Wygłoszone 19 VI 1967
Towarzysze!
Towarzysze!
W imieniu Komitetu Centralnego Polskiej
Zjednoczonej Partii Robotniczej
witam gorąco i serdecznie wasz VI Kongres Związków Zawodowych w Polsce
Ludowej. Serdeczne pozdrowienia przekazuję z okazji kongresu wszystkim
działaczom ruchu zawodowego w kraju i całej 8-milionowej rzeszy robotników i
pracowników umysłowych zorganizowanych w związkach zawodowych.
Partia nasza przywiązuje wielką wagę do
obrad waszego kongresu. Reprezentujecie, towarzysze delegaci, najbardziej
masową i powszechną organizację ludzi pracy w systemie demokracji ludowej. W
ramach naszego państwa socjalistycznego i w naszym systemie planowego
gospodarowania związki zawodowe posiadają szerokie uprawnienia i spełniają
wielorakie, odpowiedzialne funkcje społeczne. We współdziałaniu z organami
państwa ludowego i administracji gospodarczej związki zawodowe są rzecznikiem
codziennych materialnych i kulturalnych interesów ludzi pracy, jednym z
najważniejszych organizatorów uczestnictwa klasy robotniczej w zarządzaniu gospodarką
narodową i walki o wzrost siły ekonomicznej naszej ludowej ojczyzny.
Związki zawodowe — jako współgospodarz
kraju muszą łączyć stale w swej działalności troskę o podnoszenie poziomu życiowego
mas
pracujących z mobilizacją wysiłków klasy robotniczej i wszystkich ludzi pracy
na rzecz zapewnienia wzrostu produkcji i jak najwyższej jej ekonomicznej
efektywności.
Wzrost produkcji i wzrost społecznej
wydajności pracy są bowiem kardynalnym warunkiem wzrostu stopy życiowej
narodu. Od potencjału ekonomicznego kraju zależy jego pozycja na arenie
międzynarodowej, jego siła obronna, jego bezpieczeństwo. O tych naczelnych
sprawach bytu narodu nie wolno nam zapominać w żadnych okolicznościach, szczególnie
zaś obecnie, gdy sytuacja międzynarodowa ulega dalszemu zaostrzeniu. Na tym w
pierwszym rzędzie pragnę skupić waszą uwagę, towarzysze!
Mam tu na myśli dokonaną ostatnio agresję
Izraela przeciwko krajom arabskim, która w powiązaniu z jego aneksjonistycznymi
planami stworzyła nową groźbę dla pokoju światowego, dolała oliwy do ognia
istniejącego już uprzednio napięcia międzynarodowego, wytworzonego przez
amerykańską interwencję zbrojną i eskalację wojny w Wietnamie.
Aby lepiej zrozumieć źródła brutalnej,
nagłej napaści Izraela na kraje arabskie, jak w ogóle, źródła trwającego już od
lat dwudziestu konfliktu między Izraelem a państwami arabskimi, trzeba choćby w
wielkim skrócie przypomnieć, jak powstało państwo izraelskie.
Po I wojnie światowej Palestyna,
stanowiąca poprzednio część składową Turcji, została okupowana przez Wielką Brytanię,
która w roku 1920 na mocy uchwały Ligi Narodów otrzymała powiernictwo
mandatowe nad terytorium palestyńskim. W momencie otrzymania mandatu kolonialnego
przez rząd brytyjski Palestyna liczyła ok. 700 tys mieszkańców, w tym ok. 50 tys. Żydów.
W okresie międzywojennym prawie cały
obszar Bliskiego Wschodu — z wyjątkiem Arabii Saudyjskiej i Jemenu — znajdował
się w kolonialnej zależności od Anglii i i Francji. Jednak już podczas II wojny
światowej rozwinął się w tym rejonie potężny ruch narodowowyzwoleńczy ludów
arabskich, który przybrał na sile w latach powojennych i doprowadzał do likwidacji
systemu kolonialnego w krajach arabskich.
Ruch wyzwoleńczy rozwinął się także na
terytorium Palestyny gdzie jednakże walka z angielskim
reżimem kolonialnym miała szczególnie złożony charakter, z uwagi na skomplikowane
stosunki narodowościowe na tym terenie. Kolonialne ,władze angielskie od chwili
objęcia mandatu nad terytorium palestyńskim, kierując się tzw. Deklaracją
Balfoura, na mocy której rząd Wielkiej Brytanii zobowiązał się do
współdziałania w tworzeniu „żydowskiego ogniska narodowego” w Palestynie i
pozyskania w ten sposób pomocy międzynarodowego kapitału żydowskiego, otwarły
szeroko wrota imigracji Żydów do Palestyny, w rezultacie czego ludność
żydowska wzrosła w roku 1937 do 460 tys. osób. W 10 lat później, to jest w 1947
r., Palestyna liczyła 1 237 tys. ludności arabskiej i 608 tys. ludności
żydowskiej. Równolegle do tego, jeszcze w okresie międzywojennym, kolonialne
władze angielskie przekazały niektóre funkcje administracyjne na tym terenie
tzw. agencji żydowskiej.
Zarówno Arabowie, jak i Żydzi walczyli o
unieważnienie angielskiego powiernictwa kolonialnego w Palestynie i przyznanie
niezależności temu krajowi. Za tym żądaniem kryły się jednak różne koncepcje,
różne racje i interesy ludności tego obszaru. Organizacje Arabów palestyńskich
i kraje arabskie żądały utworzenia niezawisłego państwa palestyńskiego, w którym
zarówno Arabowie, jak i Żydzi korzystaliby z równych praw politycznych i
obywatelskich. Za utworzeniem dwunarodowego, żydowsko-arabskiego państwa
gwarantującego równe prawa obu narodom wypowiadała się wówczas również Komunistyczna
Partia Palestyny oraz Liga Arabsko-Żydowska. Natomiast organizacje
syjonistyczne żądały przekształcenia całej Palestyny w państwo żydowskie,
znajdując dla tej idei pełne poparcie ze strony Stanów Zjednoczonych. Wielka
Brytania pragnęła zachować swoje pozycje w Palestynie, proponując powołanie
„trójstronnego”, anglo-arabsko-żydowskiego zarządu
nad tym krajem. W tej sytuacji problem Palestyny przekazano
do rozpatrzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych.
W roku 1947 sesja Zgromadzenia Ogólnego
ONZ przyjęła rezolucję o powołaniu specjalnej komisji, złożonej z 11 przedstawicieli różnych państw, w celu
zbadania sytuacji w Palestynie i opracowania odpowiednich
zaleceń. Komisja nie zajęła jednolitego stanowiska. Większość komisji
zaproponowała podział
Palestyny na dwa niezależne państwa: żydowskie i arabskie, zaś mniejszość proponowała
przekształcić Palestynę w jednolite państwo o organizacji federalnej.
Związek Radziecki, którego przedstawiciel nie wchodził w skład komisji, proponował utworzenie niezależnego,
demokratycznego państwa arabsko-żydowskiego, opartego na równych
prawach obu narodowych
grup ludności. Propozycja ta nie uzyskała jednak w ONZ niezbędnego poparcia. 29
listopada 1947 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ, mimo sprzeciwu Arabów i Żydów,
przyjęło rezolucję zalecającą
utworzenie na terytorium Palestyny dwóch niezależnych państw — żydowskiego i
arabskiego, połączonych unią gospodarczą. Państwo arabskie miało
liczyć 11 tys. km2, a żydowskie — 14 tys. km2. Ponadto
ONZ zaleciła umiędzynarodowienie strefy Jerozolimy.
Wielka Brytania, która nadal jeszcze
sprawowała w tym czasie mandat powierniczy w Palestynie, odmówiła wprowadzenia
w życie rezolucji ONZ. Bezpośrednio po podjęciu przez ONZ tej rezolucji
wybuchły starcia zbrojne między ludnością żydowską i arabską w Palestynie. 14
maja 1948 r. Wielka Brytania zrzekła się zwierzchnictwa mandatowego nad
Palestyną i wycofała z tego terytorium swoje wojska oraz administrację. W tym
samym dniu w Tel-Awiwie zostało proklamowane państwo żydowskie pod oficjalną
nazwą: państwo Izrael. Na terytorium, które zgodnie z uchwałą ONZ miało być
przekazane Izraelowi, ludność arabska stanowiła w maju 1948 r. 45 proc. ogółu ludności.
Z chwilą proklamowania państwa Izrael
różnice i waśnie narodowościowe przerodziły się w wojnę między Izraelem a
krajami arabskimi, które wystąpiły w obronie terroryzowanej i masakrowanej
palestyńskiej ludności arabskiej. Działania wojenne trwały z przerwami przeszło
rok. W wyniku tej wojny Izrael przyłączył do terytorium przyznanego mu w
rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, liczącego — jak wspomnieliśmy — 14 tys.
km2, jeszcze 6,7 tys. km2 z obszaru, który zgodnie z tą
rezolucją przeznaczony został dla arabskiego państwa palestyńskiego. Państwo
Izrael już w początkowym okresie swego istnienia pogwałciło więc brutalnie
rezolucję zgromadzenia Ogólnego ONZ, co — rzecz jasna — musiało spotęgować
antagonizm między nim a krajami arabskimi. Dla przyszłych stosunków między
Izraelem a państwami arabskimi najgorsze było to, że w toku tej pierwszej
wojny izraelsko-arabskiej wojska izraelskie masowo i brutalnie przepędziły
ludność arabską z zagarniętych terenów, niszcząc jednocześnie wioski i osiedla,
aby uniemożliwić jej powrót na miejsce zamieszkania. W ten sposób ok. 900 tys.
Arabów palestyńskich zostało wyrzuconych ze swojej ojczyzny, ze swojej ziemi,
którą zamieszkiwali ponad 1300 lat. Ich majątek został skonfiskowany przez
władze izraelskie. Na domiar złego, władze izraelskie już po ustaniu działań
wojennych kontynuowały relegowanie ludności arabskiej, co zwiększało liczbę
wypędzonych. Towarzyszyła mu dyskryminacja polityczna i ekonomiczna Arabów
pozostałych w Izraelu. Przytłaczająca ich większość została osiedlona w tzw.
strefach bezpieczeństwa i pozbawiona prawa poruszania się nie tylko wewnątrz
całego kraju, lecz także między jedną strefą a drugą. Za nieprzestrzeganie
przepisów „o zakazie poruszania się” oddawano Arabów pod sąd. Zarobki
robotników arabskich były niższe o 20—30 proc. od zarobków robotników
żydowskich. Izrael stworzył więc wyjątkowo ciężkie warunki życia dla ludności
arabskiej, postawił ją faktycznie poza prawem. Wszystko to spowodowało
powstanie zapory wrogości między Izraelem a państwami arabskimi, które w tych warunkach nie mogły formalnie uznać państwa Izrael.
Wyrzuceni z ziemi palestyńskiej, uchodźcy
arabscy przeszli na terytorium sąsiednich krajów arabskich i znaleźli się w niezmiernie
trudnych warunkach życiowych. Po dzień dzisiejszy uchodźcy ci, których liczba
stale wzrasta, przede wszystkim wskutek wysokiego przyrostu naturalnego, i
według danych arabskich wynosiła w 1966 r. ok. 1450 tys. osób, otrzymują pomoc
od wyspecjalizowanej organizacji ONZ do spraw uchodźców. Kwota pomocy na 1
osobę wynosi miesięcznie 10 kg mąki, 0,5 kg ryżu, 0,6 kg cukru, 0,5 kg tłuszczu
oraz 1 kg ubrania na rok i 1 kołdra na 3 lata.
Jak widzimy, państwo Izrael zrodziło się
w ogniu wojny skierowanej przeciwko Arabom palestyńskim i przeciwko krajom
arabskim. W sytuacji geograficznej Izraela, który na wszystkich swoich
granicach lądowych sąsiaduje z krajami arabskimi, wypędzenie Arabów
palestyńskich i polityka wrogości wobec krajów arabskich dowodzą, że.
przywódcy tego państwa prowadzili i nadal prowadzą politykę samobójczą z punktu
widzenia perspektyw Izraela. Pierwsza wojna izraelsko-arabska została
zakończona podpisaniem układu o zawieszeniu broni między Egiptem a Izraelem w
dniu 24 lutego 1949 r. Układ ten, zawarty zgodnie z uchwałami Rady Bezpieczeństwa
Organizacji Narodów Zjednoczonych, określił graniczną linię rozejmu między
tymi państwami, ustalił powołanie egipsko-izraelskiej komisji pod
przewodnictwem przedstawiciela ONZ dla nadzorowania wykonania postanowień
układu. W układzie tym powiedziano, że „żadne postanowienie umowy niniejszej
nie przesądza praw, roszczeń i stanowiska którejkolwiek ze stron odnośnie
ostatecznego pokojowego załatwienia sprawy palestyńskiej” oraz że „umowa
niniejsza pozostanie w mocy do czasu, aż strony osiągną porozumienie w sprawie
pokoju”
Egipsko-izraelski układ z 1949 r. jest
dokumentem wielkiej wagi. Jest to bowiem dokument, w którym strona arabska, przez jego podpisanie, uznała fakt istnienia
państwa Izrael. Na gruncie tego układu stoi również obecnie Zjednoczona Republika
Arabska, czemu dał wyraz jej prezydent Naser przed czerwcową agresją Izraela.
Nie jest prawdą, że państwa arabskie postawiły przed sobą, jako naczelny cel
swej polityki wobec Izraela, likwidację tego państwa. Przeczy temu egipsko-izraelski
układ z 1949 r., przeczy temu również oświadczenie Ligi Państw Arabskich z dnia 21 czerwca 1950
r., w którym czytamy: „Państwa arabskie oświadczają, że najlepszym i najpewniejszym
sposobem utrzymania pokoju i ustabilizowanej sytuacji na Bliskim Wschodzie jest
rozwiązanie problemów na zasadach prawa
i słuszności, jest przywrócenie stosunków przyjaźni i harmonii panujących tu
swego czasu oraz przystąpienie da wykonania rezolucji Organizacji Narodów
Zjednoczonych, dotyczących repatriacji uchodźców palestyńskich oraz wypłaty im
odszkodowania za ich własność i mienie”. Była to wyraźna oferta krajów
arabskich pod adresem Izraela. Ale państwo to przez cały czas swego istnienia
nigdy nie zrobiło kroku, który by świadczył o dobrej woli porozumienia się z
jego sąsiadami, czego naczelnym warunkiem było i jest uznanie słusznych praw i
pretensji wypędzonych z terytorium Izraela Arabów palestyńskich. Wręcz
przeciwnie — propaganda syjonistyczna w Izraelu i całym świecie, kierując się
dążeniem do dalszego podboju ziem arabskich, oraz propaganda państw
imperialistycznych, dla których Izrael stał się odskocznią do walki z ruchem
antyimperialistycznym narodów arabskich — widząc słusznie w tym ruchu
zagrożenie swoich bajońskich zysków osiąganych z eksploatacji złóż ropy
naftowej w krajach arabskich — wmawiała ciągle i nadal wmawia światowej opinii
publicznej, jakoby polityka państw arabskich była przyczyną napięcia między
nimi a Izraelem i jakoby jedynym celem ich polityki było wymazanie państwa
Izrael z mapy krajów Bliskiego Wschodu.
Nie należy się dziwić, że wśród Arabów,
zwłaszcza wypędzonych ze swojej ziemi, podnosiły się i takie głosy, to jest
głosy żądające likwidacji państwa Izrael. Rodziła je nieprzejednana polityka
wrogości Izraela w stosunku do Arabów, odrzucanie przez rządy państwa Izrael
uchwał Organizacji Narodów Zjednoczonych w sprawie powrotu Arabów palestyńskich
na swoje ziemie względnie wypłacenia wysiedlonym odpowiedniego odszkodowania, a
przede wszystkim głosy takie wzmogły się po trójstronnej
izraelsko-francusko-angielskiej wojennej napaści na Zjednoczoną Republikę
Arabską w październiku 1956 r. Historia tej napaści jest bardzo pouczająca i
warto ją przypomnieć.
W roku 1952 została obalona monarchia w
Egipcie i doszły do władzy w tym kraju antyimperialistyczne siły, kierowane
przez ówczesnego pułkownika, a obecnego prezydenta ZRA — Nasera. Był to potężny
cios wymierzony kolonializm j imperializm — przede wszystkim brytyjski. Zapoczątkowany
w Egipcie proces postępowych przeobrażeń nurtujących kraje arabskie sprawiał,
że interesy wielkich mocarstw stawały się w coraz większym stopniu zbieżne z
antyarabską polityką kół rządzących Izraela, z ich dążeniami
ekspansjonistycznymi wobec krajów arabskich. W obliczu tych wydarzeń rząd
Izraela uznał za wskazane zacieśnić swoje stosunki sojusznicze ze Stanami
Zjednoczonymi, Wielką Brytanią i Francją i oprzeć swoją politykę na ścisłym
współdziałaniu z tymi państwami. Izrael stał się wyraźnie przyczółkiem
imperializmu i sprzymierzeńcem kapitalistycznych monopoli przeciw krajom
arabskim.
W lipcu 1956 r. prezydent Republiki
Egipskiej ogłosił nacjonalizację Kanału Sueskiego, a w trzy miesiące później —
w rezultacie tajnego porozumienia zawartego między izraelskim rządem Ben
Guriona, brytyjskim rządem Edena i francuskim rządem Guy Molleta — nastąpiła
nikczemna napaść zbrojna tych krajów na Republikę Egipską.
Natychmiast po nacjonalizacji Kanału
Sueskiego ówczesne rządy Francji i Wielkiej Brytanii rozpętały kampanię przeciw
Republice Egipskiej, wysuwając bezpodstawną tezę, iż nacjonalizacja kanału
jest pogwałceniem prawa międzynarodowego. Żądały one ustanowienia
międzynarodowej kontroli nad kanałem. Negocjacje w tej sprawie zakończyły się
fiaskiem. Nacjonalizacja kanału była bowiem wewnętrzną sprawą Republiki
Egipskiej, a prawo swobodnego przepływu przez kanał zostało zagwarantowane w
deklaracji prezydenta Nasera. Po nacjonalizacji żegluga na kanale nadal
odbywała się sprawnie, mimo odwołania przez państwa zachodnie pilotów
przeprowadzających statki przez kanał. Sprawność żeglugi zapewniła pomoc
udzielona przez kraje socjalistyczne, w ich liczbie także przez Polskę, która
skierowała grupę pilotów polskich do dyspozycji rządu egipskiego. Nie było więc
żadnych podstaw dla omawiania sprawy nacjonalizacji Kanału Sueskiego na
konferencji międzynarodowej, do czego dążyły państwa imperialistyczne, a co
odrzuciła Republika Egipska. Mimo to rządy brytyjski i francuski, działając w
porozumieniu z rządem izraelskim, postanowiły dokonać inwazji zbrojnej na
Republikę Egipską i narzucić siłą międzynarodową kontrolę nad Kanałem Sueskim.
Ich sztaby wojskowe przygotowały plan inwazji, która została przyspieszona w
związku z wydarzeniami węgierskimi.
W tajnym porozumieniu
brytyjsko-francusko-izraelskim ustalono, że wspólną napaść na Republikę Egipską
rozpocznie Izrael, a w ślad za nim pójdzie Wielka Brytania i Francja. Jako
pretekst do napaści Izrael wysunął rzekome zagrożenie swego bezpieczeństwa ze
strony Republiki Egipskiej. Przygotowując tę napaść, socjaldemokratyczny
premier rządu Izraela, Ben Gurion, napisał list do socjaldemokratycznego
premiera rządu Francji Guy Molleta, w którym wskazywał na rzekomy stan
zagrożenia państwa Izrael spowodowany dostawami radzieckiej broni dla Republiki
Egipskiej.
Rzeczywiście, sytuacja na granicy
egipsko-izraelskiej była napięta - ale z winy Izraela. W lutym 1955 r. wojska
izraelskie niespodziewanym atakiem zdobyły miasto Gazę, gdzie dokonały
zniszczeń i mordów, a następnie wróciły na terytorium Izraela. Po tym
bandyckim wypadzie rząd Republiki Egipskiej zaczął pośpiesznie umacniać okolice
Gazy, w których zresztą wielokrotnie dochodziło do starć egipsko-izraelskich.
Po obu stronach granicy izraelsko-egipskiej nastąpiła koncentracja wojsk.
Zaniepokojony tą sytuacją ówczesny sekretarz generalny ONZ Hammarskjoeld
podjął interwencję i uzyskał od prezydenta Nasera zgodę na wycofanie z
pogranicza wojsk egipskich — pod warunkiem, że Izrael uczyni to samo. Jednak
rząd Ben Guriona nie wyraził zgody na wycofanie wojsk izraelskich z pogranicza
Republiki Egipskiej, wobec czego na pograniczu państwa Izrael pozostały także
wojska egipskie.
Dalszy bieg wydarzeń jest następujący. W październiku
1956 r. wybucha kontrrewolucyjne powstanie w Budapeszcie i w ślad za tym
powstaje pod kierownictwem tow. Kadara nowy rząd węgierski, który zwraca się do
Związku Radzieckiego o pomoc w zdławieniu reakcyjnej rebelii. W drugiej połowie
października, na tajnej konferencji z udziałem premiera rządu francuskiego Guy
Molleta i premiera rządu brytyjskiego Edena, następuje uściślenie planów
inwazji na Republikę Egipską. 22 października, w miejscowości Sevres pod
Paryżem, premier rządu Izraela Ben Gurion spotyka się tajnie z upoważnionymi
przedstawicielami Wielkiej Brytanii i Francji w celu ostatecznego uzgodnienia
działań wojennych. Zostaje zawarta tajna umowa, którą w imieniu swych rządów
podpisali: Pineau, Patrick Dean oraz Ben Gurion. 29 października wojska
izraelskie uderzają na pozycje egipskie, przekraczają kilkoma kolumnami
granicę i zmierzają ku strefie Kanału Sueskiego. 30 października — zgodnie z
brytyjsko-francusko-izraelską umową zawartą w Sevres — Anglia i Francja
wystosowały do Republiki Egipskiej i do państwa Izrael ultimatum wzywające
rządy obu krajów do
natychmiastowego wstrzymania iłach działań wojennych i do wycofania
swych wojsk
ze strefy Kanału Sueskiego, a od rządu Republiki Egipskiej ultimatum domagało
się wyrażenia w ciągu
12 godzin zgody na zajęcie przez wojska francusko-brytyjskie kluczowych
pozycji pad kanałem: Port Saidu, Ismailii i Suezu.
Dalej wszystko toczy się według
tego
zbrodniczego spisku brytyjsko-francusko-izraelskiego. Rząd Izraela — rzecz jasna
akceptuje natychmiast wszystkie
warunki ultimatum brytyjsko-francuskiego, którego treść została uprzednio z nim uzgodniona,
zaś rząd Republiki
Egipskiej, zgodnie z przewidywaniami uczestników spisku, odrzuca to ultimatum w
dniu 31
października. Tego
samego dnia wojska brytyjskie i francuskie podejmują oficjalne działania wojenne
przeciwko Republice Egipskiej.
W dniu wystosowania ultimatum premier
rządu francuskiego Guy Mollet na posiedzeniu francuskiego Zgromadzenia Narodowego
wygłosił przemówienie, w którym zawarty jest zwrot następującej treści: „Rząd
francuski uważa, że dzisiaj nie może jeszcze zaaprobować lub też potępić akcji
izraelskiej”. Wypowiedź ta łącznie z zawartym w brytyjsko-francuskim ultimatum
wezwaniem skierowanym do rządu izraelskiego i rządu egipskiego do
natychmiastowego przerwania działań wojennych stanowią klasyczny przykład, w
jaki sposób agresorzy ukrywają swoje prawdziwe oblicze i usiłują wprowadzić w
błąd narody swoich krajów i światową opinię publiczną.
W trójstronnej agresji przeciwko
Republice Egipskiej nie przyjęły udziału Stany Zjednoczone. Nie leżało bowiem w
ich interesach umocnienie pozycji Wielkiej Brytanii i Francji na Bliskim
Wschodzie. Przeciwnie, monopolistyczny kapitał amerykański pragnął umocnić
własne pozycje w tym rejonie kosztem Wielkiej Brytanii i Francji. Sekretarz
Stanu USA Dulles odradzał premierowi rządu Wielkiej Brytanii Edenowi podejmowanie
akcji militarnej przeciw Republice Egipskiej. Z tych przyczyn w dalszym toku
przygotowania tej akcji rząd USA nie był już informowany o planowanej
trójstronnej agresji.
W tych okolicznościach w dniu 5 listopada
Związek Radziecki skierował do rządów Wielkiej Brytanii, Francji i Izraela
oświadczenie, w którym — opierając się na uchwale Zgromadzenia Ogólnego ONZ —
żądał natychmiastowego przerwania działań wojennych i wycofania wojsk
agresorów z terytorium egipskiego, a jednocześnie zaproponował Stanom Zjednoczonym
podjęcie wspólnej akcji dla zrealizowania tego celu. W rezultacie tych posunięć trójstronna agresja
zakończyła się 6 listopada i wojska brytyjskie, francuskie oraz izraelskie
musiały opuścić terytoria Republiki Egipskiej. Rząd izraelski nie chciał jednak
opuścić zaanektowanego rejonu Gazy i dopiero po wprowadzeniu do tego rejonu
wojsk Organizacji Narodów Zjednoczonych wojska izraelskie zostały wycofane z
tego obszaru.
Pragnę tu podkreślić bardzo istotny fakt,
ilustrujący agresywną postawę państwa Izrael wobec krajów arabskich. Bezpośrednio
po trójstronnej napaści na Republikę Egipską Organizacja Narodów Zjednoczonych
podjęła uchwałę zalecającą obsadzenie granicy egipsko-izraelskiej po obu
stronach przez wojska pozostające pod dowództwem ONZ, złożone z formacji
wojskowych, oddelegowanych do tego celu przez poszczególne kraje członkowskie
ONZ. Wydawać by się mogło, iż rząd izraelski, który ciągle oskarżał Republikę
Egipską, że z jej terytorium komandosi arabscy, rekrutujący się z uchodźców palestyńskich,
przekraczają linię graniczną i dokonują napadów na ludność izraelską, przyjmie
z zadowoleniem wprowadzenie wojsk ONZ na pogranicze egipsko-izraelskie; wojska
ONZ uniemożliwiałyby bowiem dokonywanie takich wypadów. Z drugiej strony, gdyby
władze Republiki Egipskiej były inspiratorem i ogranizatorem tych
antyizraelskich akcji uchodźców, to rząd tego państwa powinien odnieść się
negatywnie do propozycji wprowadzenia wojsk ONZ na swoje terytorium pograniczne. Faktycznie rzeczy miały się
odwrotnie. Rząd Republiki Egipskiej wyraził zgodę na obecność wojsk ONZ po
swojej stronie granicy, natomiast rząd państwa Izrael odrzucił kategorycznie
rezolucję ONZ i nie zgodził się na obsadzenie przez wojska ONZ swojego
terytorium graniczącego z Republiką Egipską. Fakt ten dowodzi, że rząd
izraelski — po nieudanej drugiej wojnie agresywnej, którą podjął wspólnie ze
swymi brytyjsko-francuskimi sojusznikami przeciwko Republice Egipskiej — nie
porzucił planów ponownej agresji. Potwierdza to
również przemówienie Ben Guriona w parlamencie izraelskim, wygłoszone w dniu 7
listopada 1956 r., zawierające oświadczane, że układy rozejmowe między Izraelem
a państwami arabskimi nie mają już mocy obowiązującej.
W świetle historii dwóch wojen
izraelsko-arabskich można lepiej uprzytomnić sobie trzecią z kolei agresję
zbrojną Izraela przeciwko krajom arabskim, dokonaną 5 czerwca bieżącego roku. W
związku z tą agresją należy przede wszystkim wskazać na dwa ważne fakty.
Po pierwsze: w dniu 2 czerwca, to jest
przed napaścią Izraela na Zjednoczoną Republikę Arabską, prezydent Francji
gen. de Gaulle oświadczył, że kraj, który pierwszy użyje broni, nie zyska
aprobaty ani poparcia Francji, oraz zapowiedział ścisłą jej neutralność w
przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego. Zapowiedź ta została przez rząd
francuski wykonana.
Po drugie: nie ulega najmniejszej
wątpliwości, że Izrael uzgodnił swoją agresję z kompetentnymi czynnikami USA i
Wielkiej Brytanii. Niewątpliwie agresywny spisek izraelsko-brytyjsko-amerykański
przeciw krajom arabskim został obecnie lepiej utajniony i ustalono inne formy
współdziałania, niż miało to miejsce w 1956 r. Być może, że i to wyjdzie kiedyś
na światło dzienne z zakamarków tajemnic agresorów. Dzisiaj świat wie tylko o
tym, że zarówno przed agresją Izraela i po jego napaści na kraje arabskie, jak i obecnie koła rządzące w
Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych zajmują jednoznaczne stanowisko,
popierające agresję Izraela. Widocznie ktoś, kto zna tajemnice przygotowania
tej agresji, nakazuje im zajmowanie takiego stanowiska. Wiadomo także, że
wskutek omyłki Izraelski ścigacz storpedował wojenny okręt amerykański w
pobliżu brzegów morskich państwa Izrael. A przecież bezpośrednio przed tym
faktem Stany Zjednoczone oficjalnie oświadczały, że ich wojenna flota morska
znajduje się o setki mil od brzegów Izraela. Wiadomo też, że storpedowany okręt
wyposażony był w urządzenia radiolokacyjne, służące do celów wojny lotniczej.
A chyba nikt nie uważa, że okręt ten współdziałał z lotnictwem krajów
arabskich. Państwa arabskie miały dostateczne dowody, aby oskarżyć Stany
Zjednoczone i Wielką Brytanię o udzielenie pomocy izraelskiemu agresorowi,
wskutek czego zerwały stosunki dyplomatyczne z tymi państwami. Bez zapewnienia
sobie pomocy i poparcia wielkich mocarstw imperialistycznych rząd izraelski
nigdy by się nie ważył na podjęcie agresji przeciw krajom arabskim.
Jak doszło do tej trzeciej agresji?
Według pierwotnych planów agresorów
uderzenie Izraela miało być w
pierwszej kolejności skierowane przeciwko Syrii. W kraju tym lewicowe skrzydło partii,
noszącej nazwę Baas, w czerwcu 1966 r. obaliło rząd prawicowych baasistów i powołało nowy, antyimperialistyczny i
postępowy rząd. Nowe władze państwowe w Syrii podjęły akcję konsolidacji lewicy syryjskiej.
Chociaż Komunistyczna
Partia Syrii nadal pozostała nie zalegalizowana, jej działaczy włączono do współpracy w płaszczyźnie
państwowej i społecznej.
Podjęto szereg posunięć zmierzających do przeobrażeń społeczno-ekonomicznych w Syrii,
takich jak reforma rolna, nacjonalizacja
przemysłu, upaństwowienie handlu zagranicznego, uprzemysłowienie kraju, rozwój
oświaty.
Przez
terytorium syryjskie
biegną rurociągi naftowe dla transportu ropy wydobywanej w Iraku. Nowy rząd syryjski zażądał od przedsiębiorstwa naftowego „Iraq Petroleum Co”, którego udziałowcami są wielkie monopole kapitalistyczne, wypłaty należnych mu kwot z tytułu eksploatacji tych rurociągów. Na tym tle wynikł ostry konflikt między rządem syryjskim a monopolami kapitalistycznymi, który trwał od listopada 1966 r. do marca 1967 r. Agentury imperializmu chwytały się w tym czasie różnych środków, aby obalić lewicowy rząd syryjski, organizowały reakcyjne przewroty, usiłowały poróżnić Syrię i Irak itp. Rząd syryjski wyszedł z tej próby zwycięsko,
zamknął na
pewien
czas rurociąg i zmusił monopole kapitalistyczne do ustępstw. Wkrótce potem kolejna konferencja krajów arabskich zażądała zwiększenia ich udziału w zyskach osiąganych przez kapitał zagraniczny z eksploatacji złóż ropy naftowej. W tej sytuacji monopole kapitalistyczne i ich rządy imperialistyczne oceniły nowy rząd syryjski jako bardzo dla nich niebezpieczny.
W listopadzie 1966 r. Syria i Zjednoczona Republika Arabska zawarły
umowę o
wzajemnej obronie, w której przewidziano, że agresja przeciw jednej ze stron będzie uważana za
agresję przeciwko drugiej
stronie. Również to posunięcie nie spodobało się państwom imperialistycznym.
W półtora tygodnia po zawarciu tej umowy Izrael podjął prowokacyjne działania zbrojne przeciw
Jordanii, napadł
na jej terytorium
i — jak
podaje prasa zagraniczna — zniszczył
40 domów, zabił 19 Jordańczyków. Swoją zbrodniczą
akcję uzasadniał
tym, że w miejscowości,
która stała się obiektem napadu izraelskiego, znajdowali schronienie terroryści
arabscy, dokonujący wypadów na terytorium Izraela. Król Jordanii Husajn
podniósł wówczas zarzuty wobec prezydenta Nasera i miał do niego pretensje, że
nie otrzymał pomocy.
W kilka miesięcy później, 7 kwietnia bieżącego roku, Izrael
dopuścił się nowej prowokacji, na jeszcze większą skalę, tym razem wobec Syrii. Izraelskie siły
zbrojne uderzyły na Syrię, wprowadzając do akcji lotnictwo, czołgi, artylerię i
moździerze. Pretekstem do tej napaści był drobny incydent, wynikły wskutek
próby uprawy ziemi w pogranicznej strefie zdemilitaryzowanej. Po tej prowokacji
propaganda izraelska kpiła i naśmiewała się z Nasera, że mimo układu zawartego
z Syrią, Zjednoczona Republika Arabska nie przyszła jej z pomocą.
Wszystko to wskazywało, że Izrael
przygotowuje wojnę przeciwko Syrii. Potwierdziły to wkrótce nowe dowody.
12 maja rząd izraelski ogłasza
oświadczenie, grożąc obaleniem rządu w Syrii. Dowódcy izraelskich sił
zbrojnych publicznie oświadczają, że w ciągu 12 godzin od chwili wszczęcia
wojny zdobędą stolicę tego kraju — Damaszek. Aby wprowadzić w błąd Syryjczyków
co do czasu podjęcia agresji, Izrael zapowiedział w pierwszych dniach maja
zorganizowanie w dniu 15 maja w Jerozolimie wielkiej parady wojskowej z
udziałem wszystkich rodzajów wojsk z okazji 19 rocznicy utworzenia państwa
izraelskiego. Ale 14 maja wiele izraelskich formacji wojskowych zamiast do
Jerozolimy — zostało skierowanych w stronę granicy syryjskiej. Na paradzie
wojskowej w Jerozolimie nie wystąpiły zapowiadane od tygodnia jednostki
wojskowe, uzbrojone w ciężką nowoczesną broń. 15 maja znajdowały się one już w
niewielkiej odległości od granicy syryjskiej.
Ten oszukańczy manewr oraz skierowanie
wojsk nad granicę syryjską zostały zauważone. Prezydent Naser nie mógł pozostać
bezczynny. Umowa z Syrią zobowiązywała go do udzielenia jej pomocy w przypadku
agresji przeciwko niej. Pragnąc odciągnąć wojska izraelskie znad granicy
syryjskiej, musiał przesunąć własne wojska w kierunku granicy izraelskiej. Ale
granica między Zjednoczoną Republiką Arabską a Izraelem obsadzona była przez
wojska ONZ jak mówiliśmy już — tylko po strome Zjednoczonej Republiki
Arabskiej. W tej sytuacji w dniu 17 maja prezydent Naser zwrócił się do dowódcy
wojsk ONZ, aby zgrupował swe oddziały w rejonie Gazy, a po przybyciu do Kairu sekretarza generalnego
ONZ U Thanta
zażądał całkowitego wycofania wojsk ONZ z terytorium
ZRA, na co U Thant wyraził zgodę. Nie mógł zresztą postąpić inaczej, gdyż
wojska ONZ mogą się znaleźć na terytorium jakiegoś kraju tylko za zgodą rządu
tego kraju. Opuszczone przez wojska ONZ pozycje obsadziły formacje wojskowe
ZRA. W ten sposób został przywrócony graniczny stan rzeczy, który istniał przed
trójstronną agresją przeciw Republice Arabskiej w roku 1956.
Te posunięcia zmusiły Izrael do zmiany
jego pierwotnego planu uderzenia na Syrię. Wojska izraelskie zostały przegrupowane,
Izrael postanowił teraz uderzyć w pierwszej kolejności na ZRA i w tym celu
przerzucił część swych wojsk znad syryjskiej granicy na granicę ZRA,
koncentrując tu przeważającą część swoich sił zbrojnych.
Nie będę omawiał dalszego biegu wydarzeń
i przyczyn porażki wojennej krajów arabskich, choć nie jest rzeczą trudną
wskazać na nie. Pragnę tylko wskazać na oszukańcze metody imperializmu i jego
propagandy, na odwracanie kota ogonem w kwestii, kto przygotował agresję, a kto
walczył o zachowanie pokoju, kto był agresorem, a kto ofiarą agresji.
Od momentu, kiedy prezydent Naser zażądał
wycofania wojsk ONZ z terytorium ZRA, koła rządzące w Wielkiej Brytanii i
Stanach Zjednoczonych oraz stojące do ich dyspozycji wszystkie ośrodki
propagandowe podniosły wielką wrzawę, jakoby prezydent ZRA, Naser, i inne
kraje arabskie przygotowują agresję przeciw Izraelowi, że chcą zniszczyć to
państwo. Kampania ta toczyła się bez wytchnienia, mimo że prezydent Naser w
bezpośredniej rozmowie zapewnił sekretarza generalnego ONZ U Thanta, iż
posunięcia rządu ZRA mają charakter wyłącznie obronny i w żadnym razie ZRA nie
rozpocznie pierwsza działań wojennych. Takie samo zapewnienie prezydent Naser
złożył prezydentowi USA Johnsonowi, który w tej sprawie do niego się zwrócił. O swoich
pokojowych miarach
prezydent Naser powiadomił również rząd
radziecki Wiedzieli
o tym wszystkim inspiratorzy i organizatorzy kampanii antyarabskiej.
A można zapytać: Czy premier rządu
brytyjskiego Wilson lub prezydent USA Johnson przestrzegali rząd izraelski
przed wszczęciem agresywnych działań wojennych przeciw ZRA lub innym krajom
arabskim? Świat nic o tym nie wie, czy rzeczywiście byli przekonani o
pokojowych intencjach Izraela, co należy chyba wykluczyć, czy też ich
stanowisko było rezultatem zmowy z bezpośrednim agresorem, co raczej należy
uważać za pewne.
Rząd ZRA i rządy wszystkich krajów
arabskich nie chciały
— i nie mogły chcieć — wszczęcia agresywnej wojny przeciw Izraelowi choćby z
tej prostej przyczyny, że doskonale zdawały sobie sprawę z tego, iż w przypadku
agresji z ich strony wystąpiłyby natychmiast w obronie Izraela — przeciwko
krajom arabskim — siły zbrojne USA i
Wielkiej Brytanii, w pierwszej kolejności ich lotnictwo i wojenna flota morska.
Wiedział o tym dobrze również rząd izraelski. Dlatego dążył usilnie do tego,
aby sprowokować kraje arabskie do uderzenia, na Izrael. W takim przypadku
miałby bowiem zapewnione zwycięstwo nad krajami arabskimi, a uchodziłby nie za
agresora, lecz za ofiarę agresji, a co najważniejsze — mógłby wówczas bez
trudu, bez większego sprzeciwu ze strony ONZ i zachodniej opinii publicznej
zagarnąć i przyłączyć do terytorium państwa Izrael nowe, wielkie obszary
państw arabskich. Ale rządy krajów arabskich nie dały się sprowokować do
agresywnej wojny. Musiał ją więc podjąć Izrael w imię interesów państw
imperialistycznych na Bliskim Wschodzie, w imię obalenia lewicowego rządu syryjskiego
i rządu prezydenta Nasera, a wreszcie w imię własnych aneksjonistycznych
zakusów wobec ziem arabskich, w imię rozszerzenia terytorium
swego państwa.
Taka jest rzeczywistość, taka jest naga prawda
trzeciej agresji
Izraela przeciw krajom arabskim.
Polska, wraz z innymi państwami socjalistycznymi, stała
zawsze — i nadal stoi na gruncie istnienia państwa izraelskiego. Ale
potępiamy jak najostrzej
agresywną i antyarabską politykę rządu Izraela. Ekstremistyczne kola rządzące Izraela muszą zdać sobie
sprawę z tego,
że taka polityka wykopuje grób dla ich państwa. Trwały niepodległy byt Izraela może zapewnić tylko jego zgoda i
współpraca z państwami
arabskimi. Dzisiejszy izraelski tryumfator, gen. Dajan, oświadcza dumnie i buńczucznie: „Zostawcie nas samych twarzą w twarz z
krajami arabskimi”. Dziś mówi on to dlatego, że ma za sobą Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Nie stoi więc dzisiaj Izrael
sam twarzą w twarz z państwami
arabskimi, Ale może nadejść taka chwila historyczna. A wówczas polityka wrogości wobec
Arabów przyniesie Izraelowi
straszliwy plon.
Dzisiejsze pokolenie narodów krajów
arabskich nie zapomni nigdy agresji Izraela z 5 czerwca bieżącego roku. Nie
zapomni okrutnej śmierci i straszliwych ran żołnierzy, kobiet i dzieci
arabskich spowodowanych amerykańskim napalmem, zastosowanym przez Izrael w
jego agresywnej wojnie przeciw krajom arabskim. Nie zapomni okrutnej śmierci z
pragnienia i głodu żołnierzy ZRA, których wojska izraelskie rozgoniły po
piaskach Pustyni Synajskiej i odmówiły im udzielenia ludzkiej, człowieczej
pomocy. 100 milionów Arabów nie zapomni nigdy swojej klęski i upokorzenia
doznanego od małego państwa izraelskiego. Już dzisiaj powinni sobie to
uprzytomnić upojeni , zwycięstwem władcy Izraela i zmienić swój stosunek do Arabów.
Jutro może być za późno!
Agresorzy izraelscy nadal jednak brną
ślepo po zgubnej drodze. Wypędzają nowe setki tysięcy Arabów z okupowanych przez
wojska izraelskie terytoriów państw arabskich. Proklamowali już
aneksję jordańskiej części miasta Jerozolimy i zapowiedzieli oficjalnie, że
nigdy z tych terenów
nie ustąpią Listem datowanym 5 czerwca bieżącego roku, a więc w dniu agresji
Izraela, premier rządu tego państwa,
Levi Eszkol, zwrócił się do premiera naszego rządu, to w. Józefa Cyrankiewicza. Nie ma
sensu referowanie bezczelnej i cynicznej treści tego listu, w którym Eszkol
usiłuje uzasadnić agresję
Izraela. Jest jednak w tym liście zdanie które warto przytoczyć. Brzmi ono: „Nie
żądamy niczego poza prawem do życia w pokoju na naszym terytorium i
prawem do korzystania z naszych
uzasadnionych uprawnień żeglugowych”. Eszkol nie zawahał się przed próbą
oszukania rządu polskiego nawet w oficjalnym liście. W kilka dni później przysięgał
wraz z gen.
Dajanem, że nie ustąpi z jordańskiego terytorium Jerozolimy,
a 12 czerwca
bieżącego
roku oznajmił publicznie, że „Izrael nie zgodzi się na przywrócenie sytuacji,
jaka istniała przed wybuchem wojny. Mamy prawo — mówił dalej Eszkol
— do ustalenia naszych
żywotnych interesów i do tego, w jaki sposób je zabezpieczyć”. A minister
spraw,zagranicznych Izraela Eban oświadczył, że Izrael nie uzna
żadnej decyzji ONZ wzywającej do wycofania swoich oddziałów na dawne
granice, nawet jeśli za takim wnioskiem głosowałoby 121 państw członkowskich
ONZ — przeciwko jednemu głosowi Izraela.
Oszustwo stało się metodą polityki rządu
izraelskiego i jego sojuszników
w agresji przeciw krajom arabskim.
Nie odpowiada prawdzie, że agresję
Izraela wywołała sprawa przepływu statków przez cieśninę Tiran i tak zwana blokada
zatoki Akaba. Przede wszystkim nie było żadnej blokady, gdyż prezydent Naser
ogłosił, że statki wszystkich krajów, z wyłączeniem statków Izraela, mogą
swobodnie przepływać przez cieśninę Tiran i zatokę Akaba, jeśli nie przewożą do
Izraela materiałów służących celom wojennym. Ograniczenie to miało
zresztą charakter czasowy, o czym dobrze wiedziano w Waszyngtonie i Londynie na podstawie rozmów
przeprowadzonych z Kairem, a także z U Thantem, o których bez wątpienia poinformowany
był również
Izrael.
To ograniczenie było formą nacisku na
rząd izraelski, aby wyraził on zgodę na potwierdzenie ważności układu rozejmowego
zawartego między Egiptem a Izraelem w roku 1949 oraz na reaktywowanie
działalności Komisji Rozejmowej ONZ, powołanej wówczas do wprowadzenia w życie
tego układu. Porozumienie rozejmowe zostało bowiem zerwane przez Izrael bezpośrednio
po trójstronnej agresji przeciw Republice Egipskiej w roku 1956. Jak już
mówiłem poprzednio, egipsko-izraelski układ z
1949 r. był wyrazem faktycznego uznania przez Egipt państwa Izrael. W dniu 2
czerwca bieżącego roku Zjednoczona Republika Arabska przedłożyła Radzie
Bezpieczeństwa ONZ projekt rezolucji, który między innymi stwierdza, że
„egipsko-izraelskie porozumienie rozejmowe zachowuje swą ważność”, i proponuje
Radzie Bezpieczeństwa, aby poleciła „szefowi Komisji Rozejmowej ONZ podjęcie
akcji w kierunku ponownego zainstalowania w okresie dwóch tygodni kwatery
Mieszanej Komisji Rozejmowej egipsko-izraelskiej w El Auja, gdzie wykonywała
ona swe obowiązki przed jednostronną akcją Izraela, która doprowadziła do jej
usunięcia z wymienionej strefy”. Jest to jeszcze jeden dowód, że rząd ZRA nie
żywił żadnych zamiarów agresywnych. Przedkładając Radzie Bezpieczeństwa projekt wspomnianej rezolucji, dał
tym samym dowód, że
stoi na
gruncie jedynego dokumentu
prawnego, w którym strona arabska uznaje i potwierdza fakt istnienia państwa
Izrael. Ale zarówno Izrael, jak i USA ustosunkowały się negatywnie do projektu tej rezolucji.
U podstaw agresji czerwcowej na kraje
arabskie legły ekspansjonistyczne dążenia Izraela oraz dążenia Wielkiej
Brytanii i USA do mocnego usadowienia się na Bliskim Wschodzie, do
zabezpieczenia zysków ich monopoli naftowych przed uszczupleniem tych zysków
przez kraje arabskie, do cofnięcia wstecz antyimperialistycznego ruchu
arabskiego, który w ostatnich latach przybierał coraz bardziej na sile.
Nafta należy dzisiaj do najważniejszych
surowców strategicznych i odgrywa rosnącą rolę w bilansie paliwowym świata. Na
terytorium wszystkich krajów arabskich znajduje się ok 75 proc. znanych złóż
ropy naftowej w świecie kapitalistycznym. W roku 1966 wydobycie ropy naftowej
na Bliskim Wschodzie osiągnęło ponad 468 mln
ton, to jest wzrosło prawie 30-krotnie w stosunku do roku 1939. Ponadto w
krajach arabskich północnej Afryki — głównie w Libii i Algerii w
roku 1966 wydobyto 105 mln ton ropy naftowej. Bliski i Środkowy Wschód
dostarcza dzisiaj na rynki światowe ok. 50 proc. ropy wydobywanej w świecie
kapitalistycznym poza Stanami Zjednoczonymi i pokrywa ok. 60 proc. zapotrzebowania
na ropę państw Europy zachodniej. Koszt wydobycia ropy w tym rejonie świata
jest najniższy, a wydajność szybów naftowych ok. 500 razy większa niż w USA.
Wliczając inwestycje rozwojowe, koszt wydobycia baryłki ropy (164 litry)
wynosi w Stanach Zjednoczonych 1,51 dol., a w Wenezueli - 62 centy, natomiast
według danych kapitalistycznych monopoli naftowych wynosi: w Iraku — 4 centy,
w Iranie — 7 centów, w Arabii Saudyjskiej i Kuwejcie — 10 centów. Tylko w tych
4 krajach wydobycie ropy w roku 1966 wyniosło ok. 425 mln ton.
Trudno uchwycić dokładnie zyski
kapitalistycznych towarzystw naftowych, gdyż je ukrywają. Na podstawie
przyjętej zasady, że połowę zysków otrzymują rządy krajów, w których wydobywa
się ropę, ocenia się, że kapitalistyczne towarzystwa naftowe eksploatujące
złoża ropy na Bliskim Wschodzie w roku 1965 osiągnęły 2717 mln doi. zysków.
Dochodzą do tego ok. 55 krotnie wyższe zyski tych towarzystw,
płynące z przeróbki ropy
i dystrybucji produktów naftowych. W roku 1966 na Bliskim Wschodzie Stany Zjednoczone
kontrolowały ok. 55
proc. wydobycia ropy, Wielka Brytania — ok. 35 proc., a Francja tylko 6-7 proc.
Przed drugą wojną światową proporcje były inne.
Na Wielką Brytanię przypadało ok. 75 proc.,
na USA ok. 17 proc. i na Francję ok. 6 proc. Kapitał amerykański wyparł więc
głęboko z tego rejonu kapitał brytyjski.
W przytoczonych cyfrach, w gospodarczym,
politycznym i strategicznym znaczeniu Bliskiego, Środkowego i Północnego Wschodu dla rozwiniętych
krajów kapitalistycznych znajdujemy wyjaśnienie istoty agresji Izraela na
kraje arabskie i i poparcia tej agresji przez Stany
Zjednoczone i Wielką Brytanię.
Nie będę referował moskiewskiej narady
przedstawicieli partii i rządów siedmiu krajów socjalistycznych, zwołanej w
związku z tą agresją. Wyniki tej narady zawiera opublikowane oświadczenie. Nie
wymaga także omawiania oświadczenie rządu polskiego, zawierające przyczyny, dla
których Polska zerwała stosunki dyplomatyczne z Izraelem.
Przed światem stoi obecnie pytanie, jak
rozwijać się będzie dalej sytuacja międzynarodowa. Na to pytanie odpowiedzieć
nie można. Pewne jest tylko to, że dopóki rząd izraelski nie wyprowadzi swych
wojsk z okupowanych terytoriów krajów arabskich, dopóty napięcie międzynarodowe
będzie trwać i może się zaostrzać.
Obecnie odbywa się nadzwyczajna sesja
Organizacji Narodów Zjednoczonych, która ma ustosunkować się do agresji
Izraela i do jego obłąkańczych zamiarów zaanektowania pewnych obszarów krajów
arabskich. Nie przesądzamy wyników jej obrad, lecz znając dotychczasowe
stanowisko USA i Wielkiej Brytanii, nie ma podstaw do optymizmu. Z mocarstw zachodnich
jedynie stanowisko Francji stwarza nadzieje na złagodzenie napięcia. Rząd
francuski w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie stwierdził ostatnio w swej
deklaracji, że „nie do przyjęcia byłyby jakiekolwiek fakty dokonane, jeśli chodzi
o granice terytorialne i warunki życia obywateli państw zainteresowanych”. Rząd
Izraela atakuje z wściekłością to oświadczenie.
Po agresji na kraje arabskie, jak po
pijackiej, rozbójniczej hulance, koła rządzące w Wielkiej Brytanii i USA, całą
zgraję imperialistycznych i reakcyjnych obrońców tej agresji, objął
„katzenjammer”. Nic nie wskazuje na to, aby i na przyszłość mieli powody do
uciechy. Agresja ta obróciła wszystkie narody arabskie przeciwko Wielkiej
Brytanii i Stanom Zjednoczonym. Militarne zwycięstwo nad krajami arabskimi
przyniosło Wielkiej Brytanii i USA największą klęskę polityczną na Bliskim
Wschodzie. Polityczne znaczenie tych państw w świecie arabskim jest niższe,
niż było kiedykolwiek, spadło niemal do zera. Niełatwo przyjdzie im zmniejszyć
rozmiary tej klęski politycznej. Z drugiej strony — imperializm będzie
usiłował zachować swe pozycje na Bliskim Wschodzie, stosując w tym celu
wszelkie środki, nawet gdyby to miało nastąpić kosztem Izraela. Sytuacja może
się więc zmieniać, może się zaogniać, a także ulegać odprężeniu. Stanowisko
nasze, Związku Radzieckiego i innych państw socjalistycznych jest jasne. Dążymy
do odprężenia, lecz nigdy nie pogodzimy się z tym, aby izraelski agresor otrzymał
premię za agresję.
W myśl przysłowia: „uderz w stół, a
odezwą się nożyce” — po agresji na kraje arabskie odezwali się natychmiast
zachodnioniemieccy militaryści i rewanżyści. Schroeder, minister obrony w
rządzie NRF, zażądał zwiększenia wydatków na uzbrojenie Bundeswehry o 300 min
dolarów i ponownie wystąpił o dostarczenie jej rakiet do przenoszenia broni
jądrowej. Na wieść o porażce militarnej krajów arabskich zapiali z radości
zachodnioniemieccy rewanżyści. Ich wnioski, które wyciągnęli dla siebie z
arabskiej porażki, oddaje najlepiej taki oto cytat z prasy
zachodnioniemieckiej: „Postawa Izraela zredukowała do zera tak modny dziś
strach przed działaniem prewencyjnym”. Teza zupełnie jednoznaczna wzywająca do
podjęcia — na wzór Izraela — agresji w Europie, konkretnie: przeciwko
Niemieckiej Republice Demokratycznej. Wzorował się Izrael na hitlerowskim
Wehrmachcie, wzorują się obecnie bońscy militaryści na izraelskim
„Blitzkriegu”. Swój swojego zawsze znajdzie. Izraelscy agresorzy upojeni swym
sukcesem militarnym tak oto oceniali swoją wartość na falach radiowych: „Przez
dziesięciolecia będzie się w szkołach wojskowych całego świata sławić operacje
lotnicze Izraela jako najlepszy przykład sztuki wojennej, mogącej się równać
tylko z decydującym sukcesem niemieckiej Luftwaffe w czasie ataku na Polskę w 1939 r.”
Nas, Polaków, boli dotkliwie klęska
wrześniowa, najazd hitlerowski na Polskę. Nigdy tego nie zapomnimy. Ale co najmniej
dziwić się trzeba, że dzisiejsi agresorzy izraelscy zapomnieli o tym, że te
sławione przez nich sukcesy hitlerowskiej Luftwaffe w polskich przestworzach we
wrześniu 1939 r. przyniosły w konsekwencji prawie kompletną zagładę Żydów -
obywateli Polski, którzy wówczas znajdowali się w naszym kraju. Uratowali się
tylko ci, których Polacy z narażeniem własnego życia przechowali.
W związku z tym, że agresja Izraela na
kraje arabskie spotkała się z aplauzem w syjonistycznych środowiskach Żydów —
obywateli polskich, które nawet z tej okazji urządzały libacje, pragnę
oświadczyć, co następuje: nie czyniliśmy przeszkód obywatelom polskim
narodowości żydowskiej w przeniesieniu się do Izraela, jeśli tego pragnęli.
Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel Polski powinien mieć tylko jedną
ojczyznę — Polskę Ludową. Podziela to olbrzymia większość obywateli polskich
narodowości żydowskiej i służy wiernie naszemu krajowi. Władze państwowe
traktują jednakowo wszystkich obywateli Polski Ludowej, bez względu na ich
narodowość. Każdy obywatel naszego kraju korzysta z równych praw i na każdym
ciążą jednakowe obywatelskie obowiązki wobec Polski Ludowej. Ale nie chcemy aby
w naszym kraju powstała V kolumna. Nie możemy pozostać obojętni wobec ludzi,
którzy w obliczu
zagrożenia pokoju
światowego, a więc również bezpieczeństwa Polski i pokojowej pracy naszego narodu, opowiadają się za agresorem, za burzycielami pokoju i za imperializmem. Niech ci, którzy odczuwają, że słowa te
skierowane są pod ich adresem — niezależnie od ich
narodowości — wyciągną z nich właściwe dla siebie wnioski.
Obecna sytuacja międzynarodowa wymaga
czujności, ścisłego zwarcia frontu całego narodu, dyscypliny społecznej,
rzetelnej pracy wszystkich — od góry do dołu. Dlatego otwarty dzisiaj VI
Kongres Związków Zawodowych ma szczególne znaczenie i powinien odegrać doniosłą
rolę w mobilizacji wszystkich pracujących do realizacji zadań Narodowego Planu
Gospodarczego, do solidarnego poparcia polityki partii i rządu. Od potencjału
gospodarczego Polski, od postawy politycznej i zwartości naszego społeczeństwa,
od jego ofiarności, od jego odporności na wrogą propagandę zależy nasz wkład do
walki pokój i bezpieczeństwo na świecie. Potencjał ekonomiczny naszego
dynamicznie rozwijającego się kraju liczy się bowiem w gospodarce światowej i
wpływa na wzajemny stosunek sił socjalizmu i kapitalizmu, sił pokoju i agresji.
W latach
1963—1966, a więc w okresie między obecnym poprzednim
Kongresem Związków Zawodowych, produkcja przemysłowa Polski wzrosła o 35 proc.
Przeciętny roczny poziom produkcji rolnej w latach 1963—1966 wzrósł o ponad 10 proc. w porównaniu z poprzednim
czteroleciem 1959—1962. Dzięki temu osiągnęliśmy za ostatnie cztery lata wzrost
dochodu narodowego o ok. 30 proc.,
co oznacza średnioroczny przyrost o 6,8 proc., a więc odpowiadający w zasadzie
wynikom uzyskiwanym w poprzednich okresach.
Stwierdzając te niewątpliwe nasze
osiągnięcia w rozwoju gospodarczym w ostatnich latach, nie wolno nam zmniejszać
wysiłków na rzecz dalszego uprzemysłowienia naszego kraju I wszechstronnej
intensyfikacji produkcji rolnej. Utrzymywanie szybkiego tempa rozwoju
produkcji przemysłowej i rolniczej, a także budownictwa i transportu — stanowi
główne nasze zadanie w dziedzinie polityki gospodarczej.
W miarę rozwoju naszej gospodarki coraz
większego znaczenia nabiera wzrost wydajności pracy oraz lepsze wykorzystanie
środków trwałych, a także zużywanych w produkcji środków i materiałów, a więc
zwiększenie ogólnej efektywności gospodarki socjalistycznej. Aby to osiągnąć,
musimy konsekwentnie doskonalić metody
planowania, a przede wszystkim organizację produkcji w skali przedsiębiorstw,
branż i gałęzi gospodarki narodowej.
Walki o wyższą efektywność naszej
gospodarki nie da się jednak ograniczyć tylko do bardziej sprawnych metod planowania
i zarządzania, oraz do głębszego podziału pracy społecznej przez specjalizację
i kooperację.
Jednym z podstawowych warunków
efektywności gospodarowania jest szybkie unowocześnienie produkcji
przemysłowej oraz jak najszersze stosowanie nowych technologii i tworzyw, a
także doskonalszych konstrukcji.
Nie możemy być zadowoleni z sytuacji
istniejącej w tym zakresie. Wykorzystanie możliwości zaplecza naukowo-technicznego
jest bowiem wciąż jeszcze wyraźnie niedostateczne, efektywność prac
naukowo-badawczych nie jest zadowalająca, tempo zaś wdrażania opracowań
naukowych i technicznych do produkcji jest wciąż zbyt powolne.
Konsekwentne unowocześnianie wyrobów i
technologii — zawsze w powiązaniu z rachunkiem ekonomicznym, z analizą kosztów
i efektów — jest niezbędne we wszystkich dziedzinach naszej działalności
produkcyjnej i usługowej. Szczególnie doniosłe jednak znaczenie wymóg ten
posiada dla pomyślnego rozwoju działalności eksportowej, stanowiącej centralne,
decydujące o dalszym rozwoju naszej gospodarki zadanie, które stawiamy przed
klasą robotniczą, kadrą inżynieryjną i całym aktywem gospodarczym.
Tymczasem w realizacji zadań eksportowych
wystąpiły — szczególnie w pierwszym roku realizacji obecnego planu 5-letniego —
liczne trudności. W roku
1966 eksport wzrósł tylko o 4 proc. (licząc w cenach stałych), podczas
gdy w planie 5 letnim przewidywano średnioroczny wzrost o ok. 6 proc. W roku
bieżącym winniśmy nadrobić te zaległości i osiągnąć przyrost eksportu o ok. 9
proc.
Zadania eksportowe założone w planie
5-letnim nie mogą być wykonane drogą dodatkowego wywozu surowców przemysłowych
i artykułów rolniczych. Jeśli chodzi o eksport artykułów spożywczych, a
zwłaszcza nie przetworzonych artykułów rolnych, będziemy go musieli nawet
ograniczyć — bądź ze względu na rosnące potrzeby wewnętrzne kraju, bądź ze
względu na niską opłacalność.
Główną drogą osiągnięcia koniecznego
przyrostu wpływów dewizowych winien być wzrost eksportu gotowych wyrobów
przemysłowych, a zwłaszcza maszyn i urządzeń.
Na obecnym etapie rozwoju gospodarczego,
kiedy front styku naszej gospodarki z gospodarką światową obejmuje już ponad
1/5 dochodu narodowego — i dalej będzie się rozszerzał — musimy przywiązywać
coraz większą wagę do tego, by wzrost eksportu szedł w parze z poprawą jego
opłacalności.
W związku z rosnącą wagą eksportu dla
rozwoju naszej gospodarki będziemy kierować środki przede wszystkim na
rozbudowę i modernizację tych branż i przedsiębiorstw, które podejmują!
rozwijają opłacalną produkcję eksportową.
Opracowując kierunki dalszego rozwoju
zakładu, KSR powinny szczególnie troszczyć się o rozbudowę i modernizację
przede wszystkim tych ogniw przedsiębiorstwa i zaplecza technicznego, które
decydują o podjęciu produkcji nowych wyrobów poszukiwanych za granicą oraz o
unowocześnieniu już wytwarzanych.
W naszej wymianie towarowej z zagranicą
szczególnie doniosłą rolę odgrywają, jak wiadomo, kraje socjalistyczne. W tych
krajach, a głównie w Związku Radzieckim, zaspokajamy bowiem większość potrzeb
naszej gospodarki na surowce do produkcji. Otrzymujemy z tych krajów także
wielką liczbę maszyn i narzędzi, bez których nie moglibyśmy realizować programu
inwestycyjnego w podstawowych gałęziach gospodarki.
Jesteśmy jak najbardziej zainteresowani w
rozwoju tej wymiany. Jej wzrost zależy przede wszystkim od umiejętności
dostosowania naszego eksportu wyrobów przemysłowych do nowych potrzeb odbiorców
w krajach socjalistycznych.
Rzecz jasna, że muszą to być wyroby
nowoczesne, trwałe i niezawodne, wyroby o wysokich walorach użytkowych. Dlatego
centralną sprawą w pracach KSR, zarówno nad perspektywą, jak i w ich bieżącej
działalności, jest koncentracja wysiłków nad wprowadzaniem do produkcji i
rozwijaniem eksportu takich właśnie wyrobów.
Zadania, które stoją przed gospodarką narodową,
wymagają bardziej pełnego i świadomego zaangażowania do ich realizacji ogółu
ludzi pracy, załóg robotniczych, inżynierów, techników i ekonomistów. Na tym
właśnie polega szczególna i doniosła rola związków zawodowych oraz samorządu
robotniczego w rozwoju naszej socjalistycznej gospodarki.
Wieloletnia działalność samorządu
robotniczego w naszych przedsiębiorstwach nagromadziła już bogate doświadczenie
i poważny dorobek. Pogłębiła się w aktywie samorządu i wśród całych załóg
znajomość problemów ekonomicznych i technicznych produkcji, co należy
podkreślić z uznaniem.
Aktualnie pilnym i ważnym warunkiem
osiągania wyższych rezultatów gospodarczych przedsiębiorstw jest usprawnienie
planowania wewnątrz zakładowego, zabezpieczenie rytmiki produkcji i osiągnięcie
wyższego poziomu organizacji pracy na każdym stanowisku roboczym, w wydziale
produkcyjnym, w skali całego przedsiębiorstwa. Zrozumienie tego staje się coraz bardziej powszechne wśród
załóg, które są żywotnie zainteresowane w tym,
aby pracować rytmicznie i wydajnie, bez przestojów i zrywów, w pełni
wykorzystywać czas pracy i posiadane kwalifikacje.
Prawidłowa organizacja pracy jest
podstawówym warunkiem wykształcenia zharmonizowanego kolektywu pracowniczego,
zgodnie współpracującego dla osiągnięcia coraz lepszych wyników.
Szczególnie odpowiedzialne zadania
spoczywają na związkach zawodowych i samorządzie robotniczym W dziedzinie prawidłowego
kojarzenia indywidualnych interesów robotników z interesami całego
przedsiębiorstwa i dobrem ogólnonarodowym, a w szczególności takiego
kształtowania wynagrodzeń, aby były one wyrazem sprawiedliwej oceny wkładu
pracy, kwalifikacji i osiągniętych wyników produkcyjnych każdego robotnika i
zespołu pracowniczego.
Tak jak nie wolno w sposób równościowy,
bez niezbędnego różnicowania
w zależności od wkładu i efektów prący, dokonywać zaszeregowań, rozdzielać
nagród i premii
— tak też nie można
dopuszczać do nieuzasadnionego uprzywilejowania poszczególnych
osób i grup pracowniczych. A przypadki nieliczenia się z tymi wymogami mają
miejsce, między innymi przy podziale funduszu nagród za efektywność j
eksportu, a także premii za osiągnięcia w poprawie jakości produkcji. Tolerowanie
niewłaściwego, niezgodnego z założeniami podziału tych i innych funduszów
prowadzi nie tylko do wypaczenia sensu ekonomicznego bodźców, ale również
wyrządza szkody moralne i społeczne.
Ogromne znaczenie systemu bodźców
materialnego zainteresowania dla osiągania coraz lepszych efektów nie oznacza,
że można je traktować jako decydujące o wszystkim, jako czynnik zdolny zaradzić wszystkim
absolutnie brakom i niedomogom.
Negowanie wagi bodźców moralnych i
negowanie znaczenia bodźców ekonomicznych jest jednakowo sprzeczne z rzeczywistością, z naturą ludzką, z aspiracjami ludzkimi.
Człowiek nie jest i nie może być obojętny na zachętę moralną, na bodźce działające na jego ambicję zawodową, na patriotyczne
uczucia, na prestiż załogi. Są to
wartości o ogromnej wadze moralno-politycznej — i tego nie można nie doceniać.
Zadania, które wyłaniają się na obecnym
etapie rozwoju budownictwa socjalistycznego, wymagają wzrostu aktywności i odpowiedzialności
każdego pracownika za swój posterunek pracy i cały zakład produkcyjny. W
ostatecznym bowiem rachunku o skuteczności naszej działalności gospodarczej decyduje zawsze człowiek, jego inicjatywa,
umiejętności, zaangażowanie, postawa ideowa i moralna. W tym ludzkim czynniku
zawarte są olbrzymie, nie w pełni jeszcze wykorzystane rezerwy lepszego
funkcjonowania całej naszej gospodarki i wzrostu produkcji. I na tym polega
jedność zadań gospodarczych, społeczno-politycznych i ideowo-wychowawczych w
działalności samorządu robotniczego.
Podstawowym kierunkiem naszego działania
w zakresie podnoszenia poziomu życia ludzi pracy jest podwyższanie płac —
zgodnie z obowiązującą w socjalizmie zasadą podziału dóbr według ilości i
jakości pracy.
W roku ubiegłym kierownictwo partii i
rządu zaakceptowało wnioski związków zawodowych w sprawie objęcia podwyżkami
płac ponad 2700 tys. pracujących, przeznaczając na ten cel kwotę ponad 4,7 mld
zł brutto w stosunku rocznym. W roku bieżącym decyzjami o podwyższeniu płac
objętych zostało blisko półtora miliona ludzi pracy na kwotę ponad 3 mld zł.
Również w następnych latach dbać będziemy
o dalsze podwyższanie płac, kierując się przy tym niezmiennie zasadą, że
wzrost zarobków nie może wybiegać ponad możliwości państwa.
W całokształcie spraw dotyczących poziomu
życia bardzo istotną rolę — obok płac — odgrywają również świadczenia
społeczne, a zwłaszcza renty.
Wydatki państwa na renty w latach
ubiegłych szybko wzrastały. W roku 1959 państwo wydatkowało na renty 10,3 mld
zł, zaś w 1966 r. —18,9 mld zł, co oznacza wzrost o 84 proc., podczas gdy dochód narodowy wzrósł
w tym samym czasie o 47 proc.
Szczególną naszą troską w minionym okresie było podwyższanie rent najniższych.
Od roku 1959 podnosiliśmy je 3-krotme.
Mimo jednak tak znacznego wzrostu
wydatków na renty zdawaliśmy sobie sprawę, że wysokość rent nie jest zadowalająca.
Jesteśmy zdania, że należy opracować na najbliższe 3 lata program stopniowej
poprawy położenia materialnego rencistów, koncentrując na ten cel niezbędne
środki finansowe.
Program ten powinien przewidywać: dalszą
wydatną podwyżkę rent najniższych, odczuwalne podniesienie wysokości innych
dotychczasowych rent oraz udoskonalenie na przyszłość systemu rentowego, tak
aby zostały poprawione relacje pomiędzy wysokością renty a zarobkiem
uzyskiwanym przez pracownika w okresie zatrudnienia.
W najbliższym czasie podwyższone będą
najniższe renty starcze do 700 zł miesięcznie. W następnych zaś kolejnych
etapach rocznych — od stycznia 1968 r. do roku 1970 — nastąpi dalsze
podwyższenie tych rent do 900 zł. Równolegle do tych realizowanych etapami
podwyżek należy zapewnić sukcesywne podniesienie pozostałych rent z tytułu
pracy. Odpowiednio większą podwyżkę powinni otrzymać ci renciści, którzy przeszli
na rentę w pierwszym okresie po reformie w 1958 r.
Organiczną częścią 3-letniego programu
poprawy świadczeń rentowych będzie także zmiana systemu rent dla tych pracowników,
którzy przejdą na rentę po 1 stycznia 1968 r. Należy tu przewidzieć poprawienie
relacji pomiędzy rentą a uzyskiwanymi w czasie zatrudnienia zarobkami.
Uzasadnione też będzie powiązanie wysokości tych rent ze stażem pracy, tak aby
za każdy rok przepracowany w Polsce Ludowej powyżej 20 lat — renta zwiększyła
się o 1 proc. zarobku.
Tak szeroko zakrojony program poprawy
sytuacji życiowej rencistów będzie wymagał znacznych środków. Przeznaczamy na
to kwotę ponad 14 mld zł w ciągu 3 najbliższych lat łącznie.
W związku z tym jeszcze w bieżącym roku
określona część z płaconego przez pracowników podatku od wynagrodzeń zostanie
przelana na specjalny fundusz, przeznaczony na sfinansowanie podwyżki rent.
Będzie to fundusz stały, niezależny od dotychczasowego funduszu ubezpieczeń
społecznych, wnoszony przez pracowników w formie ich składki, bez żadnego
jednak z tego tytułu dodatkowego obciążenia. Składka ta, określona w procentach
od zarobku aż do górnej granicy 3% proc., będzie w całości pokryta przez
odliczenie od podatku od wynagrodzeń.
Faktycznie więc te dodatkowe środki
przekaże państwo ze swego budżetu. Natomiast dotychczasowe zarobki netto nie
ulegną z tego tytułu żadnemu uszczupleniu.
Wyżej wskazane źródło zwiększonych
środków na renty zostanie dodatkowo jeszcze uzupełnione o kwotę, stanowiącą
równowartość zwiększonych wydatków ludności z tytułu dokonanej od 1 lipca
podwyżki taryf w komunikacji miejskiej w niektórych większych ośrodkach. Z sum
uzyskanych wskutek podwyżki taryf, czyli ze zmniejszenia dopłat państwa do
komunikacji miejskiej, dokonamy jeszcze w bieżącym roku podwyżki najniższych
rent.
Przedstawione wyżej generalne założenia
reformy systemu rentowego umożliwią w perspektywie najbliższych 3 lat poważną
poprawę warunków bytowych rencistów i spełnienie tym samym powszechnie
wysuwanego postulatu rozwiązania tego problemu.
Takie są nasze zamierzenia w tej
dziedzinie, taki jest konkretny plan ich realizacji.
Rzecz jasna, dążyć będziemy do tego, aby
w ciągu najbliższych 3 lat tempo wzrostu zarobków utrzymać w ramach założeń
planu 5-letniego. Jednakże nie można wykluczyć, że wzrost ten będzie nieco
wolniejszy w związku ze zwiększeniem się wydatków państwa na renty. Jeżeli
jednak zadania planu zostaną przekroczone, a szczególnie jeśli obniży się
jednostkowe koszty produkcji ponad założenia planu, to wówczas można będzie
uzyskać dodatkowe środki, aby równocześnie z podwyżką rent zwiększyć realne
płace, nawet ponad założenia planu. W waszych rękach, jako przedstawicieli
klasy robotniczej, leży więc rozwiązanie tego problemu.
Zgadzamy się z wysuniętą przez związki
zawodowe tezą, iż jednym z założeń przyszłego planu 5-letniego powinno być
powszechne skrócenie tygodniowej normy czasu pracy. Trzeba jednakże do tego
przygotować odpowiednie warunki. W następstwie skrócenia czasu pracy nie może
bowiem nastąpić obniżenie produkcji i zarobków, a odwrotnie - należy zabezpieczyć
dalszy ich wzrost.
Przygotowując warunki powszechnego
obniżenia ustawowych norm czasu pracy, należy zatem znacznie głębiej niż dotychczas
sięgnąć do wewnątrzzakładowych rezerw produkcyjnych, ponieważ tylko wtedy
skrócenie czasu pracy będzie rzeczywiście korzystne dla ogółu pracujących.
Towarzysze!
Komitet Centralny PZPR jest
przeświadczony, że obrady uchwały VI Kongresu Związków Zawodowych odegrają doniosłą
rolę w życiu polskiego ruchu zawodowego, że przyczynią się one do rozwoju aktywności
produkcyjnej i społecznej klasy robotniczej i wszystkich pracujących w budowie
Polski socjalistycznej.
W imieniu KC PZPR życzę wam, towarzysze
delegaci, owocnych obrad!
Trybuna Ludu 20 czerwca 1967 r.
Terrrorysci i oszusci ze zwiazkow
OdpowiedzUsuńLudzie pomozcie walczyc z ta zaraza zwiazkowa rozprawa 3 lipca 2015 o godzinie 10.00 w Edmonton County Court przeciwko GMB Trade Union.Pomozcie mi wygrac z zzz ze zdradzieckimi zwiazkami zawodowymi za to co zlego zrobili w Polsce i na swiecie
Marian Lukasik
00447985284791
technik888@gazeta.pl
wpiszcie dane w gogle a wszystko wam wyjdzie
www.wiadomosci24.pl/…/polak_pozywa_brytyjskie_zwiazk…
polscott24.com/the-county-court-at-edmonton/
polscott24.com/zwiazkowcy-oszukuja-ludzi-i-bogaca-s…/
anti-trade-unionists.blog.onet.pl/2013/05/
polscott24.com/dlaczego-warto-glsowac-na-mnie-maria…/
nowypolskishow.co.uk/?tag=marian-lukasik
Terrrorysci i oszusci ze zwiazkow
OdpowiedzUsuńLudzie pomozcie walczyc z ta zaraza zwiazkowa rozprawa 3 lipca 2015 o godzinie 10.00 w Edmonton County Court przeciwko GMB Trade Union.Pomozcie mi wygrac z zzz ze zdradzieckimi zwiazkami zawodowymi za to co zlego zrobili w Polsce i na swiecie
Marian Lukasik
00447985284791
technik888@gazeta.pl
wpiszcie dane w gogle a wszystko wam wyjdzie
www.wiadomosci24.pl/…/polak_pozywa_brytyjskie_zwiazk…
polscott24.com/the-county-court-at-edmonton/
polscott24.com/zwiazkowcy-oszukuja-ludzi-i-bogaca-s…/
anti-trade-unionists.blog.onet.pl/2013/05/
polscott24.com/dlaczego-warto-glsowac-na-mnie-maria…/
nowypolskishow.co.uk/?tag=marian-lukasik