi na to pytanie od tych, którzy mianowali się jego przewodnikami Na próżno zwracał się wzrok i słuch ogółu społeczeństwa polskiego ku rządowi emigracyjnemu w Lon­dynie i jego krajowym ośrodkom wykonawczym. Rząd ten, w odpowiedzi na bestialskie zbrodnie okupanta, zdobył się na taką poradę dla narodu: „Wiemy o wszystkim, wiemy, co się dzieje, co przeżywacie. Wytrwajcie, bohaterzy. Nie dajcie się prowokować do przedwczesnych wystąpień”.

Jeśli rząd emigracyjny wie, co się dzieje w kraju — a wie, bo sam o tym zapewnia — to przez swoje zalecenia staje się współodpowiedzialnym za mordy hitlerowskie, dokonywane na narodzie polskim. Wie o wszystkim, a zaleca narodowi bierność, wytrwanie i wyczekiwanie.

Na co ma wyczekiwać naród? Na kolejkę w szeregach do egzekucji? Taki bowiem jest tragiczny sens wyczekiwania.

Jeśli wódz armii widzi, jak wróg wyniszcza jego najlepsze bataliony i zakazuje walki, jeśli nie uruchamia do walki swojej armii i przez to samo stwarza warunki do całkowitego jej zniszczenia, to wódz taki wraz ze swym sztabem, jest albo kompletnym ignorantem w dziedzinie dowodzenia, albo świa­domym sprzymierzeńcem wroga.

Hitlerowski okupant wyniszcza najlepsze kadry narodu polskiego — młodzież. Wyniszczył szeregi naszej młodzieży przez masowe wywózki do pracy w przemyśle wojennym w Niemczech. Tysiące z nich odesłał z powrotem do kraju, jako kaleki — ofiary bombardowań lub też niewolniczych warunków bytu i pracy. Tysiące legło śmiercią od bomb naszych angielsko-amerykańskich sprzymierzeńców. Setki ty­sięcy i miliony pracują dla zwiększenia potencjału wojennego swego kata, mordercy i okupanta ich Ojczyzny.

Gdy okupant nasycił swój przemysł naszymi najlepszymi siłami, usunął w ten sposób z pola walki narodu polskiego ogromną ilość naszych najlepszych batalionów i niszczy obec­nie pozostałe resztki w masowych egzekucjach ulicznych, w masowych mordach za murami więzień i obozów.

A rząd polski w Londynie powiada tej młodzieży: „Cze­kajcie, nie podnoście broni na wroga, jeszcze czas”.

Nasuwać się musi pytanie, co oznacza takie stanowisko: ignorancję, ślepotę polityczną czy zdradę? Panowie emigranci londyńscy w spokoju i dostatku czekają na objęcie władzy w Polsce i temu celowi podporządkowują wszystkie swoje nakazy i zalecenia dawane krajowi. Los narodu obchodzi ich o tyle, o ile mieści się w ich rachubach dojścia do władzy. Stąd płyną nakazy wyczekiwania, zakazy walki, nazywanie samoobrony prowokacją i rozpalanie bratobójczej wojny domowej.

Naród polski przekonał się, że emigracyjny rząd londyński nie mu skutecznej drogi złamania terroru okupanta nie uczyni nic, aby zapobiec straszliwej, niszczycielskiej akcji hitlerowskiej bestii.

Zadanie to spada całym ciężarem na Krajową Radę Naro­dową. Złamanie terroru okupanta, a więc uchronienie przed śmiercią dalszych milionów naszych sióstr i braci może na­stąpić tylko przez zbiorowy wysiłek i zorganizowaną walkę całego narodu.

To musimy powiedzieć narodowi jasno i otwarcie. Są tacy nawet uczciwi ludzie, którzy twierdzą, że gdyby alianci za­grozili w odwet za rozstrzeliwanie Polaków rozstrzeliwaniem Niemców przebywających w ich krajach, uznając ich za za­kładników — to groźby tej uląkłby się hitlerowski okupant i zaprzestałby tracenia Polaków. Ratunku dla siebie szukają u Anglików i Amerykanów.

Alianci nie mogą pójść po linii życzeń tych ludzi zasad­niczo z dwóch powodów: po pierwsze, ci Niemcy, którzy prze­bywają w ich krajach, w swojej masie nie są zwolennikami hitlerowskiego reżymu, zatem Hitler mógłby być tylko za­dowolony, gdyby rękami aliantów niszczył swych wrogów (co nie przeszkodziłoby propagandzie hitlerowskiej rozpętać odpowiednią kampanię), po drugie oznaczałoby to przejęcie przez aliantów od hitleryzmu tych metod, które są najbardziej przez nich zwalczane, i byłoby zaprzeczeniem jedynego sensu wojny, jakim jest zniszczenie wszystkiego, co reprezentuje sobą hitleryzm — rdzeń faszyzmu światowego. A co najważ­niejsze, rozstrzeliwanie niewinnych ludzi przez aliantów nie miałoby żadnego wpływu na zmniejszenie terroru hitlerow­skiego w Polsce.

Równie naiwne jest domaganie się bombardowań miast i ludności niemieckiej w odwet za mordowanie Polaków.

Naiwne, dlatego, że po pierwsze: hitleryzm nie prowadzi wojny dla uratowania narodu niemieckiego od zguby, lecz dla uratowania siebie, swego systemu i kliki zbrodniarzy, która ten system stanowi; po drugie: akcja bombardowania Niemiec jest niezależna od sprawy terroru w Polsce i byłaby pro­wadzona, i to w takim samym zakresie, nawet wówczas, gdyby terroru tego nie było. Naturalnie, że nawet dziesięćkroć większe bombardowanie nie wpłynie ani na jotę na terror hitlerowski w Polsce.

Prócz naiwności, jaką jest wskazywanie tego rodzaju dróg zwalczania terroru w Polsce, tkwi w tym również niebezpie­czna, reakcyjna metoda odwracania uwagi narodu polskiego od tego niezaprzeczalnego faktu, że złamanie hitlerowskiego terroru uzależnione jest w pierwszej i decydującej mierze od samego narodu polskiego.

Siłę, zwłaszcza tak brutalną i bezwzględną, jaką jest hitle­ryzm, okiełznać można tylko siłą.

Na terror hitlerowski jest tylko jeden skuteczny środek — odwet i walka masowa. Wszelkie odwoływanie się do uczuć świata jest oszukiwaniem samego siebie, oszukiwaniem narodu.

Jakie są źródła i przyczyny wzmożenia terroru hitlerow­skiego w Polsce?

Wraża propaganda faszyzmu polskiego spod znaku sanacji, ozonu, endecji, ONR czy Falangi, w ślad za propagandą hitlerowską próbuje usprawiedliwić hitlerowskie bestialstwa bojową akcją żołnierzy Polski podziemnej, nazywaną komu­nistyczną prowokacją. Na strumieniach krwi polskiej, zmy­wającej mury domów i bruki ulic, na bezgranicznej rozpaczy rodzin ofiar hitlerowskiego terroru próbują ci szakale zbijać swój kapitał polityczny. Jak żerowanie szakala na pobojowisku wywołuje największe obrzydzenie, tak samo obrzydzenie ogar­niać musi każdego uczciwego człowieka wobec metod, przy pomocy, których żerują na narodzie szakale faszyzmu polskie­go dla zabezpieczenia sobie władzy w kraju.

Źródła i przyczyny wzmożonego terroru, hitlerowskiego w Polsce tkwią w jej geograficznym położeniu, rozpatrywa­nym pod kątem obecnych działań wojennych. Hitlerowski terror w Polsce był zawsze najsilniejszy w porównaniu z in­nymi okupowanymi krajami, chociaż do stosowania ter­roru nie miał okupant żadnego formalnego pretekstu czy powodu.

Terror w Polsce szalał, gdy nie było tu jeszcze ani Gwardii Ludowej, ani Polskiej Partii Robotniczej i kiedy reakcja pol­ska nie miała na kogo składać winy za niszczycielską akcję okupanta. Terror ten wynikał właśnie z geograficznego po­łożenia Polski i nosił charakter zapobiegawczy.

Dla Niemiec hitlerowskich, szykujących zbójecki napad zbrojny na Związek Radziecki, ziemie polskie stały się bazą wypadową. Utrzymanie spokoju i porządku na terenach tej bazy stanowiło ważny warunek powodzenia akcji wojennej na wschodzie. W tym tkwi przyczyna ówczesnego terroru zapobiegawczego, tragedii Palmir, Wawra, Oświęcimia, masowych aresztowań, łapanek itp.

Po przesunięciu się frontu na wschód ziemie polskie na­brały jeszcze większego znaczenia dla okupanta, jako tereny tranzytu materiału ludzkiego i wojennego, a także jako ba­za aprowizacyjno-zaopatrzeniowa. Wzmógł się wówczas ter­ror okupanta. Wzmogła się akcja gospodarczej eksploatacji kraju, a wraz z tym zrodziła się, bo musiała się zrodzić, walka z terrorem.

W tym okresie powstają pierwsze zorganizowane oddziały partyzanckie Gwardii Ludowej. W miarę klęsk ponoszonych przez armię niemiecką na wszystkich frontach, a szczególnie w miarę przesuwania się frontu wschodniego ku granicom Polski, fala terroru hitlerowskiego rośnie coraz gwałtowniej, gdyż ziemie polskie prócz znaczenia tranzytowego i zaopa­trzeniowego stają się bezpośrednim zapleczem frontowym — najbardziej ważnym punktem samego frontu. Dezorganizacja zaplecza oznacza dezorganizację transportu, osłabia go, przy­czynia się wybitnie do klęsk, do załamywań frontowych. Gdy zaś akcja na szerokim zapleczu przybiera formy masowe i grozi przerośnięciem w powstanie — zagrożony jest cały front.

Hitlerowski okupant, znając żywiołową nienawiść, jaką przepełniony jest cały naród polski — dla odwleczenia swej nieuniknionej klęski chwyta się metod coraz bardziej krwa­wych i coraz bardziej brutalnego terroru. Gdy sam ginie, gdy ciągnie w otchłań śmierci cały naród niemiecki, morduje bezlitośnie i bez skrupułów tych, którzy chociaż i nie biorą udziału w czynnej z nim walce, są jego wrogami, stanowią potencjalną siłę, która przyśpieszyć ma jego zniszczenie. Krwiożercza bestia hitlerowska, nim sama pogrąży się w otchłań zasłużonej śmierci, chce wpierw zniszczyć i uśmier­cić wszystkich, którzy nie chcą razem z nią pójść na skonanie. Takie są prawdziwe źródła i przyczyny masowych egzekucyj ulicznych, zbiorowych i indywidualnych mordów, bestialskie­go mordowania mężczyzn, kobiet i dzieci.

Przed grozą wyniszczenia stoi cały naród polski, grozą tym większą, im słabszą będzie jego samoobrona.

Uratować miliony Polaków przed wyniszczeniem ich przez okupanta można tylko przez wprowadzenie tych milionów do bezwzględnej z nim walki. Innej drogi ratunku nie ma. Nawet sam okupant nie stwarza złudzeń co do tego. Jeszcze kilka miesięcy temu oświadczył narodowi polskiemu jeden z katów hitlerowskich — Sauckel — cynicznie i brutalnie, że „Niemcy, nim przegrają wojnę i opuszczą ziemie polskie, nie pozostawią na nich kamienia na kamieniu”. To są prawdziwe zamiary okupanta, niezależnie od tego, czy naród polski wystąpi do zbrojnej z nim walki, czy też biernie przyglądać się będzie własnej zagładzie, zgodnie z zaleceniami reakcji polskiej i jej rządu emigracyjnego.

Krajowa Rada Narodowa, która po to powstała, aby wskazać narodowi właściwą drogę w ciężkich czasach wojny i niewoli, musi wszystko zrobić, aby ratować naród przed wyniszcze­niem, ratować kraj przed zagładą.

Nieprawdą jest, że naród jest bezsilny wobec terroru oku­panta. Naród może ten terror zahamować, naród może tak uderzyć wroga, że decydująco przyśpieszy jego klęskę ostateczną, a przez to i swoje wyzwolenie. Jeden warunek jest do tego niezbędnie potrzebny, mianowicie zjednoczenie wszy­stkich sił narodu w jednym froncie walki.

Siłę swoją czerpie okupant z naszej siły. Jego siłą wojenną jest normalnie pracujący na ziemiach naszych transport ko­lejowy. Któż to porusza tę wielką machinę? Robotnicy, kole­jarze polscy. W ich rękach leży złamanie tej machiny. Przez nasze ziemie idzie 80 proc. transportu wojennego dla armii niemieckiej na froncie wschodnim. Mamy możność zniszczyć olbrzymią część transportu. Znajdują się w kraju i środki, i ludzie umiejący je zastosować.

Przy pomocy jednej tony plastyku wysadzić można w po­wietrze 500 pociągów naładowanych sprzętem wojennym lub zbirami hitlerowskimi A ileż to ton tego plastyku i innych materiałów wybuchowych spoczywa bezużytecznie i psuje się w ziemi? Kto go przechowuje i strzeże przed użyciem? Dowództwo tzw. Armii Krajowej, dowództwo sanacyjne, które posłuszne rozkazom swego rządu emigracyjnego, nie chce oddać tych materiałów dla walki z wrogiem.

Postępowanie takie równa się zbrodni posyłania nie uzbro­jonych żołnierzy na linię frontu pod kule wroga, boć przecie Polska, jak długa i szeroka, jest w wojnie z Niemcami, sta­nowi drugi wewnętrzny front walki, walki nie mniej ważnej, zażartej i nieubłaganej jak walka na frontach zewnętrznych.

I jeśli nie mają sensu żadne apele i skamlanie pod adresem naszych sojuszników o przyjście nam z pomocą wobec terroru okupanta, to sensu nabiera jeden tylko nasz apel pod ich adresem: dajcie nam broń, dajcie materiały wybuchowe, któ­rych nie chce nam dać rząd polski w Londynie, gdyż chcemy i możemy skutecznie walczyć z okupantem.

W walce z hitlerowskim terrorem metody walki zbrojnej i dywersyjno-sabotażowej nie są jedynymi środkami, które może skutecznie zastosować naród polski Walkę zbrojną i sabotażowo-dywersyjną może prowadzić tylko część narodu, ujęta w formacje wojskowe. Wielkie zadanie do spełnienia będzie tu miała usankcjonowana i formalnie powołana do życia dzisiejszym dekretem Krajowej Rady Narodowej Armia Lu­dowa i jej Dowództwo. Jej zadaniem będzie rozwinąć tę walkę, skupić w swych szeregach tych wszystkich żołnierzy Polski podziemnej, którzy chcą walczyć zbrojnie z okupantem.

Do walki ostatecznej musi jednak stanąć cały naród, a nie tylko jego uzbrojona część. Siła okupanta tkwi w naszej pracy, dlatego że my pracujemy dla niego, pracujmy w transporcie i komunikacji, pracujemy w fabrykach zbrojeniowych lub służących potrzebom wojny, zaopatrujemy go w środki żywnościowe. Posiadamy siłę, którą okupant obraca na swoją korzyść, lecz którą można skierować przeciwko niemu. Sparaliżowanie głównych ośrodków pracujących dla wroga przez strajk powszechny — jest bronią w rękach narodu nie mniej groźną od każdej innej broni.

Broń tę należy sposobić, aby mogła być z powodzeniem użyta, jako środek w walce z terrorem okupanta, w walce o wyzwolenie. I znowu warunkiem niezbędnym dla użycia tej potężnej broni jest zjednoczenie wszystkich sił klasy robot­niczej na platformie walki z okupantem. Wyrazem tego zjed­noczenia i organizacyjnego przygotowania całej klasy robot­niczej do strajku powszechnego winny stać się robotnicze komitety fabryczne, warsztatowe czy załogowe, złożone z przedstawicieli wszystkich organizacji politycznych i zawo­dowych, działających w każdej fabryce, w każdym ośrodku pracy.

Połączone w walce z wrogiem siły wojskowych i cywilnych organizacji narodu — oto droga do łamania terroru okupanta do ocalenia milionów przed wyniszczeniem. Po tej drodze prowadzić chce naród Krajowa Rada Narodowa.

Naród polski w pełni musi zdać sobie sprawę z tego, że terror okupanta jest organicznie związany z jego pobytem na ziemiach polskich. Dlatego to zespolenie wysiłków narodu polskiego z wysiłkiem armii alianckich i narodów sprzymie­rzonych, a szczególnie zsynchronizowanie walki narodu pol­skiego z operacjami wojennymi Armii Czerwonej dla osta­tecznego zdruzgotania hitlerowskiego okupanta staje się naj­ważniejszym zadaniem chwili obecnej.

Reakcja polska i jej rząd emigracyjny robią wszystko, aby wojna trwała jak najdłużej, i dlatego wzywają naród do spo­koju, do bierności, do wyczekiwania. Reakcja polska ponad wszystko nienawidzi Związku Radzieckiego i ponad wszystko obawia się polskich mas pracujących. Stąd jej gra na prze­wlekanie wojny, gra, za którą codziennie płaci naród polski setkami i tysiącami ofiar.

By uniknąć tych ofiar, by uniknąć grozy spustoszenia kraju przez okupanta, podobnie jak spustoszono tereny Związku Radzieckiego, by uniknąć masowego wyniszczenia przez oku­panta — naród polski, nim działania wojenne przeniosą się na jego ziemie, musi dać z siebie wszystko dla przyśpieszenia klęski okupanta, przyśpieszenia chwili zakończenia wojny oraz zdobycia pełnej wolności i niepodległości Polski.

Protokół pierwszego plenarnego posiedzenia Krajowej Rady Narodo­wej, Warszawa 1947, s. 48—55.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz